Aha, co do przeterminowania, to jeszcze tego nie czuję, ale wydaje mi się że wiem o co w tym biega. Teraz to się boję, bo Stachu rośnie i tak jak Atru wątpię, żeby ktoś się zlitował i zarządził cc. Jak tylko wjadę na porodówkę to powiem "dzień dobry" i następnie "zzo poproszę".
Myślę, że przy przeterminowaniu człowiek ciągle się czuje jak bomba z opóźnionym zapłonem, nie wiadomo kiedy wybuchnie. Przy tym jest ciężko po porstu dziecko już nosić, mama się martwi tez o to czy wody płodowe są ok, czy mu to przenoszenie nie zaszkodzi. No i pewnie jeszcze to dopytywanie "już, już? czemu jeszcze nie urodziłaś?"
A dwa dni temu babka się mnie zapytała na ulicy czy czasem nie dwojaczki będę miała. Grrr.
Myślę, że przy przeterminowaniu człowiek ciągle się czuje jak bomba z opóźnionym zapłonem, nie wiadomo kiedy wybuchnie. Przy tym jest ciężko po porstu dziecko już nosić, mama się martwi tez o to czy wody płodowe są ok, czy mu to przenoszenie nie zaszkodzi. No i pewnie jeszcze to dopytywanie "już, już? czemu jeszcze nie urodziłaś?"
A dwa dni temu babka się mnie zapytała na ulicy czy czasem nie dwojaczki będę miała. Grrr.