Dokładnie, ja mam tak samo pochowane kolorowanki czy farby czy inne bzdety dla dziewczyn, jakby się okazało, że ktoś nie pomyślał, że one też istnieją. U nas zmieniło się wiele, bo doszedł jeden członek rodziny, a tak naprawdę nie zmieniło się nic.
- dalej maszerujemy rano do przedszkola, tyle, że dodatkowo jest wózek
- dalej śniadania wpierniczam z Weroniką przy stole, Jeremiasz jeszcze śpi we wózku
- dalej potem z Weroniką oglądam 30 minut bajek, wtedy Jeremiasz jest karmiony
- potem bawimy się z Jeremiaszem i tu jest ta zmiana, ale ta zabawa trwa w ciągu godziny przez chwilkę, w między czasie układamy puzzle albo gramy w gry planszowe
- potem jest spacer/zakupy, tutaj dodatkowym elementem jest wózek, uffff w końcu nie ma noszenia siat
- potem robimy obiad, tutaj znowu Jeremiasz śpi w wózku
- znowu Jeremiasz jest aktywny i tutaj dzielę uwagę
- potem obiad tylko z Weroniką
- idziemy po Adriannę
- idziemy na plac zabaw
- do domu na przekąskę
- tata wraca i jest z dziewczynami, Jeremiasz jest tylko przywitany i ukochany przez tatę, jemy razem obiado-kolację
- kąpiel dziewczyn
- kąpiel Jeremiasza, dziewczyny oglądają wieczorynkę, ja idę uśpić Jeremiasza na noc
- tata przyprowadza dziewczyny do spania i czytanie bajek
Generalnie system dnia jest taki sam, Jeremiasz póki co dużo śpi, więc jest fajnym dzieckiem, umożliwiającym działanie z dziewczynami. Różnica jest taka, że musisz ubrać trójkę, a nie dwójkę dzieciaków, że prasujesz troszkę więcej ciuchów, że pralka częściej chodzi, więc tego prania jest więcej. Na to też trzeba znaleźć czas w międzyczasie, tutaj było łatwo, mniej mnie na bb i fb i w ogóle w Internecie.
Poza tym niezmiennie dziewczyny chodzą na zajęcia dodatkowe, jak balet czy zajęcia plastyczne. To też jest bardzo ważne.
Trzeba nad dzieckiem pracować, ale i tak dziecko potrafi zaskoczyć, znam takie co się nie buntowały a cieszyły w okresie ciąży, a jednak nie poradziły sobie ze zmianami i takie, które się buntowały a w rodzeństwie się zakochały. Czasem praca rodziców nie wystarczy, dziecko ma emocje w sobie i nie zawsze potrafi sobie z nimi poradzić, a rodzic nie zawsze wie co robić. Grunt to mieć zapasy cierpliwości i sił na to wszystko.
Wizyta u dziadków wyglądała tak, Jeremiasz leżał w wózku, natomiast dziewczyny były w centrum uwagi dziadków, a raczej dziadka, bo to dziadek jest tym ukochanym, babcia wtedy istnieje tylko do "poproszę o picie".
U mnie nie ma trzymania dzieci przez ciotki, wujków itd., nie ma noszenia, jest za to "dajcie mu spokój święty".
Jak mi dziecko śpi, to po co ma spać na rękach, jak w wózku wygodniej? Jak są starsze to na wszelkie imprezy targałam ze sobą leżaczek i dzieć siedział w leżaczku, nigdy dziewczyny nie były noszone i teraz też tak będzie. A już w szczególności nie ma noszenia jak ktoś pali, no kuźwa "nie dotykaj" wręcz nadzieram mordę.