reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

Wrzesień 2009

U nas też w nocy naprószyło trochę :) Myślę, że to już ostatni puszek jaki spadł ;)

My jeszcze nie wybieramy się na plac zabaw. U nas nie jest zbyt ciepło a poza tym mały był ostatnio trochę kaszlący, więc wolę jeszcze się wstrzymać.

Mam do Was pytanie- bo już nie wiem czy tylko ja mam taki problem czy jak... powiedzcie mi, czy Wasze maluchy też tak robią?- a więc u nas np nie można mieć nic położone na ławie czy stoliku, nie wspomnę nawet o kubku kawy. Ktokolwiek przychodzi trzyma kubek w ręku lub odstawiam na komodę żeby mały nie sięgnął. Wstyd mi strasznie :((( Jadamy w kuchni na stojąco bo mały wszystko roznosi po domu. Zrobił się małym wymuszaczem :( Chyba wchodzi w fazę buntu dwulatka okropność :( Książki mam w witrynie, którą sobie otwiera. Wczoraj podarł mi książkę- i dostał klapsa. No nie słucha w ogóle! Żadne nie ruszaj, nie wolno, nie rób nie pomagają:( On otwiera, ja zamykam i tak wkoło macieju... Już chwilami naprawdę nie mam cierpliwości... :( Najgorzej jednak to wstyd mi przed znajomymi. Nie mam pojęcia jak go oduczyć tego roznoszenia po domu rzeczy, które są na ławie. Zresztą ława mu się chyba kojarzy z tym, że stoi na niej i spogląda przez ono- tak mu parę azy pokazała teściowa a on załapał... echhhh....:(((( Wiem, że konsekwencja do potęgi ale nieraz naprawdę mi nerwy puszczają :(
Na dodatek zostaję z tym wszystkim sama :( M mówi, że tak go sobie nauczyłam..:( Od czasów ciąży i urodzenia małego siedzę ciągle w domu i już naprawdę doła łapię. Chwyta mnie depresja a nikt mnie nie rozumie :( Chciałabym posprzątać- tak chociaż raz dokładnie. Proszę M żeby wziął chociaż na godzinkę małego na spacer- myślicie że weźmie? Skądże. Ani razu nie był jeszcze z małym sam na spacerze.... z reguły chodzę sama lub baaardzo sporadycznie razem :( Nie mam kiedy cokolwiek zrobić :( Sprzątam więc z małym wiszącym u nogi, albo co chwilę mnie ciąga w różne kąty mieszkania bo wiecznie czegoś chce. Ja już naprawdę nie mogę :( Nie wspomnę, że nie mam w takiej sytuacji chwili dla siebie :( A jeśli się żalę M to on mówi, że ja siedzę sobie w domu a on pracuje...i taka to rozmowa... :(((( Ale sobie pożaliłam.... :((((
 
reklama
Elaine - u nas jest identycznie jeśli chodzi o męża i jego pomoc choćby na chwilę. Sprzątam jak mała śpi w ciągu dnia 2 godziny. Ja też siedzę w domu (już 2 lata bo całą ciążę musiałam leżeć), do tego przeprowadziliśmy się na obrzeża miasta więc do koleżanek w odwiedziny to dla mnie nie lada wycieczka. Mój mega dół już zaczyna się przeobrażać w czarną dziurę! Ześwirować można.
Nie przejmuj się gośćmi, muszą zrozumieć Twoją sytuację, małe dziecko w domu rządzi się swoimi prawami.
Moja mała miała taki okres że ciągała ze stolika wszystko co stało ale teraz znalazła sobie inną zabawę. Jak stoi np. moja szklanka z herbatą to podsuwa ją sobie pod nos i wlewa ze swojego kubeczka picie i pije to z mojej szklanki. Już 3 pobiła. Ma jeszcze ciągoty do schodów. Najchętniej to by z nich nie schodziła tylko góra-dół w kółko by właziła. Wózka to ostatnio już nawet nie wyciągam bo od razu krzyk, chodzimy po podwórku dookoła domu bo na ulicy błoto że po kostki można się władować! Wiaderko i łopatka w ręku to dziś u nas najlepsza uciecha na spacerze.

U nas też śnieg popadał :wściekła/y: mam nadzieję że moje tulipany nie ucierpią bo już wylazły z ziemi!
 
