czy Wasze dzieci są wszystkożerne ?
my mamy taki mało urozmaicony jadłospis, że aż mi głupio.
ale Młody jakiś taki rogaty jest do jedzenia.
tesciowa mówi, że to po mnie
na śniadanieje w kółko chleb (nawet woli taki z ziarenkami) z masłem i
1) kiełbasa śląska na gorąco
2) jajecznica na szynce lub bez
3) biały ser (rozdziabany w miseczce zwykłe ser biały z jakimś mlekiem/ śmietanką) i solą
4) pasztet na chleb (moja mama robi taki domowy, bo wiadomo raz na jkiś czas można kupić taki puszkowany, ale nie tak często jak on potrzebuje)
5) czasem go nachodzi na kaszką hippa ze słoiczka i do tego kroma chleba z masłem.
na każdą tą kaszkę mówi "czekolada" więc jest czekolada czekoladowa, czekolada ciasteczkowa, czekolada gruszeczkowa i czekolada z kwiatkiem
6) parówkę zje od wielkiego dzwonu (nad tym nie ubolewam szczególnie)
7) sporadycznie da sobie zrobić chleb z serem żółtym - przy czym moje dziecko uważa, że ser żółty to jest tylko i wyłącznie rolada ustrzycka, krojona w plasterki, kupiona w pudełku w biedronce lub w lidlu. każdy inny żółty ser nie jest żółtym serem.
8) czasem jak się uprze to tylko chleb z masłem i solą.
i to tyle ze śniadaniowego menu.
kolacje są identyczne (z wyłączeniem jajecznicy).
lubi sobie zjeść suchą bułeczkę jak jesteśmy w sklepie. najbardziej mu smakują takie, które nazywają się włoskie. zdaje się, że są ona z dodatkiem mąki kukurydzianej, bo takie żółte i posypane jakimś sezamem, oregano itp.
na obiad zupa
1) najulubieńszy na swiecie rosół z makaronem (a jak moja mama zrobi makaron to może tak trzy dni pod rząd jeść)
2) krupnik
3) ryżowa (czyli taki krupnik co ma ryż zamiast kaszy)
4) jarzynowa w róznych odmianach
albo takie drugie danie, że będą ziemniaki, które kocha i mięsko z sosem, lub kotlecik mielony lub jakaś rybka usmażona.
żadnej surówki.
zero ogórka, pomidora, rzodkiewki, szczypiorku itp.
zero owoców - no chyba, ze czasem takie słoiczkowe.
żadnego naleśnika, racucha, placka, kopytka, pieroga.
nie lubi za bardzo słodkich rzeczy wiec żadnego jogurtu nie zje.
co mu się nie zaproponuje to mówi, że nie lubi.
zwykle nasze rozmowy o kulinariach wyglądają tak:
sezon truskawkowy.
jedziemy wózkiem, zatrzymujemy sie przed straganem.
"oooo, truskawki" - mówi moje dziecko
"kupimy ?" - pyta moje dziecko
"a będziesz jadł?" - pyatma ja
"nie będę, nie lubię" - odpowiada on
lub:
"lubisz ogórka?" - pytam
"nie, nie lubisz" - odpowiada on
"a próbowałeś ?" - pytam
"nie" - odpowiada on
lub:
"zjesz pierogi?" - pyta babcia
"nie lubię"
"ale pierogi składają się z makaronu, ziemniaków i sera - a ty to lubisz" - tłumaczy babcia
Bartosz patrzy na nią, a jego wzrok wyraża głębokie niedowierzanie.
kulinarna porażka