reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

Wrześniówkowe mamy

co do siary to ja od dawna ją juz mam, teraz jakoś chwilowo jest jej mniej ale jakoś kilka tygodni temu to plamy na pizamie były.
i jeszcze jedno moja koleżanka z pracy urodziła dzisiaj o 10 12 synka 3500 i 55, super bo to juz 41 tydzień i już łapała depresję że nigdy nie urodzi a ciąża była zagrożona i musiała leze.
 
reklama
Tygrysku - szczere współczucie z powodu "gościa". Moja teściowe też mnie doprowadza do szału, co prawda mieszka w tej samej miejscowości co my i na noc raczej nie zostaje, ale bardzo lubi w niedziele o 8:00 rano wpaść na kawkę bez zapowiedzi. Doprowadza mnie to do szału, ale ta kobieta jest tak ograniczona, że nawet otwarte prośby, żeby tego nie robiła, bo o tej porze i to w niedzielny poranek to my mamy ochotę z mężem poleżakować sobie we własnym towarzystwie, nie przynoszą skutku. Podam lepszy przykład: w zeszłym roku w lipcu pojechaliśmy z mężem i Kubusiem do takiego ośrodka wypoczynkowego nad zalewem jakieś 15 km od naszego miasta. Myślę sobie - blisko domu, w razie co można szybko wrócić do Zg-ca, a teren piękny, plaża, woda, cisza, spokój... Słowem: sielanka. No, pewnie. Tylko, że moja teściowa była u nas co dziennie i to wpraszała się bez zapowiedzi z jakimiś obcymi bachorami, które pilnuje, albo jakimiś znajomkami, organizowała sobie grilka i oczywiście nas o zdanie nie pytała, czy nam się to podoba czy nie. Wypoczęłam jak jasna cholera. Nawet nie ukrywałam przed nią swoich nerwów. Po kilku dniach kazałam mężowi coś z tym zrobić i on powiedział swojej mamuśce, żeby się tu już nie pokazywała, bo my potrzebujemy spokoju i odpoczynku a nie ciągłych imprez z jej udziałem. Nie wiem czy się obraziła, czy nie. Dała nam spokój... na dwa dni. Słownie: dwa dni. A potem znowu to samo. Dostałam takiego wścieku, że myślałam, że eksploduję. To w końcu teść zrozumiał chyba, że przeginają i obiecał, że już jej nie przywiezie. Takim sposobem miałam dwa dni spokojnego urlopu. Teraz jedziemy 350 km od Zg-ca i już się cieszę, że przynajmniej tam za nami teście nie pojadą :) Ale po powrocie znów mamy wynajęty domek w tamtym ośrodku i już myślę, jaki by tu kit teściom wcisnąć, żeby nam dali święty spokój z odwiedzinami. A najbardziej mnie wkurza, że ona zawsze pakuje się na "krzywy ryj", jakby sama miała zapłacić za wynajęcie domku i nas zaprosić, to chyba by się w okolicy nie pokazała.

Z teściami to tak jest. Moi nie są źli, ale teściowa ma spore odchyły od normy. To babsko wściubia nos we wszystko: każdy zakup, jaki z mężem dokonujemy, w każdy wybór, w wychowanie dziecka (a dlaczego jeszcze sika w pieluchy, a dlaczego nie potrafi założyć samodzielnie bucików, a dlaczego to, dlaczego tamto i wiecznie porównuje Kubę do chłopca, którym się zajmuje jako opiekunka, a który jest starszy od Kuby o 2 tyg., co doprowadza mnie na skraj załamania nerwowego) itd, itp. Traktuje nas jak dzieci, które nie potrafią podjąć słusznej decyzji, bo tylko ona wie najlepiej, co jest dla nas dobre. A przy tym jest taka słodka, taka pomocna, że aż się nie powiem co chce... Tyle, że to człowiek w stylu: możesz jej napluć na głowę a ona z uśmiechem stwierdzi, że to deszcz.
 
Witam Mamuski.
U mnie dzisiaj jak narazie bez deszczu i troche chlodno.
Tygrysku-trzymaj sie,tesciu wyjedzie i wszystko wroci do normy.
Jesli to cie pocieszy to do nas w srode przylatuje siostra mojego meza,co mi zupelnie nie jest na raczke,bo bedzie tu sidziec cale wakacje:wściekła/y:,a na zlosc moj maz stracil prace,a mnie przeciasz nikt teraz nieprzyjmie do pracy:no:.Wiec sie niezalamuj nie jestes sama w koszmarnych chwilach swojego zycia.A jakby tego bylo malo to tesciowa stroi jakies fochy bo niewyslalismy jej kasy na bilet zeby i ona mogla przyleciec.To chyba jasne i oczywiste ze skoro maz stracil prace to niby jak mamy wyslac kase na bilet.Przeciesz sami musimy sie liczyc teraz z kazdym groszem.I jak tu ma sie niepodniesc mi cisnienie.
A jesli chodzi o ta kreske pod pepkiem to u siebie jeszcze nic takiego niezauwarzylam i wycieku z piersi tez nie.Moze niedlugo sie pokarze???
 
