Hej kobitki! Trochę mnie nie było, a dostępu do netu nie miałam przez jakiś tydzień
. Raport z ostatniej wizyty u gina:
1) Posiew - gin oświecił mnie, że nie ma możliwości zrobienia, gdyż w ubiegłym roku zakupił te próbki do poboru wymazu i jak się okazało zainteresowane były wyłącznie 2 pacjentki
i resztę musiał wyrzucić gdyż termin ważności minął i stracił kilka stówek. Krótko mówiąc nie kalkuluje mu się zamawiać, gdyż i tak przy każdym porodzie robią wymaz każdej kobiecie w szpitalu. Trochę mnie tym ostatnim uspokoił..
2) Mała wciąż głowę zadziera i nie zamierza zmieniać położenia miednicowego na inne :-). Szykuje się całkiem pokażna sztuka bo ma obecnie 3600 i pewnie będzie grubo więcej jeśli doczeka terminu
.
3) Zła wiadomość - moje obawy dot. upławów okazały się słuszne - infekcja grzybicza
, która leczona nie jest podobno groźna dla maleństwa, ale i tak włos mi się zjeżył. Gin uspokaja, że warunki u kobiet w ciąży są wręcz idealne dla infekcji grzybiczej i nie są rzadkością. Natomiast do porodu spokojnie powinnam się tego pozbyć... Są też podejrzenia że wycieka mi płyn owodniowy... Na dodatek krucho u mnie z żelazem i dostałam końską dawkę by to nadgonić
.
4) Do zrobienia mam jeszcze HBs a później mam się zgłosić na KTG, ale nie odważę się już jechać do mojego prowadzącego pociągiem (a niestety dzieli mnie od niego jakieś 70 km) i postaram się to załatwić w miejscu aktualnego zamieszkania czyli w GD.