.......cały czas ssie mnie w żołądku, sama nie wiem co bym zjadła, mdłości tak się cieszyłam, ze się uspokoiły, a one teraz się przeradzają w ZJEDZ COŚ ZJEDZ COŚ!!!!! już nie mogę, wszystko w gardle, a tu zjadłabym coś...i odbija mi się......no i przypałętaly mi się zaparcia
Jakbym czytała o sobie.
....
mnie to już dobija. szczególnie w pracy...
Ale jeszcze tylko jutro i do końca tygodnia wolne :-).
A co do takich typowych zachcianek...to chyba mój J. je ma. Właśnie zrobił sobie kaszkę manną ..masakra.
A i ja problem z ciuszkami mam. Coraz to większy. Najchętniej to bym w dresach do pracy chodziła ...już widzę minę szefowej...
, hehe.
Choć bardziej się martwię co ja założę na własny ślub
. To "aż" za dwa miesiące...a ja rosnę i rosnę...
.
I tak się cieszę że udało nam się przenieść date . Mieliśmy ustaloną datę ...dokładnie na przewidywany dzień narodzin naszego szczęścia (26.wrezśnia)...a to nam fasolka psikusa zrobiła ;-). Prawie wszystko uległo zmianie....oprócz księdza i młodych
.