Dziewczyny współczuję teściów zwłaszcza Tobie Atruviell to co napisałaś brzmi jak jakiś koszmar to ja takiego czegoś nie znam a mieszkamy z teściami w jednym domu (prawie 6 lat) ale moja teściowa do nas nie przychodzi chyba ze na jakieś urodzinki a tak to najwyżej ja do niej zejdę na chwilke i to wszystko. Moja siostra ma taka tesciową co ciągle u niej siedzi ale Twoja to ją bije na głowę z pomysłami...... o 8 rano:szok: na gościnę?:-p
Andżelika współczuje faktycznie teraz dużo będziesz potrzebowała pieniążków i do tego gość na całe wakacje. A teściowa powinna się zastanowić czy wam czegos nie wysłać a nie czekać na kasę na bilet. Ale trzymaj się na pewno Twój mąż coś znajdzie pamiętaj "że po każdej brzy przychodzi słonko" a stres to w tej chwili najmniej jest Ci potrzebny.
 
Dziewczyny, do galerii prawdziwych teściowych dodam swoją. Jest tak słodka i opiekuńcza, że zagłaskałaby mnie na śmierć. Szczególnie podczas obiadów u niej nie da spokojnie zjeść. Przy każdym kęsie powtarza mi "Iza zjedz coś". Jak już na talerzu zostało mi pół obiadu słyszę "Iza nałóż sobie jeszcze". Jak widzi jakieś dziecko na ulicy lub w tv wpada w zachwyt a jest przy tym bardzo głośna.
Na szczęście widujemy się dość rzadko. Jak mieszkałyśmy w tym samym mieścia wpadaliśmy z mężem do niej raz w tygodniu. Niedawno byłam u niej na weekend, całe 3 dni i dopiero wtedy zrozumiałam, że nie wytrzymałabym z nią pod jednym dachem dłużej niż kilka dni.
Rozważaliśmy z mężem do kogo mamy się przeprowadzić na pół roku zanim dostaniemy swoje mieszkanko, na szczęście zdecydowaliśmy się na moich rodziców. Jest o wiele spokojniej. Zawsze byłam samodzielna więc takiej nadopiekuńczej teściowej poprostu nie trawie.
Wiem, że waszych teściowych nie przebije ale miałam straszną ochotę się wyżalić.

Poskarżę się jeszcze na mego męża!! Dziś myłam okno w pokoju a on siedział 2 metry dalej przy kompie. Byłam wściekła!! Powiedział że on to zrobi "później" a słyszę to już trzeci tydzień!! wrrrr
Po południu przyjechał jego brat z dziewczyną więc na grila więc po małych przygotowaniach rozsiadłam się na krześle i tylko mu mówiłam co ma przynieść z domu i co zrobić. Wiedział że byłam wściekła więc potulnie biegał i wszystko robił.

Wiem, że się rozpisałam ale czasami trzeba z siebie wszystko wyrzucić.
 
Hej! Troszkę mnie nie było i nie wiem co u Was bo nie dałam rady jeszcze nadrobić!
Ja byłam u gina w piątek i jest wszystko w najlepszym porządku. Cukier wyszedł wzorowo (podobno bo wyników zapomniał mi przyniesć). Szyjka się nie wygłupia z żadnymi hopkami, Malutek sobie spokojnie fika :)
Upały znoszę rewelacyjnie więc po porstu sam miód! :D

Iza - wiem co czujesz z teściówką - moja jest podobna - za słodka, za pomocna, za dobre - ale lepiej taką mieć niż...
 
