reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Wrzesień 2009

Kati ja też Ci bardzo współczuje. Jakbyś coś potrzebowała to pisz. Mi czasem to pomaga, mój m uparty ale kochany, chociaż jak się uprze to już koniec. no cóż taka jego natura,
 
reklama
jejku współczuję na prawdę.. :(

Ale co do głupich docinek ze strony męża odnośnie pracy to i ja takich doświadczam.. Jak ostatnio narzekałam, że na to nie mam, na tamto nie mam a on takim lekusiowym tekstem.. To przecież idź do pracy i zarób sobie... NOSZ KURFAAAAAAAAA myślałam, ze go zagryzę..!!! On naciskał na to byśmy mieli dziecko.. nie żałuję, ale widziałam swoją przyszłośc bez dziecka w na prawdę pięknych barwach.. ok.. mam Niunie jestem szczęśliwa, ale czuję, że siłą jestem trzymana w domu.. przecież gdyby nie dziecko, to rozwijałabym się zawodowo!!!! Tak mnie tym wkurza, że szok.... nerwy mi puszczają, bo nienawidzę prosić się kogoś o pieniądze.. nie nienawidzę! i tłumaczyć się z każdej wydanej złotówki.. teraz będzie jeszcze gorzej, bo u niego w firmie mają być masowe zwolnienia (kryzys oczywiście) i aż cała drżę.. oczywiście teksty o tym bym poszła do pracy wiem, że będą na pożadku dziennym.. ostatnio była awantura.. już w nerwach zapytałam czy mam wyrzucić dziecko na śmietnik?????? na opiekunke nas nie stać, żłobków nie ma.. no co ja mam zrobić... wyczarować sobie pieniążki?? To oczywiste, że wymagam by nas utrzymywał.. A jak wspominam by aplikował na lepsze stanowiska to zaczyna się znów wojna światów.. ale kurde.. skoro jest praca, lepsze stanowisko i lepsze zarobki to na co czekać!?!?!?!
 
dzięki dziewczyny.ale wiecie co najbardziej boli-kiedyś były plany,marzenia-zapewnianie jak to mnie kocha,ze weżmiemy cywilny itp,a teraz teraz tylko słysze same przykre słowa,robienie mi na złośc,ciągłe awantury,wyzwiska-to nie ten człowiek którego poznałam.tamten potrafił okazać uczucia,liczyła się dla niego rodzina-a ten ten jest zapatrzony w siebie i uważa sie za ideał,liczą sie koledzy i alkochol.w moim kierunku już padły chyba wszystkie wyzwiska ,a wszystko zaczeło sie na dobre pod koniec ciązy gdy stwierdził ze jestem nikim dla niego!!!!!!!!!!(i tu by się zaczął temat rzeka,ale nie będe tu o tym pisać)a i oczywiście przy trójce dzieci jego zdaniem nie mam co do roboty.!!!!więc mu pokazałam przed odjazdem do wawy(bo do tej pory robił na miejscu) co to znaczy nic nie robić!!!wszystko robił se sam,jedynie prałam bo to przy okazji jak nasze wrzucałam do pralki,potem tylko pomięte do pólki rzucałam niepoprasowane,nawet par skarpetek znależc nie mógł bo tez nie składałam w pary,a jak sie pakował do wawy to nie wiedziałam czy się śmiać czy płakać!!ja zawsze mu wekowałam obiadki w słoiki,a tak to biedny na suchym prowiancie jedzie,ale w cale nie jest mi go zal!!!!!
jutro zjeżdzają na wekend a ja nadal nie wiem co dalej!!!!!!!!!!!!
chciałam stworzyć normalną rodzine gdzie jest miłość,szacunek,wzajemne zaufanie--czy to tak wiele?
po co mi ktoś w kim nie mam wsparcia--którego ja potrzebuje,straciłam dwie najbliższe mi osoby-i nie umiem sie z tym pogodzić.ktoś z boku stwierdziłby ze zyje normalnie,ale nikt nie wie co siedzi we mnie w środku-zamordowali mi braciszka-nie umiem sie z tym pogodzić i nie wiem czy kiedykolwiek potrafie!!
sory za smęty ale muszę to wyrzućic z siebie bo zwariuje.
 
elaine ja nie mam z czym sie wstrzymywać-bo ja raczej go o reke nie poproszę.
tak wogóle to już kilka razy mu sie dobrowolnie kazałam wyprowadzićale jak grochem o ściane.normalnie cud musiałby sie stać by między nami sie ułozyło-a to raczej nie mozliwe bo ja zaczynam go nienawidzieć po tym wszysykim.normalnie az na bezsennośc cierpie z tego wszystkiego,wszystkie szafki wyszorowałam dziś w kuchni włącznie z zawartościa..aby tylko nie myśleć juz...gdyby nie to że pózno i młode śpią to sprzątałabym dalej.
 
