reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Każda z nas wita styczeń z nadzieją i oczekiwaniem. Myślimy o tym, co możemy osiągnąć, co chcemy zmienić, kogo kochamy i za kogo jesteśmy wdzięczne. Ale niektóre z nas mają tylko jedno pragnienie – przetrwać, by nadal być przy swoich bliskich, by nadal być mamą, partnerką, przyjaciółką. Taką osobą jest Iwona. Iwona codziennie walczy o swoje życie. Każda chwila ma dla niej ogromne znaczenie, bo wie, że jej dzieci patrzą na nią z nadzieją, że mama zostanie z nimi. Każda złotówka, każde udostępnienie, każdy gest wsparcia przybliża ją do zwycięstwa. Wejdź na stronę zbiórki, przekaż darowiznę, podziel się informacją. Niech ten Nowy Rok przyniesie szansę na życie. Razem możemy więcej. Razem możemy pomóc. Zrób, co możesz.
reklama

Wrześniówkowe mamy

Kochane ja też tylko na momencik, bo mam rodziców na głowie no i pora iść spać, bo od rana znowu kierat:baffled:
Carioca jejku jak to się wszystko szybko podziało:-:)no: Mam nadzieję, że jesteście już ze Stasiem w domu i czuje się znacznie lepiej. Składając życzonka świąteczne na pewno o nim pomyślę i będę trzymać kciuki aby te wstrętne duszności i zapalenie krtani poszło precz...a tak a propos to ja właśnie od wczoraj mam to samo:wściekła/y:


Przepraszam, że tak króciutko ale życzę Wam i Waszym rodzinkom wszelkiej pomyślności, domowego ciepła, uśmiechu i tej niepowtarzalnej świątecznej atmosfery, dużo zdrówka i spełnienia wszystkich świątecznych życzeń:-)
 
reklama
Dziękuję za życzenia świąteczne i również życzę:
Niech te święta tak wspaniałe
będą jakby z bajek,
niechaj gwiazdka z nieba leci,
niech Mikołaj tuli dzieci,
biały puch niech z nieba spada,
niechaj piesek w nocy gada,
niech choinka pachnie pięknie
no i radość będzie wszędzie!

Wesołych Świąt!

Atru-życzę udanych chrzcin i ciepłej rodzinnej atmosfery, no i zdrówka dla Tymusia
Carioca-dużo zdrówka dla Stasia, trzymajcie się cieplutko!
Gabidis-bardzo wspólczuję Twojej przyjaciółce, to naprawdę tragedia, ale może jeszcze sprawa nie jest przesądzona?? Najważniejsze jest dla niej teraz wsparcie najbliższych.
Słuchajcie u mnie też sytuacja stoi pod znakiem zapytania. Wczoraj byliśmy z Olafkiem u mojej kuzynki, ona jest rehabilitantką i pokazywała nam masaż Shantala. Trochę chłodno miała w mieszkaniu, a maluszka trzeba było rozebrać. W nocy trochę pokasływał i częściej kichał, a rano wyciągnęłam mu z noska sporo katarku. Zamawiam dzisiaj wizytę domową, mam nadzieję, że to nic poważnego, tak się boję. Trzymajcie kciuki. Ależ jestem zła na siebie:wściekła/y::wściekła/y::wściekła/y:
 
Shinead - trzymam kciuki, żeby u Olafka nic się nie rozwinęło. Może tylko się troszkę podziębił. Mocno go wyściskaj i ucałuj od forumowych ciotek, to na pewno mu przejdzie:tak:
Ja też dzisiaj byłam u lekarza z Tymciem i okazało się, że to na szczęście nic poważnego, pan doktor niczego nie wysłuchał w okolicy oskrzeli i płucek, gardełko różowe. Po prostu zwykła infekcja wirusowa. Dostaliśmy zalecenie podawania Eurespalu i C-Bionu, no i gdyby Tymuś był marudny albo wróciła podwyższona temperatura to mamy mu podać czopek z paracetamolem. Oczywiście, gdyby coś się zaczęło z tego rozkręcać to mamy biec do szpitala na oddział pediatryczny. Mam nadzieję, że jednak do tego nie dojdzie.

