Cześć dziewczyny,
my dzisiaj wróciliśmy ze szpitala, Karolinka zagipsowana na 4 tygodnie. Te cztery dni w szpitalu to koszmar. Oddział ortopedyczny nie jest przyjazny małym pacjentom. Rodzice mogą zostawać z dziećmi tylko do 20, chyba, że mama karmi piersią. Ucieszyłam się więc, że mała dostaje jeszcze na noc cyca, bo inaczej płakałaby pewnie pół nocy. Piętro niżej nie ma takich warunków - można zostać na noc nawet z 8-latkiem. Warunków do nocowania nie ma żadnych. Pozostaje krzesełko albo jeśli pielęgniarki się zlitują (gdy lekarz już nie chodzi po korytarzu) łóżko do przewożenia chorych. Ja większość nocy spędzałam z małą na łóżeczku (mimo że oficjalnie nie wolno), więc jestem trochę połamana, bo nie mogłam się tam wyprostować.
Komunikacja między lekarzami też słaba. Mała miała przesunięty zabieg o jeden dzień, bo tyle potrzebowali tam na konsultację z kardiologiem, który pracował piętro niżej. Dużo można pisać, co tam się dzieje. Na szczęście jesteśmy już w domu. Mała pełza jak szalona i nawet gips jej nie przeszkadza, a nawet chyba pomaga.
Przyszła_mamo, dla mnie też jest niezrozumiałe zachowanie twojego męża. Źle go rodzice wychowali, skoro tak podchodzi do pogrzebu tak bliskiej tobie osoby.
Dziewczyny mające kryzysy małżeńskie, trzymajcie się!!!
my dzisiaj wróciliśmy ze szpitala, Karolinka zagipsowana na 4 tygodnie. Te cztery dni w szpitalu to koszmar. Oddział ortopedyczny nie jest przyjazny małym pacjentom. Rodzice mogą zostawać z dziećmi tylko do 20, chyba, że mama karmi piersią. Ucieszyłam się więc, że mała dostaje jeszcze na noc cyca, bo inaczej płakałaby pewnie pół nocy. Piętro niżej nie ma takich warunków - można zostać na noc nawet z 8-latkiem. Warunków do nocowania nie ma żadnych. Pozostaje krzesełko albo jeśli pielęgniarki się zlitują (gdy lekarz już nie chodzi po korytarzu) łóżko do przewożenia chorych. Ja większość nocy spędzałam z małą na łóżeczku (mimo że oficjalnie nie wolno), więc jestem trochę połamana, bo nie mogłam się tam wyprostować.
Komunikacja między lekarzami też słaba. Mała miała przesunięty zabieg o jeden dzień, bo tyle potrzebowali tam na konsultację z kardiologiem, który pracował piętro niżej. Dużo można pisać, co tam się dzieje. Na szczęście jesteśmy już w domu. Mała pełza jak szalona i nawet gips jej nie przeszkadza, a nawet chyba pomaga.
Przyszła_mamo, dla mnie też jest niezrozumiałe zachowanie twojego męża. Źle go rodzice wychowali, skoro tak podchodzi do pogrzebu tak bliskiej tobie osoby.
Dziewczyny mające kryzysy małżeńskie, trzymajcie się!!!