Witajcie :-)
W końcu chwilka by spokojnie napisać, bo udało mi się już wszystkie Wasze posty przeczytać. Cały weekend strasznie szybko minął głównie za sprawą ogródka, wywalaliśmy wszystkie krzaki i inne chaszcze które tam były, ładnie go skopaliśmy, zagrabiliśmy, posialiśmy trawkę i teraz podlewamy , tak w skrócie
oprócz tego byliśmy u mnie w domku i ma wieluuu spacerach
mała już super zachowuję się z spacerówce, bo przekręciliśmy jej siedzenie tak, że nas nie widzi i normalnie wszystkie krzyki jak ręką odjął
zdziwiło mnie to, bo byłam pewna ,że skoro jak jest skierowana w moją stronę i piszczy to po zmianie będzie armagedon ,a tu takie miłe zaskoczenie ;-) oprócz tego Ninka czołga mi się po całym już mieszkaniu, a małe nie jest (80m) i jak się zmęczy to bum na pupkę siada i zaczyna się bawić tym co ma pod ręką,albo co jej się poda
normalnie kochane dziecko, świetnie mi się z nią teraz współpracuje, potrafi chwilę się sama już pobawić i jest radośniejsza. Do pełni szczęścia brakuje mi tylko nieco lepiej przespanych nocy (pobudka 1,4 i już nie chce spać w swoim łóżeczku, muszę ją zabrać do nas i wtedy do 6 jakoś dociągnie, a kładziemy ją o 20) i samodzielnego zasypiania. Czy któraś z Was wie może jak się za taką naukę zabrać ?
Bo ja nie mam za bardzo koncepcji, a metoda na wypłakanie kompletnie do mnie nie przemawia i nie będę jej stosować.
Co do sadzania na nocnik- może się mylę, ale dla mnie to bez sensu, kontrolę nad siśkami i kupką dziecko ma w wieku ok 15 miesięcy, a wcześniej nie panuje nad tym, jeśli robi to nieświadomie to jak dla mnie nie jest to nauka ,a tylko przetrzymywanie na nocniku i liczenie na farta,że się trafi, a nie na współpracę i jakieś zrozumienie. Ale to tylko moja opinia. Moja mama mnie i siostrę wysadzała na nocnik od czasu gdy zaczęłyśmy samodzielnie siedzieć i jak miałyśmy 1,5 roku to biegałyśmy już bez pampersów i na noc też nie było potrzeby zakładania ich. Dla mnie- prawie rok biegania za dzieckiem z nocnikiem to dużo za dużo, tak samo jak poszukiwania niespodzianek po wszystkich kątach mieszkania też mnie jakoś nie zachęcają do puszczania malutkiego dziecka bez pieluchy.
Angelus- śnieg
masakra, mam nadzieję, że to tylko chwilowa sytuacja
i rozumiem doskonale jak ciężko było Ci córcię utrzymać na rękach, Ninka też non stop się rusza, w miejscu usiedzi tylko chwilkę i ponownie rusza, a do tego co chwilę potrzebuje nowych atrakcji
Kasik- najważniejsze, że nic się nie stało
mi mała raz spadła i nie chce o tym pamiętać, bo serce mi normalnie na chwilę stanęło. Chyba będę musiała już pomyśleć o obniżeniu na najniższy poziom, bo mała już zaczyna się podciągać i na razie sobie klęczy, ale głowka jej już wystaje nad szczebelkami..
Mykam robić kolację i odpocząć,bo jutro będzie trzeba się znów przestawić na tryb bez G.