Ja jeszcze chwilkę jestem w domu, zaraz uciekam do mamy przygotowywać dalej żarełko na chrzciny. Tymo śpi, Kuba już u teściów od wczoraj. U mnie przedświąteczny weekend pod znakiem choróbsk i pogotowia. Tylko że tym razem trafiło w mojego ślubnego. Od trzech lat miał pod pachą takiego guza wielkości groszka, strasznie się tym martwiłam, bo to w okolicy węzłów chłonnych, wiadomo z czymś się to kojarzy. Ale ten pacan nie chciał iść z tym do lekarza. No i w sobotę woła mnie do łazienki i pokazuje mi ten guzek, który urósł mu ze trzy razy i zaczął go bardzo boleć. Myślałam, że padnę trupem z przerażenia. Na kopach wysłałam go na pogotowie, była 23:00, dobrze, że chociaż maluchy spały. Za godzinę dzwoni, że już został przyjęty i że to był... kaszak, który podszedł ropą i wywiązał się stan zapalny. Na miejscu mu wszystko oczyścili I teraz trzeci dzień lata do szpitala na oczyszczanie rany i zmianę opatrunku... Boże, jak ja się ucieszyłam, że to był tylko zwykły kaszak...
 
Carioca mam nadzieję że juz jesteście w domku a Staś ma się lepiej. Niech zdrowieje szybciutko i więcej nie choruje.
Gabids współczuje przyjaciółce. Nie wiem jak ja się bym zachowała i tym bardziejnie chcę mówić co ty masz robić. To jest wielki szok i wielka tragedia. Może tak jak dziewczyny piszą jeszcze nie wszystko przesądzone, może inni specjaliści...
Normalnie jak o tym przeczytałam przeżyłam szok. To prawda, że takie rzeczy to tylko w filmach, w życiu człowiek nawetnie wie jak się zachować bo często jest bezsilny wobec takiej tragedii. przeżyłam to tym bardziej, że moja siostra jest w 13 tyg ciąży. Nie wiem co bym zrobiła gdyby ona.... nie mogłam spać całą noc.
Doti u mnie mały śpi w swoim łóżeczku z nami w pokoju, ale się zastanawiam czy po przeprowadzce nie umieścićgo w jego pokoju. Trochę daleko będę miała do niego w nocy, ale może jak nie będę słyszała zażdego stęknięcia nie będę go ciągle dokarmiała w nocy bo czasami mam wrażenie, że bardziej mi się wydaje niż on jest głodny.
Atru cieszę się że to nic poważnego, zarówno u Tymka jak i mężulka. Kamień z serca.
Shinead my mamy podobnie. Wczoraj jeździliśmy z małym do moich rodziców (40km) a później jeszcze ja durna zgodziłam się iść do brata męża. U nich było zimno a Omek był juz zmęczony i pokasływał. Biorąc pod uwagę święta chciałam, żeby dziś lekarz zobaczył małego ale niestety nie przyjedzie i my musimy do przychodni jechać. Mamy wizytę na 15.30 znając lekarza przyjmie nas ze sporym poślizgiem. Wiec popołudnie spędzimy w przychodni.
 
Witajcie, niestey zostajemy na święta. Nie tracę pogody ducha bo Staś ma się całkiem nieźle, szpitala się nie boję bo wyżebrałam jedoosobową salę. Otoczyłam się Miltonem. Stas nie załapał rotawirusa, choc mial stycznosc przedwczoraj (zrobioono posiem kupki - nie ma wirusow). Dzięki Bogu nie zdecydowalam sie jeszcze na przejscie na butelke, wiec prawdopodobnie ochronilam go swoim mlekiem.
Przyjechałam się wykąpac, oczywiscie zajzec na forum obowiazkowo i dziekuje za dobre slowa. W ten magiczny wieczor pomodlcie sie za zdrowko Stasia i ja bede myslec o Waszych szkrabach. Kondycja Stasia jest niezla, musi miec kontynuwany antybiotyk chociaz do srody, moze wyjdziemy w srode a moze nie, nie nastawiam sie.

Gabdis - mozesz namowic kolezanke zeby jeszcze raz sprawdzila u innego lekarza ta diagnoze? Ja tez slyszalam o takiej pomylce jakis rok temu we Wloszech dziecko mialo nie miec nerek, dokonali abrocji w bodajze 14 tyg ciazy - okazalo sie ze plod staral sie jeszcze zyc, pomijajac fakt ze mial nerki. Niedawno w TV w rozmowach w toku mowiono ze dziewczynka miala nie miec nerek, ale urodzila sie i mimo to mowili ze nie przezyje, ale zyje ma nerki i ma sie calkiem niezle. Nie chce wyjsc na nawiedzona, ale dzis taki wieczor ze wierze ze bedzie dobrze, pomodle sie za jej dzieciatko.

