Tygrysku - cieszę się, że już ci lepiej. Ja wiem co czujesz, chociaż w moim przypadku to nie małżonek był powodem moich poporodowych dołów. Raczej obie babcie na zmianę
i ogólnie szereg niepowodzeń u wrót macierzyństwa. Przede wszystkim podłamało mnie to, że... nie urodziłam siłami natury. Potem nie udało mi się naturalne karmienie... Czułam się strasznie, jakbym nie zasłużyła sobie na radość macierzyństwa. Jakbym była wyrodną matką. Do tego przedłużający się pobyt w szpitalu, każdego dnia miałam nadzieję, że dzisiaj wyjdę a potem okazywało się, że muszę zostać, bo coś ze mną albo z Kubą było nie tak, jak trzeba. Miałam poczucie, że jestem do niczego, że niczego nie potrafię dobrze zrobić. Przecież innym matkom udało się urodzić i wykarmić swoje pociechy, a mnie nie. Moja mama i teściowa delikatnie mówiąc jeszcze mnie w tym stanie ducha podtrzymywały. Dla nich coś takiego jak baby blues nie istniał, a moje zachowanie było tylko dowodem na to, jak bardzo jestem niedojrzała i nie nadaję się na matkę. Nie wiem, co by było, gdyby nie moja przyjaciółka (ta, z którą rodziłam) i mąż. Powoli, cierpliwym tłumaczeniem, podtrzymywaniem na duchu na każdym kroku, wskazywaniem codziennych drobnych sukcesów, wyciągnęli mnie z głębokiej otchłani. Pomogli mi zrozumieć, jak bardzo się myliłam w stosunku do siebie. Wystawiłam babcie za drzwi i od razu zrobiło mi się lepiej
. Zaczęłam sama się organizować i nagle okazało się, że jestem w stanie zrobić niemal wszystko przy dziecku i w domu. Bez nerwów, bez płaczu, bez ciągłego obwiniania się o to, czy o tamto. Mam nadzieję, że po tym porodzie będzie jakoś mniej dramatycznie. Już zapowiedziałam mamuśkom, że jak chcą mi pomóc, to niech zajmą się do południa starszym synkiem, ugotują obiad albo coś takiego. Ale niech nie wcinają się w karmienie, opiekę i pielęgnację Tymka. Obejdzie się bez ich porad.
A korzystając z okazji i w obawie, że jutro mogę zapomnieć - przyjmij serdeczne życzenia imieninowe, spełnienia marzeń i co najważniejsze, satysfakcji z macierzyństwa. Żeby wszystko ułożyło się jak najlepiej.