Dzień dobry!
Za oknem paskudnie, ale od soboty zapowiadają ciepełko i słoneczko!
Nie wiem Aniu, czy coś takiego jak poczucie winy u mojego małżonka w ogóle istnieje! A atak w jego przypadku to najlepsza broń. Na początku małżeństwa przejmowałam się bardziej, teraz o wiele mniej. Trzeba jakoś z tym nauczyć się żyć.
Widzę, że mamy podobny system żywieniowy dzieci!:-) Myślę, że na razie, dopóki nie pracuję to jest ok! Powrót planuję od 1 czerwca i wtedy będę musiała wprowadzić więcej stałych pokarmów, przynajmniej rano, kiedy mnie nie będzie!
Z odciąganiem też mam problem. Robię to bardzo rzadko - kilka razy w miesiącu, kiedy muszę wyjść z domu. Kiedyś przez pół nocy ściągnęłam tylko 20 ml. Tak się przy tej czynności stresuję, że mleko kategorycznie nie leci. Znalazłam sposób - kiedy mały je z jednej, to ja biorę laktator i ściągam z drugiej piersi. Jak się zacznie swobodny wypływ mleka to już pięknie mi leci. Jedyny problem - mały koniecznie chce mi przy tym ściąganiu pomagać i cały czas łapie laktator rączkami. Więc potrzebny jest jeszcze ktoś do pomocy, kto przytrzyma te wędrujące łapki.
Odnośnie piwka - zazdroszczę!!!! Oj, narobiłaś mi smaka!
życzę miłego dnia wszystkim mamusiom i dzieciaczkom!
Za oknem paskudnie, ale od soboty zapowiadają ciepełko i słoneczko!
to samo u mnie, nawet jak on nawali to i tak mea culpa, a wiadomo,ze kobieta podswiadomie bierze wine i poczucie obowiazku na siebie jezeli chodzi o swoje dzieci.powinni zbadac hormon poczucia winy
jezeli chodzi o karmienie to ja bardzo podobnnie, pol sloiczka, czasmi caly owocow, a tak to cycek, zadnych soczkow, herbatek bo zawieraja cukier a tak to daje popic z piersi na zyczenie , po obiadku, podczas przytulania etcetc kiedy dusza zapragnie.
a sciagac nie moge, dlatego starsz corek karmilam bardzo krotko bo sie zrazilam,ze nie mam mleka, a mialam tylko ona zarloczekk byla, nie miala cierpliwoci a ja myslalam,ze skoro nie moge sciagnac to znaczy ,ze nie mam a sie okazalo, ze elegancko wykarmilam Gabi bez mozliwosci sciagania w laktator.
Nie wiem Aniu, czy coś takiego jak poczucie winy u mojego małżonka w ogóle istnieje! A atak w jego przypadku to najlepsza broń. Na początku małżeństwa przejmowałam się bardziej, teraz o wiele mniej. Trzeba jakoś z tym nauczyć się żyć.
Widzę, że mamy podobny system żywieniowy dzieci!:-) Myślę, że na razie, dopóki nie pracuję to jest ok! Powrót planuję od 1 czerwca i wtedy będę musiała wprowadzić więcej stałych pokarmów, przynajmniej rano, kiedy mnie nie będzie!
Z odciąganiem też mam problem. Robię to bardzo rzadko - kilka razy w miesiącu, kiedy muszę wyjść z domu. Kiedyś przez pół nocy ściągnęłam tylko 20 ml. Tak się przy tej czynności stresuję, że mleko kategorycznie nie leci. Znalazłam sposób - kiedy mały je z jednej, to ja biorę laktator i ściągam z drugiej piersi. Jak się zacznie swobodny wypływ mleka to już pięknie mi leci. Jedyny problem - mały koniecznie chce mi przy tym ściąganiu pomagać i cały czas łapie laktator rączkami. Więc potrzebny jest jeszcze ktoś do pomocy, kto przytrzyma te wędrujące łapki.
Kasik - nie pomogę za bardzo, bo karmię z cycusia i tak naprawdę nie wiem ile mały tego mleka dziennie wypija? Ale głowa do góry! Najważniejsze, żeby twój synek nie był głodny, a pozostałe rzeczy z czasem się ułożą! Życzę powodzenia!Hejka
Dzieki dziewczyny za odpowiedzi w sprawie jedzonka Waszych szkarbow. Wywnioskowłam, ze u nas chyba za czesto mleczko mu dawałam i moze dlatego nie chce go pic. Albo tak jak mamusia nie lubi mleka i juz
Do tej pory wygladało u nas tak:
ok.6 cycus + 90, max. 120 mm
ok.10 150 mm (ale nie wszystko wypija, ale robie tyle bo mam nadzieje, ze wypije)
ok.13.30 obiadek tak 130 ml, a jak nowosc to mniej i mleczko
ok.17.30 150 mm
ok. 21 180 mm
I jeszcze czasami jakis deserek. I jak myslicie, chyba za czesto to mleczko chce mu dawac?, i pewnie ma dosc.
Powiem Wam ze juz mnie deprecha z tego powodu łapie, ciagle cos nie tak z tym jedzeniem, i na cycu i na butli. Czasami to mi rece opadaja z bezsilnosci. dzisaij to zrobiłam mu kaszke ryzowa o smaku jablkowym, bo myslałam, ze woli jesc łyzeczka, ale tez mu nie podeszła. Jutro drugie podejscie, zobaczymy...
Miałam jeszcze cos napisac, ale wypiłam sobie piffko przy siedzeniu na bb i cos mi sie w głowie zakreciło.... tak to juz jest jak ponad rok nie miało sie w ustach czegos mocniejszego. Ale ja z tych co za piciem nie przepadaja, tylko dziasiaj jakas mnie ochota naszla, wszystko przez mojego "Tadka-Niejadka"
Odnośnie piwka - zazdroszczę!!!! Oj, narobiłaś mi smaka!
życzę miłego dnia wszystkim mamusiom i dzieciaczkom!