Witam po weekendzie:happy:
Przywiozłam lekki katarek i kicham jak najęta, ale mam nadzieję, że jak się obudzę to już będzie po wszystkim. Natarłam się czym popadło i oby poskutkowało, nie cierpię kataru latem...:no:
ruda-iza ja mam podobnie, odnośnie jedzenia, ale z moją mamą. Najchętniej to wpychałaby mi non stop coś do jedzenia, ale na szczęście widujemy się tylko w weekendy i póki co jakoś daję radę jej to wyperswadować. Inaczej chyba bym się już turlała, a nie chodziła.
Carioca no to dodałaś mi wiary i optymizmu:tak: Bo już myślałam, że mnie ta sławetna krecha ominie, a nie wiedzieć czemu chciałabym ją mieć, a co...jak być w ciąży to pełną gębą:-p;-) Może jak się obudzę jutro to też będę miała? No w każdym razie dobrze wiedzieć, że może pojawić się nagle:tak:
Tygrysku no widzę, że u Ciebie podobnie. Mój teść też rozwiedziony i ma teraz drugą babkę (wyjątkowo nie trawię tej baby:no:) no i lubi zaglądać do kieliszka, choć ja osobiście nigdy tego nie doświadczyłam. Tzn podobno od jakiegoś czasu mniej, bo lekarz postraszył go podwyższonym ciśnieniem, ale szczerze mówiąc prawie wcale się nie widujemy co mnie jakoś specjalnie nie martwi. Ale mój mężulek stwierdził, że nic od niego nie chce, nie miał czasu i ochoty zajmować się nim jak odszedł to teraz żadnymi pieniędzmi tego nie nadrobi, ale mimo wszystko mają w miarę normalne relacje. I w sumie to dobrze, że przynajmniej teraz Twój teść się w miarę zorientował, że chociaż teraz może Wam pomóc....lepiej późno niż wcale.
Atruviell współczuję szczerze teściowej. Pewnie robi wiele z dobrego serca, ale doskonale rozumiem, że w pewnych sytuacjach może to być nad wyraz męczące, szczególnie jak mówienie wprost nie przynosi skutku. Ja bym chyba oszalała:tak: Ale tym razem w końcu sobie odpoczniecie:tak:
Oj to już po północy...ale się zasiedziałam a rano pobudka, bo przychodzą wymieniać okno... Miłej nocki kobitki:tak:
 
No po prostu rewelacyjnie rozpoczął mi się tydzień nie ma co:wściekła/y: Mieli przyjechać na 9:00 wymienić mi okno (już ostatnie jakie zostało do zrobienia). Tym czasem jest już po 10! No co za... mogliby chociaż zadzwonić i uprzedzić, że się spóźnią ponad godzinę. A ja jak ta głupia zrywam się rano z łóżka, przygotowuję "pole bitwy", a teraz siedzę bezczynnie i czekam na tych patałachów:baffled: Szkoda gadać:frown::unibrow::unibrow::unibrow:
GOSIK co się z Tobą dzieje, że tak długo się nie odzywasz?:confused: Wszystko w porządku? Napisz choć zdanie, bo zaczynam się poważnie martwić.
Harsharani jak sobie radzisz? Co tam u Ciebie i Olafka?
 
ja kreske (tez taka blada) i wysiek z piersi mam juz od dluzszego czasu. nawet sie wystraszylam co mi sie tak szybko z piersi wylewa bo nie przyszlo mi do glowy, ze to moze juz byc to. i krecha tez pojawila sie nagle.
co do tesciowych to ja moja trzymam na dystans. inaczej by mi na glowe wlazla. wszystko by chciala wiedziec, najchetniej gotowalaby nam obiadki (tak robi z siostra meza), wychowalaby nam dzieci itp. ale my sie jej nie dalismy i od poczatku, choc mieszkamy w jednym domu, ograniczamy z nia kontakty. przez pewien czas miala manie nachodzenia nas poznym wieczorem. my juz w lozku, a tu dzwonek do drzwi... po kilku razach przestalismy ja zapraszac do srodka tylko stalismy w drzwiach. no i przestala przylazic. i tak jest ze wszystkim. jak maz zaczal szkolenie to codziennie przychodzila mnie zapraszac na obiad. zebym dla siebie samej nie gotowala. po kilku dniach zaczelam wymyslac- a to, ze mam juz mieso na obiad rozmrozone, a to, ze mnie w domu w porze obiadowej nie bedzie- a ze bylam wiedziala doskonale. jak jej tak odmawialam to za kazdym razem pytala czy na pewno, a moze jednak, a ze ona mana dzisiaj cos tam, a ze jakbym zmienila zdanie to ona chetnie mnie zaprosi itd. przestalam jej odpowiadac i zmienialam temat. i po jakims tygodniu skonczylo sie.
znowu mialam wczoraj przygode. :szok::szok::szok::szok::szok::szok::szok::szok::szok::szok::szok::szok::szok:!!!!!!!!!!!!!!!!
pojechalismy do znajomych. zadzwonilam na dzwonek ale okazalo sie, ze nikogo nie ma w domu. a ze mielismy dla nich plyte uznalam, ze wejde przez bramke (ktora byla otwarta) i poloze plyte na schodach. i jak ta ostatnia idiotka weszlam... zrobilam kilka krokow i skoczyl na mnie spuszczony z lancucha owczarek!!! gdyby nie moj maz, ktory natychmiast wyskoczyl z auta i przybiegl mi na ratunek nie wiem co by ze mnie zostalo. pies byl wsciekly, ja nie bardzo mialam jak zareagowac. na szczescie maz wiedzial... jeszcze nigdy nie slyszalam (a znamy sie juz prawie 10 lat) zeby tak strasznie wrzeszczal, ze az pies uciekl. gdyby mnie pogryzl to by go chyba zabil. jeszcze bysmy my mieli problemy z tego powodu...
ale wiecie co jest niesamowite? wiedzialam, ze nie wolno mi sie wystraszyc czy zdenerwowac ze wzgledu na maluszka. bylam caly czas opanowana i swiadoma tego co sie dzieje, bo wiedzialam ze jak sie zdenerwuje to moge zaszkodzic synusiowi. gorzej by bylo gdybym byla sama. pies by mnie nie wypuscil i pogryzl na bank- wtedy na pewno stracilabym pewnosc siebie.
 