Kochane, raz jeszcze życzę zdrowych i spokojnych Świąt.
 
fakt magiczna noc dzisiaj no i wieczór wyjątkowy, tylko ja mam taką jakąś pustkę w duszy, coś się we mnie popsuło, ale to nic może się naprawi, tak mi jakoś smutno jakieś pół godzinki temu jak udało mi się uspać Szyma i Wiki, a z 1,5 godzinki jak wróciliśmy od moich rodziców ja sama i dzieci bo B o 19 pojechał do pracy normalnie to jedzie na 22 ale w święta dogadał się z kolesiem że zmieni go wcześniej żeby ten mógł z rodzinką o normalnej porze zjeść kolacje i tak jakoś mi smutno bez niego, wiem że rano znów będzie ale tak jakoś mi smutno.
mam nadziej że mieliście udane wieczerze wigilijne no i że te upominki z pod choinki były trafione
 
Eh, Tygrysku, szkoda, że ci smutno... Ale mój nastrój też się gwałtownie obniżył, po wczorajszym wieczorze.

A ja wigilię miałam do d... (pomijając już fakt, że byliśmy u rodziny męża). Zjadłam trzy łyżki barszczu i trzy pierogi i na tym się skończyło ucztowanie, bo Tymo dał taki popis wycia, że po niespełna dwóch godzinach zwinęliśmy się do domu. Oczywiście nasłuchałam się uwag w stylu, pewnie chory, pewnie nauczony na rączkach być, czy on tak zawsze? W chałupie było gorąco jak w piecu, ciotki i wujki nakopcili w mieszkaniu, harmider, zero poszanowania, że dziecko śpi w drugim pokoju, to co się dziwią, że malec się obudził i wpadł w histerię? W ogóle było okropnie, rodzina teściówki nie potrafi celebrować takich świąt, zero modlitwy, zero jakiegoś kolędowania, czy wspólnej rozmowy, wszystko byle szybciej, byle więcej, na odwal się, tandeta, żenada i totalny niewypał...
A dzisiaj Tymo dalej marudny, że ciężko wytrzymać, a na dodatek Kuba wstał lewą nogą chyba, bo też daje popalić... Nie wiem, jak zniosę kolejny dzień takich mega-humorków mojej dziatwy, chyba wyskoczę przez okno i na tym się skończy... A jeszcze te chrzciny... Do komunii to chyba nie pójdę, bo już tak naklęłam, że spowiedź poszła się mnożyć trzy razy... Trzymajcie, dziewczyny, za mnie kciuki, bo czuję, że jeszcze trochę a eksploduję...
 
Tygrysku mam nadzieję że dziś już lepiej.
Atru, wytrzymaj. nie mozesz wyskoczyc przez okno ani eksplodowac, co bysmy bez ciebie zrobiły?
U mnie wczoraj było podobnie jak u Atru. Omek ciągle ryczł, trzeba go było nosić. Tesc właczył tv na full i dziwi sie ze mały spi po 10 minut i budzi sie z wrzaskiem. szykujac obiad chcialam pomoc tesciowej i zrobilismy z mezem uszka. jednak tesciowa robila ciacto, zrobila tak zadkie i trzymala je przy gazie ze wszystkie sie rozwalily. Ale nie zapomniala oglosic zre to my robilismy :dry: echhh
Dobre w tym wszystkim bylo to, ze omek jest zdrowy. kaszekl wywoluje u niego refluks.
 
U nas wigilie mineły bardzo przyjemnie i smacznie :-) (byliśmy na dwóch: u mojej rodziny i rodziny M). Patryk byl bardzo grzeczny i wszyscy sie nim zachwycali.
Niestety w drodze do domu mielismy stłuczkę i musieliśmy nocować u siostry bo naszym autem nie dalo sie dojechac do domu. Ja juz mam dosyc problemow z samochodami w tym roku. To juz bedzie 3 raz w przeciagu kilku miesiecy kiedy bedziemy wzywac lawete. Mam nadzieje, ze nastepny rok bedzie szczesliwszy pod tym wzgledem i nie przytrafi nam sie juz nic zlego. Trzymajcie kciuki.

Carioca Staś na pewno wyzdrowieje po świętach - po tych naszych modlitwach nie bedzie miał innego wyjscia :-)

Atru przykro mi, ze Wigilia sie nie udala. Moze za rok bedziecie u Twojej rodziny i święta będą cudowne.
 
reklama
Do góry