wiola20121119
Fanka BB :)
Masz rację. Czytałam sporo wątków i teraz wiem, że mielismy bardzo dużo szczescia, ze trafilismy własnie tam. Szcześcia w nieszczesciu, ale dzięki walce lekarzy mielismy dla siebie chociaż 5 tyg. i 4 dni. Tak długo żyła nasza nadzieja. I zawsze będę wdzięczna położnym, że jak tylko była mozliwość mogła Wojtusia dotykać, kangurować, kapać. Te chwile są bezcenne...Podejscie lekarzy również. Pan profesor przyjechał nawet na pogrzeb Wojtusia, w piatek jedziemy na spotkanie z nim, aby porozmawiać...na spokojnie. Ale nie wiem, czy to się uda. Muszę wejść na oddział, przejść obok sali Wojtusia...Ale pojadę. Profesor to cudowny człowiek, tak jak cały jego zespół. Poza tym chcę usłyszeć to, co chce nam powiedzieć.