Ostatnia edycja:
Elaine wspolczuje sytuacji z mezem... porozmawiaj z nim, to ze on pracuje nie znaczy ze cale wychowywanie dziecka spada na ciebie to jest tez jego synek, w koncu dziecko ma obojga rodzicow. U nas obowiazki sa podzielone. ja na poczatku tez slyszalam od swojego ze on pracuje przeciez ale ja powiedzialam to nie trzeba mi bylo robic dziecka skoro teraz umywasz rece. no i zrozumial. wiec u nas wyglada to tak on od pon-pt pracuje ja utrzymuje dom w porzadku gotuje obiadki itp. w soboty zazwyczaj mamy wieksze sprzatanie m sprzata kuchnie i lazienke ja 2pokoje. nieraz bral mala na spacer lub zajmowal sie nia sam. Karmimy tez czesto na zmiane, staramy sie tez bawic wspolnie. Staramy sie zyc razem a nie obok siebie, tak aby obojgu bylo dobrze i narazie nam wychodzi ale to nie bylo tak odrazu, tak jak mowilam potrzeboewalismy spokojnej rozmowy powiedzielismy sobie czego oczekujemy i jest ok. A jesli chodzi o zachowanie dzidzi no coz ... ja tez musze uwazac na stol mala mi ciagnie za obrus i koniecznie chce sprobowac wszystkiego co lezy na stole. robi podchody wiec trzeba miec na nia oko ale jakos dajemy rade mysle ze to okres przejsciowy kazdego dziecka. Wiem ze to czasem sie wstyd robi jak tak wszystko chce ale no co to jest dziecko i jak ktos tego nie rozumie to on powinien sie wstydzic a nie my bo przeciez nie da sie odrazu dziecka super wychowac i nauczyc co wolno a czego nie. to przychodzi z czasem az dziecko zacznie rozumiec coraz wiecej rzeczy :)
A wogole to my wlasnie wrocilismy z zakupow bylismy w hurtowni po prezent dla mojej kumpeli no i tam tez pelno zabawek wiki po prostu zwariowala. Pozwolilismy jej sobie cos wybrac najpierw bylo autko potem nie chciala juz autka wybrala misia potem mowi niee... i wyrzucala tego misia wybierala innego ...potem kolejnego az w koncu wyszla z lalą :):)hehe no cóz "kobieta zmienna jest" hehehe :D
 
elaine w dużej części Cię rozumiem, zwłaszcza, że od ciągłego siedzenia z młodym można sfisiować jak absolutnie nikt nie chce (nie może) odciążyć choć na chwilkę, a nasi mężowie nie rozumieją, że gotowanie obiadów, pranie, sprztanie i prasowanie z dzieckiem trzymającym się za nogawke i bez przerwy jęczącym że czegoś chce wcale nie jest zajęciem bardzo odprężającym mój niby rozumie ale i tak 90% rzeczy robie sama, choć u nas mogę, liczyć na pomoc przy pilnowaniu Mateusze i wspólny spacer po południu i w weekendy i nie ma czegoś takiego, że to moja wna że Mati coś robi albo czegoś nie robi więc nie mogę narzekać

elaine a ty chyba masz dużego syna czy on Ci nie może pomóc, ja samam mam dużo młodsze rodzeństwo i jak byliśmy mali to często musiałam się z nimi baić
 
Dziewczyny-dziękuję za ciepłe słowa. Cieszę się, że mnie rozumiecie. No niestety, moje próby rozmów z M. kończą się zawsze tak samo- albo kłótnią, albo obiecaniem że będzie ok a potem już znów jest tak jak było poprzednio :( Już nawet nie chce mi się gadać...
Owszem, mam starszego syna- ale powiem Wam, że on nie chce zbytnio zajmować się małym. Chwilę go przypilnuje- choć polega to na tym, że nie umie go niczym zająć i mały po 5 minutach wraca jak bumerang z powrotem do mnie :( Z reguły jednak to jest tak, że kiedy tylko wchodzi ze szkoły do domu to od progu mnie informuje z kim i na którą się umówił. W większości dnia raczej nie ma go w domu. Pozostałą część spędza odrabiając lekcje- co do nauki nie mam zastrzeżeń bo jest bardzo dobrym uczniem.

U nas jeszcze wózek istnieje i całe szczęście że mały chce w nim siedzieć. Inaczej nie zrobiłabym chyba nawet zakupów, bo wlekłabym się do sklepu z godzinę. A w sklepie to raczej latałabym za nim a nie za zakupami:)
 
no ja też na m nie mogę za bardzo liczyć, chyba ze ma wolne albo weekend:baffled:... w normalny dzień jak wraca to siada do kompa: sprawdza pocztę, odpowiada na mejle... ostatnio tak mnie wkurzył :wściekła/y:: ja zbieram zabawki, ścielę łóżka a on siedzi.... Kuba coś tam chciał więc głośno i wyraźnie powiedziałam żeby mejla do taty wysłał to może dzieci zauważy... komp zgasł od razu;-). niby tam jak wołają tata tata to sprawdzi co się dzieje, a jak chcę cos zrobić to spojrzy ale na dłuższą metę to jest mama od wszystkiego...:confused: karmi kąpie przebiera usypia lekcje odrabia czyta... kobieta pracująca 24 h. a potem słyszy: ty to tylko siedzisz i seriale oglądasz...:no: czasem mam ochotę mu pokazać co by to było...:tak:
 
