Ruda-Iza, Nuśka - i ja przesyłam buziaczki naszym dwóm wrześniowym trzy-miesięczniaczkom.
U nas już po chrzcinach. W kościele było super, Tymek normalnie mnie zadziwił - zero płaczu podczas całej mszy i procedury chrzcielnej z laniem wody włącznie. Nawet się uroczo uśmiechał do księdza. A największy ubaw miałam z mojego starszaka. Kuba siedział na ławeczce przy babciach i słuchał jak ksiądz odśpiewuje jakąś modlitwę. Ksiądz skończył śpiewać, a ten mój skarbek zaczął wołać księdzu "Brawo!" na cały regulator i klaskać

Cały kościół umierał ze śmiechu.
W sumie przyjęcie także się udało, chociaż na koniec pożarłam się z teściową, jakże by inaczej. Miałam już takie nerwy, że chyba troszkę przegięłam, ale zbierało jej się i zbierało, aż uzbierało. O co poszło? O pieluchy, a dokładnie o to, że Kuba wciąż potrzebuje pampersów na noc i do spania, i że nie potrafi zawołać siku czy kupę, tylko woła po fakcie albo w ogóle, więc jak się go nie przypilnuje, to można znaleźć niespodziankę w gaciach. Zaczęła do mnie skakać, że w ogóle nie oduczamy go od pieluch, że chłopiec którym się opiekuje już dawno nie nosi pampersów. Wiem, że trochę przegapiliśmy najlepszy moment ale robię co mogę, by go nauczyć sygnalizowania własnych potrzeb (już wam o tym pisałam,że Kuba za Chiny Ludowe nie chce na nocnik) i że potrzebuje trochę więcej czasu niż inne dzieci, by się tego nauczyć. Ja to wiem, mąż to wie, ale wypominanie mi tego jako błędu wychowawczego i robienie nam z tego powodu karczemnej awantury to było dla mnie tego dnia troszkę za dużo. I się babce oberwało. Ale mam to gdzieś, co ona sobie pomyśli o mnie. Ja jestem pyskata z natury i nerwowa, a zaprezentowałam jej tylko próbkę swoich możliwości. Mam nadzieję, że się teraz ode mnie odplumka.
Ale tak poza tym incydentem było bardzo miło.
Przez całe święta chłopcy zgarnęli tyle prezentów, że już mam za małe mieszkanie, żeby to wszystko pomieścić. Tak że na razie część prezentów została u teściów oraz moich rodziców. Myślę, że jak się jedne znudzą, to przywleczemy następne i może na jakiś czas wystarczy dzieciarni atrakcji.