To jeszcze Wam cos opowiem.
Ostatnio obdzwonilam troche gospodarstw ekologicznych w poszukiwaniu warzyw i mieska eko dla Kubusia. Chcialam kupic bezposrednio od rolnika. Rozmawialam m.in. z jedna starsza kobieta, babcia, i jej opowiedzialam czego szukam itd. Ona nie mogla mi pomoc bo raz ze jeszcze wtedy nie miala, ale mowila ze miec nie bedzie bo wilki jej wszystko wymiotly i bedzie miala ledwo dla siebie. Spytalam wiec czy moze mi polecic ktoregos ze swoich sasiadow. Wtedy ona mi powiedziala, ze jeszcze jeden rolnik prowadzi w tej wsi gospodarstwo eko, ale w ubieglym roku przyjechali do niego rodzice dziecka z ciezka alergia i prosili o sprzedaz warzyw eko dla swojego dziecka to on zamiast im sprzedac, bo mial, wyslal ich do niej. A wiecie dlaczego im nie sprzedal??? odpowiem - bo sam cos podsypywal albo pryskal i nie chcial miec dziecka na sumieniu.
Jaki z tego wniosek? ze te warzywa eko to tez moze byc swinstwo. A produkty na jedzonka w sloiczka pochodza z gospodarstw eko, ale jaka mamy pewnosc ze wlasnie nie od takich gospodarzy? Myslicie ze taki np. hipp sprawdza doladnie kazde gospodarstwo od ktorego bierze produkty? Nie wierze. Wg mnie oni po prostu biora je z jakichs ogolnych skupow do ktorych plony swoje sprzedaja rolnicy z odpowiednim certyfikatem.
My na razie jedziemy na sloiczkach, ale mam nadzieje, ze wkrotce zdobede produkty na obiadek dla Kuby z pewnego zrodla. Kolezanka ma mi zalatwic. Ale to jeszcze za wczesnie, bo normalnie na polach podobno jeszcze warzyw nie ma. To co na rynku to jest dzieki chemii.
Mam pytanie - czy naszym dzieciom mozna podac surowe jagody?
Pozdrawiam,
Agnieszka
Ostatnio obdzwonilam troche gospodarstw ekologicznych w poszukiwaniu warzyw i mieska eko dla Kubusia. Chcialam kupic bezposrednio od rolnika. Rozmawialam m.in. z jedna starsza kobieta, babcia, i jej opowiedzialam czego szukam itd. Ona nie mogla mi pomoc bo raz ze jeszcze wtedy nie miala, ale mowila ze miec nie bedzie bo wilki jej wszystko wymiotly i bedzie miala ledwo dla siebie. Spytalam wiec czy moze mi polecic ktoregos ze swoich sasiadow. Wtedy ona mi powiedziala, ze jeszcze jeden rolnik prowadzi w tej wsi gospodarstwo eko, ale w ubieglym roku przyjechali do niego rodzice dziecka z ciezka alergia i prosili o sprzedaz warzyw eko dla swojego dziecka to on zamiast im sprzedac, bo mial, wyslal ich do niej. A wiecie dlaczego im nie sprzedal??? odpowiem - bo sam cos podsypywal albo pryskal i nie chcial miec dziecka na sumieniu.
Jaki z tego wniosek? ze te warzywa eko to tez moze byc swinstwo. A produkty na jedzonka w sloiczka pochodza z gospodarstw eko, ale jaka mamy pewnosc ze wlasnie nie od takich gospodarzy? Myslicie ze taki np. hipp sprawdza doladnie kazde gospodarstwo od ktorego bierze produkty? Nie wierze. Wg mnie oni po prostu biora je z jakichs ogolnych skupow do ktorych plony swoje sprzedaja rolnicy z odpowiednim certyfikatem.
My na razie jedziemy na sloiczkach, ale mam nadzieje, ze wkrotce zdobede produkty na obiadek dla Kuby z pewnego zrodla. Kolezanka ma mi zalatwic. Ale to jeszcze za wczesnie, bo normalnie na polach podobno jeszcze warzyw nie ma. To co na rynku to jest dzieki chemii.
Mam pytanie - czy naszym dzieciom mozna podac surowe jagody?
Pozdrawiam,
Agnieszka