reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

Wojtuś 23/24 hbd 600 gram 32 cm

Bardzo w to wierzę, że Wojtuś czuwa. Codziennie jeździmy na cmentarz, ale wcale nie jest lżej. Mam wrazenie, że zaczyna byc gorzej. Udało mi sie dogadać z szefem i mogę wrócić do pracy za 4 tygodnie. Wykorzystam zaległy urlop. Nie bardzo potrafię sobie wyobrazić siebie w pracy od poniedziałku. Poza tym muszę nabrać siły, bo każdy będzie pytał...Staram sie zajać czymś myśli, ale nie wychodzi. Nic nie potrafi ucieszyć, chyba, ze chłopcy coś wymyślą.
 
reklama
Wiolu tak bardzo mi przykro...Wojtuś dzielnie walczył, ale nie poddał się...wybrał lepsze zycie....Jemu jest tam dobrze, choc nam się wydaje, że to niemożliwe, bo jak może byc dziecko szczęśliwe bez swojej mamy....ale uwierz że jest, nie raz Ci to udowodni...

Swiatełko do Nieba dla dzielnego rycerza (*)
 
Sledziłam Wasze losy od samego początku, ale zawsze brakowało mi słów żeby tu cokolwiek napisać...
Dziś nie zostaje mi nic innego jak tylko zapalić światełko dla Wojtusia
[*] Był dzielnym chłopcem, walczył z całych sił... jednak Bóg wybrał dla niego inne zycie ... musicie być silni! Tulę Was mocno!
 
Ja straciłam dziecko z pierwszej ciąży 19 lat temu i rana dalej krwawi.Nie zapomnimy o cierpieniu,ale moze nauczysz się z nim żyć .Jeśli chodzi o pytania ludzi i td,nauczyłam się jednego zdania-Nie chcę o tym rozmawiać.Uściski kochana dla Ciebie.
 
Dziekuje Wam za wszystko.
Mąż namówił mnie, abysmy wybrali cmentarz blisko domu. Przeprowadziliśmy sie i najpierw chciałam wybrać ten dalej, który dobrze znam. Ale teraz jestem zadowolona. 10 minut i jestem na miejscu. I lżej mi się robi, gdy zapalę świeczkę. Postoję, popatrze. Łzy ciekną same, ale jest lżej. A światełka płoną, te na zywo i te wirtualne dzięki Wam. Obraz Wojtusia po sekcji juz sie zamazuje. Zgodziłam się na nią wierząć, ze Jemu nie zaszkodzi, a moze pomóc innym dzieciom. Ale kiedy chciałam go zawinać przed pogrzebem i zobaczyłam tylko główkę, to skamieniałam. Reszty bałam sie rozwinać z ligninki, wiec zawięłam go w kocyk w niej przy pomocy pani z domu pogrzebowego. Poruszam ten wątek, aby uprzedzić inne dziewczyny, jeśli ktokolwiek będzie w takiej sytuacji (mam nadzieję, że będzie nas jak najmniej), aby nie oglądały własnego dziecka po sekcji. Pamietam Wojtusia, jak juz usnał na zawsze i wyraz twarzy ciałko się zmieniło. I żałuję, ze przy tym nie zostałam i upierałam sie, ze sama go opatulę.
 
Wiolu :* zacznę od tego ,ze strasznie mi przykro z powodu Twojego Synka :*
[*] nie pisalam wcześniej... bo... w sumie w takiej chwili człowiek nie wie jak sie zachować bądź co powinien napisać. Tule Cie mocno! Jesteś silną kobietą :* podziwiam Cię za to wszystko :* sama nie wiem czy dałabym rade przejść przez wszystkie trudności które Cie spotkały... będzie dobrze kochana :* jestem z Tobą !
 
reklama
Każdy inaczej przeżywa swoją żałobę. My przez pierwsze dwa dni chcielismy byc sami, zupełnie, bo nie miałam siły rozmawiać, kazde słowo wywoływało lawinę łez. Te łzy później zaczęly aż palić w policzki, ale leciały dalej. Później woleliśmy, aby ktoś był. Ale ktos konkretny, kto był i było nam z nim dobrze. U nas była to męza siostra i kuzyn. Jak trzeba było milczelismy, innym razem rozmawialismy. Wysłuchali kiedy trzeba, przytulili,,,Wyczuli nas, jak można to tak opisać. Z pozostałymi było różnie, czasem udało nam sie porozmawiać, innym razem nie. Wtedy od razu mówilismy, ze zadzwonimy innym razem. Głos się wieszał i tyle. Mi pomagały telefony typu :"wiem, ze nie masz siły rozmawiać, ale pamietaj, ze jestem i myślę o Tobie, jakbyś czegokolwiek potrzebowała będę". Wtedy niczego nie potrzebowałam. Jedyną rzeczą której pragnęłam nikt nie mógł mi dać. Ale byłam. Nastepny etap, rozmawiać i rozmawiac. A teraz... Różnie to bywa, czasem rozmawiam, czasem milczę...Jak każdy. Są chwile, gdy gardło się zaciska i słowa nie wydobędę, jedna myśl i człowiek ryczy. Ale tak pewnie juz będzie. Cieszę się, ze mam wspomnienia. Nie każdemu są dane, a ja miałam chociaż 39 dni nasze małe szczęście.
 
Do góry