Atruviell
Wrześniowe mamy'07
No, wreszcie doczytałam te kilkanaście stron zaległości na wątku głównym. Za resztę na razie się nie zabieram, może potem wskoczę na zamknięty i wrzucę linka do foto-galerii.
Asiek1000 - już doczytałam wszystko, widzisz, ja jestem dzieckiem ze związku, które przetrwało wyłącznie przez wzglą na dzieci. Na początku była wpadka, potem ja, a na końcu jeszcze jedna wpadka, z dzieciństwa pamiętam głównie kłótnie i wypominki rodziców, dodatkowo najpierw strach o to, że się rozejdą, a potem wściekłość na to, że tego nie zrobili. Kocham moją matkę ale jej nie lubię, nie mamy wspólnego języka,stanowimy dwa zupełnie inne światy. Ona od lat ma mi za złe, że w tych kłótniach zwykle obierałam stronę ojca, a przecież mi chodziło tylko, żeby się zamknęli. Nawet dzisiaj się o to pokłóciłyśmy, bo ona śmie mi zwracać uwagę, że źle wychowuję mojego starszego syna, bo mówi "brzydka babcia". Ale mniejsza z tym. Ta cała przeszłość - nieszczęśliwe małżeństwo z honoru, a bez miłości - siedzi w niej i nie daje o sobie zapomnieć. Naznaczyła życie nie tylko swoje własne i taty, ale także moje i moich braci. A teraz jeszcze widzę, że mama przenosi uprzedzenia do mnie na Kubę, bo "on jest taki sam jak ja" (w domyśle - krnąbrny, pyskaty, nieusłuchany, nie podlizuje jej się i nazywa rzeczy ich prawdziwymi imionami). Ja wiem, że to dziwne - w końcu z zewnątrz byliśmy uznawani za szczęśliwą, zgodną pełną miłości rodzinę. Ale być może lepiej dla tej rodziny by było, gdyby nasi rodzice nie ciągnęli tego związku na siłę. Być może nie miałabym takich wspomnień z dzieciństwa, nie doszło by do takich uprzedzeń między mną a moją matką, nasze kontakty byłyby teraz lepsze i cieplejsze. A tak... Urazy i uprzedzenia siedzą w nas i wyłażą przy każdej okazji. Z drugiej strony separacja z mężem także nie stanowi dla dziecka komfortowej sytuacji. Gdyby moi rodzice się rozeszli, też byłabym pokrzywdzona i naznaczona przez życie... Porąbane to wszystko... Tylko, że odchodząc zawsze jest szansa na ułożenie sobie życia u boku kogoś lepszego, bardziej godnego naszej miłości. Nasze dzieci są jeszcze małe, potrzebują ojców, ale nie za cenę nieudanego życia swoich rodziców... A chyba lepiej zrobić to wcześniej niż później, kiedy dziecko będzie miało wspomnienia związane z obojgiem rodziców, kiedy będzie świadome, co traci przez rozwód rodziców. A tak - sytuację będzie uznawać za w miarę normalną, dopóki uczynni sąsiedzi lub wścibskie bachory z podwórka nie zaczną go uświadamiać, że jest inaczej.
Dziękuję bardzo Wyprawiliśmy Kubaskowi mini-urodzinki, zaprosiliśmy sąsiadkę z córeczką, był tort i świeczka z trójeczką. Porządne kinder-party dla rodzinki i zaprzyjaźnionych szkrabów urządzimy po powrocie do Zgorzelca.Atru wszystkiego najlepszego z okazji 3 urodzin dla Twojego pierworodnego. Dużo zdrówka i uśmiechu.
Kochana, słodkie lenistwo z dwójką urwipołciów na głowie?!;-) Mój małżonek już nie może doczekać się powrotu do pracy, jak to stwierdził, tylko tam odpoczywa:-). A prawda jest taka, że Tymo nie daje nam pourlopować rano, bo wstaje o 5:00 z zegarkiem na ręku, zaś Kuba wieczorem, bo łaskawie daje się położyć spać po 22:00 Ale tak poza tym odpoczywamy od miasta i cywilizacji. Tak, od tego odpoczywamy Na mizianie z małżonkiem znaleźliśmy czas i siły dopiero wczoraj. Aż wstyd przyznaćA co z Carioca, Atru i Blimka? urlopy wakacje i slodkie lenistwo...