Aż mi głupio się odezwać jak tu takie nastroje pasują.
Przykro mi dziewczyny że macie takich nieszczęśliwych mężów.
Może mi było łatwiej wejść w to wszystko bo Aga wcześnie wróciła do pracy. Ale widziałem jak miała dość siedzenia w domu na macieżyńskim, w sensie jak była zmęczona małym po całym dniu siedzenia z nim w domu, gdy ja byłem w pracy.
Wydaje mi się że może pomóc motywacja ze strony jakiegoś mężczyzny z bliskiego otoczenia. Ja mam wielu znajomych ojców i wiele od siebie się uczymy. Tylko ja to jestem jeszcze względnie małolat a czterdziestoletniemu facetowi to już tródno czasem coś wytłumaczyć bo myśli że jest przesamcem i wszystko wie lepiej.

Co do zachowania, elaine to wygląda jak u nas w domu. Też mały wszystko wyciąga, trzeba mieć oczy dookoła głowy. Z książkami ostatnio troche przystopował i moją gitarę odpuścił, ale sieje zament ogólnie straszny. To taki etap. Znajomi to zrozumieją, zwłaszcza ci co mają dzieci. Półtorarocznego dziecka nie nauczysz jeszcze żeby wszystko odkładało na swoje miejsce.
A co do terroru i histerii to pewnie zaczyna się depresja dwulatka. Wszystko na nie i darcie gęby. U nas jest podobnie. Czasem mam ochotę go udusić:)
 
Witam się porannie! :) Dziś śpimy krócej! Ja już z przyzwyczajenia o 6 wstałam... ;) Mały za chwilę też się obudzi:)

Wracając do wczorajszego tematu, to ja sobie myślę, że jestem za dobra. Powinnam być bardziej bezwzględna i rygorystyczna. Tylko, że ja nie umiem :( Sama się chyba zepchnęłam na drugi plan i teraz mam. Wszyscy tylko nie ja. Echhh.... A facetowi jak sobie coś ubzdura do głowy to nic nie przegada. I w rozmowie to ja jeszcze jestem ta najgorsza. Ale jak spotkamy się ze znajomymi, którzy mają dzieci to oczywiście do nich słodzi itp. A swoim własnym nie chce się zająć!

Spoglądam za okno-a tam śnieg!!! No nie! Ja już mam dość zimy.
 
reklama
To naprawdę przykre jak tatusiowie całe wychowanie i dom zrzucają na mamuśki. Ja do południa "siedzę" z dzieciakami w domu, mała czesto choruje odkąd poszła do przedszkola wiec często siedzę prawie jak w szpitalu, do tego pranie, sprzatanie gotowanie a o 14 w pracy do 18, często jak przychodzę to mam dość samej siebie a co dopiero kolacji kąpania, usypiania.....i wszędzie tylko mama mama mama. Mój M też wtedy mówił, ze siedzę w domu przed kompem, nie mógł patrzeć, ze wracam do domu i na wspólnej oglądam itp. Wiec zrobiłam test, on zostawał częsciej z dziećmi, "zapominałam" zrobić jakies jedzenie, był bałagan....nauczył sie, sprząta, opiekuje się i już nie słyszę, ze ja siedze w domu! staramy sie dzielić pracami i szanować to, ze jedno robi coś dla drugiego. No i najważniejsze, tłumaczyć, rozmawiać, przypominać (jak to wyobrażaliśmy sobie nasze życie po ślubie, jak sie cieszyliśmy, ze będzie dziecko, a teraz trzeba zakasać rękawy i wziąść sie do roboty zwłaszcza tej w domu - bo wszystko sie z domu wynosi w tych pierwszych latach, ten czas jest najważniejszy!) No i jeszcze jedno, znam wielu tatusiów co nic nie robią, mamusie latają i chodzą na rzesach, znam tez takie co uważają, ze one sobie najlepiej poradzą i nikt tak nie zrobi jak one! Ja też tak miałam i już sie wyleczyłam, jak poodkurza bez zakamarków to też przeżyję, jak pozmywa bez blatow, to ja je powycieram i jak umyje dzieci "niedokłądnie" to ja umyję na drugi dzień lepiej. Wiec odpuszczam często, bo świat się nie zawali jak czegoś nie zrobię sama.
Elaine pogadaj, wytłumacz i sama pracuj nad sobą! a reszta sie ułoży!

no a teraz kawka i śnaidanko, bo mysmy niedawno co wstali.
 
Do góry