Olgha trzymaj się i wracaj rozpakowana :-)
A mnie mężuś dziś zawiózł do sklepu, kupiłam kosmetyki dla dzidzi i w aptece parę rzeczy i mam już
WSZYSTKO. Torbę też już mam spakowaną pod okiem położnej, więc na pewno mam wszystko co potrzeba, wózek stoi w ogordzie w altanie i wietrzy się z zapachów nowości, łóżeczko przygotowane i przykryte folią, żeby się nie kurzyło, kącik dla dzidzi gotowy... hmmm....
MOGĘ RODZIĆ:-)
:-):-) Choć dobrze byloby poczekać jeszcze ze 2 tygodnie co najmniej, wczoraj zaczął mi się 36 tc dopiero. Ale szczerze powiedziawszy mam już tak serdecznie dość tej ciąży, że nawet strach przed bólem nie jest w stanie zagłuszyć pragnienia rozwiązania. Dziś już zapowiedziałam M, że o następne dzidzi zaczniemy się starać w maju, i rodzić będę najpóźniej w marcu-kwietniu. Nie zniosę więcej upałów. Normalnie źle znosiłam zawsze taką pogodę, a teraz jest to spotęgowane maxymalnie. I puchnę coraz bardziej, śmieję się, że stopy i dłonie mam jak Shrek
Choć wcale mi nie jest do śmiechu, źle mi się oddycha, duszno mi szczególnie dzisiaj, okropna parówa na dworze....
Czy to, że zaczęłam puchnąć oznacza, że niedługo urodzę?? No wiem wiem, już bliżej niż dalej, ale czy to puchnięcie mnie jakoś bardziej zbliża do porodu?? Bo do tej pory nie puchłam....
Ehh, ponarzekałam, ale w sumie od czego Was tu mam, nie?;-)