reklama
Ruda-iza - po to tutaj jesteśmy, żeby sobie pogadać i wysłuchać; teściowe to temat-rzeka, szkoda, że możemy sobie tylko i wyłącznie pobiadolić:-D:-D:-D. Ale co tam, tyle naszego:-D:-D:-D. A moja teściowa ma po prostu kompleks "skradzionego syna", w końcu wdarłam się z butami w ich życie, wyrwałam jej pierworodnego synusia i jeszcze ośmieliłam się rodzić mu dzieci :-D:-D:-D. A najgorsze jest to, że wiecznie śmiem mieć własne zdanie.

Nuśka, Maraniko - dziękuję za współczucie. Dobrze, że chociaż mój mąż ma takie samo zdanie jak ja.

Carioca77 - co do ostatnich zakupów w Goerlitz, to raczej były takie powszednie - pieluchy, deserki w słoiczkach (Kuba je uwielbia), herbatka, chusteczki nawilżane do pupy. Wystarczy na tydzień, dwa. Na poważniejsze zakupy dla maluszka wybiorę się w sierpniu. O ile okaże się, że się opłaca. Zawsze najpierw sprawdzam ceny w naszych sklepach. Ale już wiem, że np. butelki i smoczki kupię w Niemczech, bo taniej. A co jeszcze, to się okaże.

Acha i najważniejsze
Byłam wczoraj na tym zaległym USG 3D połówkowym. Wymęczyli mnie prawie godzinę, ale sprawdzili maluszka wzdłuż i wszerz. Według obu doktorów (mojego i tego od USG 3D) wszystko jest OK. Są jakieś nieznaczne rozbieżności długości kości udowej i obwodu główki względem wieku ciąży (różnica w granicy 2 tygodni), co mnie mocno zmartwiło ale doktorzy uspokajają, że to już trochę późna ciąża i na tym etapie mogą się ujawniać indywidualne cechy dziecka, tzn. tak jak wśród dorosłych są ludzie niżsi i wyżsi tak on może mieć po prostu taką budowę ciała. Ale trzeba obserwować, czy nie doszło do zahamowania wzrostu płodu. Tego bym nie przeżyła :no::no::no:. Poza tym wszystko jest dobrze. Maleństwo waży ok. 900 gram. Wg USG to 25w1d ciąży i termin wypada na 29.09. ale na razie nastawiam się na termin z OM - czyli 26w1d ciąży i termin na 22.09. Serduszko jest zdrowe i cudownie było usłyszeć jego bicie. Sprawdzano też dopplerem, czy wszystko jest OK z żyłami, aortami itp. Widziałam buziaczek mojego synka i doktorzy zgodnie stwierdzili, że nosek to ma po mamie:-D:-D:-D. Niestety, zdjęcia mam tylko na papierze. Badanie było gratis i nie śmiałam prosić o nagranie płyty:zawstydzona/y::zawstydzona/y::zawstydzona/y:. Najważniejsze, że nie widać było żadnych wad w budowie ciała i kręgosłupa. Mam nadzieję, że z tymi obwodami i długościami też okaże się wszystko cacy.

Uff, ja to się rozpisałam.
 
Do góry