kati bardzo współczuje ... także twoim dzieciom, bo przecież one nawet jeśli nie wszystko rozumieją to czują że jest nie tak... ja też nie miałam słodko w dzieciństwie. w wieku 17 lat straciłam matkę. ojciec pił , chyba że akurat na chwilę się zaszył. 9 miesięcy przed ślubem w wypadku zginął mój narzeczony , wreszcie ojciec zachorował na nowotwór i zmarł w przeciągu kilku miesięcy... (7 lat nieszczęść). teraz nie jest najgorzej mój m nie pije, nie bije i nie znęca się psychicznie... dużo pracuje i zazwyczaj o to czasami się kłócimy.
wiem że najłatwiej jest radzić komuś jeśli się samemu nie przeżyło ale jeśli nie widzisz szansy dla was to bądź twarda i pakuj walizki!!! (jego). dzieci są ważne, ich spokój i bezpieczeństwo ale TY TEŻ JESTEŚ WAŻNA!!!!! NIKT NIE MOŻE CI MÓWIĆ ŻE JESTEŚ NIKIM!!!! JESTEŚ CZŁOWIEKIEM I ZASŁUGUJESZ NA SZACUNEK!!!
 
kati bardzo ci wspolczuje ....ciociawczesniaka ma racje dlaczego masz byc nieszczesliwa do konca zycia, nie boj sie tego ze masz dzieci i mozesz nie dac rady.... mojego narzeczonego siostra niedawno rozstala sie ze swoim mezem ktory naduzywal alkocholu.... byla to ciezka decyzja bo z kasa u nich krucho, a 3 dzieci na wychowaniu dwoje w przedszkolu jedno juz do 2 klasy.ale sie zawziela. teraz poznala kogos i jest szczesliwa. a on ...coz....dalej pije... nie marnuj sobie zycia! jesli jestes nieszczesliwa to nie ma co tego ciagnac!szczesliwa mama to szczesliwe dzieci
 
dziekuje wam,nawet nie wiecie ile takie słowa otuchy dla mnie znaczą.dzieciaki sa juz na tyle duże ze naprawde wiele rozumieją,najstarszy będzie miał 13 lat,młodszy idzie do komuni-to tylko dzieci i szybko wybaczają,ale z własnego doświadczenia wiem że jednak w psychice wiele zostaje i to odbija sie w dorosłym zyciu.noi wiadomo że to jakie dzieci sa w zyciu w dużym stopniu wynoszą z domu-a co one wyniosą?
wiem że dam sobie rade,dałam z dwójką to i z trójka dam-ale narazie czuje sie jakaś bezsilna,mam tysiące myśli,ciągłe obawy jak to będzie,gdzieś w głebi duszy boje sie tez pewnie samotności,chociaz wiem ze mam dzieci.wtedy też tak zwlekałam,az w koncu usłyszałam że ma inna-i to był moment gdy powiedziałam dość-co teraz musi sie wydarzyć zebym sie otrząsneła nie wiem?
no ale dość smetów.tak z innej beczki-wczoraj listonosz mówi ze kaske ma dla mnie-byłam w szoku jak zobaczyłam od kogo-były przysłał na składki na komunie-byłam w szoku bo na starszego nawet złotówki się nie dołożył,ale alimentów nie płaci-mam z funduszu.
wczoraj też dowiedziałam sie że chrzestna na komuni nie będzie bo wydała kase na remont,cociaż trąbiłam jej już od roku-puściłam jej więc wiązanke ze nie wypasione prezenty sa najwazniejsze i ze zaproszenie na wesele młody jej trzy lata wcześniej wyśle.
ale w całym tym bałaganie radośc mi te moje smyki przynoszą-chociaż czasem mam urwanie głowy z nimi.a najwiekszym pocieszycielem jest najmłodsza-zrobiła sie z niej taka gadółka ze szok,można sie już z nią dogadaći powtórzy praktycznie każde słowo i to dość wyrażnie.chodzi tylko i przytula się do chłopaków i jest kocham cie jajuś(jaruś)kocham cie kamiś(kamil)i do mnie oczywiście kocham cie mamusiu.na pytanie kto kocha mamusie-odp.nenusia,a czyja jest mamusia-odp.nenusi.
dziś znów użyłam słowa bezmózg-teraz chodzi i papuguje.
no to se popisałam a teraz spadam dalej kuchnie szorować bo dziecko mi ze szmatka stoi:)i kawe se zrobie bo prawie cała noc nie spałam,bo mała kaszlała i ciagle sie wierciła.
 
Jak tu smutno się zrobiło...:-( chyba każda z nas ma na koncie morze wylanych łez,
ja też nie miałam w życiu kolorowo. Też miałam tatę alkoholika, był dobrym, ciepłym człowiekiem ale nałóg był silniejszy. Zmarł po 1,5 m-ca od diagnozy(marskość wątroby), 9 m-cy wcześniej pochowałam dziewczynki więc jeszcze się nie pozbierałam po utracie ciąży jak musiałam znosić kolejną tragedię. Po moim ślubie w 2004 roku do narodzin Zuzi miałam w rodzinie okres samych pogrzebów i to bardzo bliskich osób. (przyjaciel mojego m., 2 babcie z czego jedna zmarła w dniu chrztu Zuzi, mój tata, rodzony brat mojego m., córeczki w 24 tc)
Życie jest pokręcone, nie wiadomo co kogo czeka za zakrętem...

Dość tych smętów!!!

Ale wietrzysko u nas, głowę może urwać! Piękna pogoda, świeci słonko, a strach wyjść na podwórko :wściekła/y:

Kupiłam w końcu buciki dla małej na wiosnę :)
Sklep internetowy sklep.bartek.com.pl :: T-71077/B55
 
reklama
Do góry