Cześć Majóweczki, postaram się w skrócie
Wczoraj na 15 miałam wizytę u gina, poszłam no i standardowo już na każdej wizycie robią ktg. Położyłam się, położna przyłożyła tą głowice i po chwili mina coś nie tęga... no ale siedzi pare minut patrzy patrzy, woła gina, ja już wiem że coś nie tak, zimny pot mnie oblał, ginekolog przychodzi patrzy na zapis, mówi - pani dziś idzie do szpitala, dzidziuś ma tachykardie, serce bije po 160-170 min. Bardzo sie przeraziłam i zdenerwowałam, i puls bąbelka dobijał do 180 prawie. Gin szybko mnie na fotel bierze, szyjka 2 cm, rozwarcie na palec. Zeszłam z fotela, nogi mi się ugięły, na szczęście szybko w garść się wzięłam, żeby iść do domu spakować torbę i pędem do szpitala. Dzwonie do M, przyjeżdża, jedziemy na izbę. Podłączają ktg. Serduszko bije 140 - 150, czasem przy szybszych ruchach 160, zero skurczy, lekarz mówi że wszytko w porządku ale trzeba poobserwowac i przyjmują mnie na odział. Na porodówkę... bo na ginekologi nie było miejsc (naoglądałam się i już wiem co mnie czeka, jestem mega przerażona ). Za jakąś godzinę kolejne ktg, tętno 130-140-150, koło 23 kolejne - również prawidłowe, wiec zasypiam spokojnie. Rano badanie, jest ciągle to minimalne rozwarcie, ale mam z nim jeszcze przeleżeć, najlepiej do 38 tyg, potem mi robią ktg które znów było idealne ! Decyzja - szczegółowe usg, i jeśli wszytsko bedzie ok to wypis do domu. Kuba został obejrzany z każdej strony, serduszko szczegółowo i wszytko jest w jak najlepszym porządku !!! A mój synuś waży już 2300
Zalecenie od lekarza - odpoczynek i brak stresu. Około 11 dzwonie do M., przyjeżdża, i szczęśliwi wychodzimy ze szpitala. Ogólnie to nikomu nie życze takiej diagnozy, bo ja już przed oczami miałam wady serduszka, infekcje w macicy itp... no ale dzięki Bogu wszytko dobrze się skończyło.