magdusiek
Październikowa Mama 2005
- Dołączył(a)
- 28 Lipiec 2005
- Postów
- 10 272
Wiecie co, ja nie do końca się z Wami zgadzam w sprawie wspólnego porodu. Tzn. nie uważam, żeby obecnośc ojca dziecka byla niezbędna. Wszystko zalezy od nas. Kamil chce być przy porodzie, ma obawy i ja te obawy bardzo dobrze rozumiem. Akurat u nas jest tak, że na ból, lekarzy itd ja jestem odporna, a On nie. On jest twardy na życie, ale wrażliwy na to, co na mnie nie robi wrażenia. On jest silny psychicznie w trudnych sytuacjach, ale nie wiem czy w sytuacji porodu wciąz będzie, bardzo mnie wspieral przy mojej operacji, ale epwnych rzeczy wolał nie widzieć, a ja na te rzeczy mogłam patrzec i nawet słabo mi się nie robiło. Akurat On jest pod tym względem inny niż mężczyźni, których znam. A nie znaczy to, że nie chciałby mnie wspierac równeiż w takim momencie naszego wspólnego życia. Biorę pod uwagę to, że może być to dla niego mniej komfortowa sytuacja niż dla mnie (dziwne, nie ) i dlatego nei chcę się nastawiać ani na obecność partnera ani na Jego brak. W związku z tym podjęliśmy decyzję, że poprosimy o pomoc położną, wtedy On nie będzie musiał być ze mną non stop, a jeśli będzie chciał to super. Widze, że On bardzo chce, ale myślę, że są osoby, których reakcję dość trudno przewidzieć. Nasz znajomy odgrażał się jak to on będzie pomagal żonie, jakie to naturalne, a jak przyzlo co do czego to poród spędził przed drzwiami, bo wymiękł. Tak też się zdarza...