Oj, qurcze, nieszczęścia chodzą parami. Przykro mi z powodu zwierzaków.hejka
Reks zginął najprawdopodobniej potrącił go samochód, Szymka papug nawiał przez okno i najprawdopodobniej też już nie żyje bo wątpię żeby wrócił
Wiesz co, mi też się wydawało, że Tymek zgrzyta ząbkami ale nie łączę tego z owsikami. Myślę, że w ten sposób dzieci badają swoje nowe uzębienie, w końcu trzeba dojść do czego one służą, nie?Hey.
Mam do was pytanko-czy zauwazylyscie zeby wasze dzieciaczki zgrzytaly zebamiBo moja Naomi jak dzisiaj wstala to od rana wlasnie tak robi.Czy to normalne czy nie i jak temu mozna zaradzic??????
Asiek1000 - już doczytałam wszystko, widzisz, ja jestem dzieckiem ze związku, które przetrwało wyłącznie przez wzglą na dzieci. Na początku była wpadka, potem ja, a na końcu jeszcze jedna wpadka, z dzieciństwa pamiętam głównie kłótnie i wypominki rodziców, dodatkowo najpierw strach o to, że się rozejdą, a potem wściekłość na to, że tego nie zrobili. Kocham moją matkę ale jej nie lubię, nie mamy wspólnego języka,stanowimy dwa zupełnie inne światy. Ona od lat ma mi za złe, że w tych kłótniach zwykle obierałam stronę ojca, a przecież mi chodziło tylko, żeby się zamknęli. Nawet dzisiaj się o to pokłóciłyśmy, bo ona śmie mi zwracać uwagę, że źle wychowuję mojego starszego syna, bo mówi "brzydka babcia". Ale mniejsza z tym. Ta cała przeszłość - nieszczęśliwe małżeństwo z honoru, a bez miłości - siedzi w niej i nie daje o sobie zapomnieć. Naznaczyła życie nie tylko swoje własne i taty, ale także moje i moich braci. A teraz jeszcze widzę, że mama przenosi uprzedzenia do mnie na Kubę, bo "on jest taki sam jak ja" (w domyśle - krnąbrny, pyskaty, nieusłuchany, nie podlizuje jej się i nazywa rzeczy ich prawdziwymi imionami). Ja wiem, że to dziwne - w końcu z zewnątrz byliśmy uznawani za szczęśliwą, zgodną pełną miłości rodzinę. Ale być może lepiej dla tej rodziny by było, gdyby nasi rodzice nie ciągnęli tego związku na siłę. Być może nie miałabym takich wspomnień z dzieciństwa, nie doszło by do takich uprzedzeń między mną a moją matką, nasze kontakty byłyby teraz lepsze i cieplejsze. A tak... Urazy i uprzedzenia siedzą w nas i wyłażą przy każdej okazji. Z drugiej strony separacja z mężem także nie stanowi dla dziecka komfortowej sytuacji. Gdyby moi rodzice się rozeszli, też byłabym pokrzywdzona i naznaczona przez życie... Porąbane to wszystko... Tylko, że odchodząc zawsze jest szansa na ułożenie sobie życia u boku kogoś lepszego, bardziej godnego naszej miłości. Nasze dzieci są jeszcze małe, potrzebują ojców, ale nie za cenę nieudanego życia swoich rodziców... A chyba lepiej zrobić to wcześniej niż później, kiedy dziecko będzie miało wspomnienia związane z obojgiem rodziców, kiedy będzie świadome, co traci przez rozwód rodziców. A tak - sytuację będzie uznawać za w miarę normalną, dopóki uczynni sąsiedzi lub wścibskie bachory z podwórka nie zaczną go uświadamiać, że jest inaczej.