reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

witam samotne mamy i samotni tatusiowie

reklama
hej
słuchajcie znalazłąm się w trudnej sytuacji. mam synka rocznego i męża który jednak od momentu jak nasz synek pojawił się na swiecie zmienił się bardzo.
Zaczeło się od tego ze mój mąż spi w osobnym pokoju zeby mógł się wyspać do pracy i tak juz to trwa rok, choć mały juz przesypia noce. Nigdy do niego nie wsał w nocy, nie był nigdy na spacerze z dzeckiem sam, nieraz z emną teraz wcale nie chodzi bo jak mówi nie che mu się, ja małego ubieram, karmie, gotuje, sprzątam słowem tatuś spędza z synem może z 15 minut dziennie bo tyle ma czasu dla niego. Oprócz tego dla mnie stał się oschły, opryskliwy, przeklina i wyzywa mnie ciagle ze jestem leń itp. najgorsze są niedziel bo widze jak rodziny chodzą na spacery a ja sama. wczoraj nakryłam go jak ogląda programy z gołymi babkami a ja obok w pokoju - woli to niż spać z żoną:(
całymi dniami ucieka z domu a jak jest to siedzi w internecie a ja sama. Nigdzie nie wychodzimy razem, sylwester bedę w domu juz to wiem, zero życia towarzyskiego.
Jak dowiedział sie ze jestem w ciazy to ...pokłóciłsię ze mną, jakiś znalazł pretekst. tak okazał radosć ze będzie ojcem, już podczas ciaży zaczął okazywać ajki jest okrutny. Nie rozmawiamy ze sobą teraz już od dwóch tygodni nawet nie weim o co mu chodzi. Już kiedyś go spakowałam ale nie cche się wyprowadzić. Mieszka u moich rodziców - oni to obserwują ale nie wtracają się do nas. Ja robie zakupy wnosze to wszsytko do bloku na ostatnie piętro z dzieckiem, gotuje i sprzatam a on nawet się do mnie nie odzywa a dziś krzyczał do siebie ze z głodu umrze przy mnie. Daje mi wydzielone pieniadze na jedzenie 400 zł na miesić i z tego musze dać rade kupić jedzenie. Do tego teściowa jest to straszna obieta która nawet na roczek nie przyszła, nie interesuje się wnukiem, wszystko krytukuje i ubliza mi ciagle, i użala się nad synem ze musi sam kanapki robić ( ona mu zawsze szykowała) - ma 35 lat mój maz.
słowem sytuacja straszna jestem samotna strasznie. Teraz szukam pracy bo to podstawa do usamodzielnienia się i co dalej? jak zrobić zeby z domu się wyniósł? za nic nie płaci moim rodzicom, po prostu mieszka jak w hotelu tylko na noc przychodzi. co robić? chyba dam mu połowe tej kasy 200 zł i niech sam się zywi i gotuje sobie obiady? ale co potem?
boje sie o dziecko, ze bedzie próbował mi odebrać, zeby zrobić mi na złość, cche mieć tylko spokój, i zyć z moim synekim w radosci. JUż nauczyłam się radzic ze wszystkim sama i radze sobie super, tylko on ciągle tu jest i zatruwa nam życie.
 
Jeśli to wszystko jest prawdą, a nie Twoim wymysłem to nie wiem dlaczego z Nim jesteś... Natomiast jeśli pewne fakty pozmieniałaś pod swoje "widzi mi się" to postarajcie się porozmawiać ze sobą... Bo rozmowa jest najważniejsza... Bez dialogu nie ma związku... U mnie było niestety inaczej, bo każda osoba coś robiła tylko, że gorzej było ze szczerością, której niestety nie mogłem się doprosić... I się wyprowadziłem w końcu sam...

A po drugie nie wiesz czy on się chce zmienić czy nie...

Dobra rada mi się przypomniała: zamieszkajcie sami, bo tak stworzycie własną rodzinę...
 
Ostatnia edycja:
dziękuje ci za odpowiedż, wiesz.... ja też sama nie wiem dlaczego z nim jestem? wiesz to mój maż , jesteśmy dwa lata po ślubie a przed byliśmy ze sobą wile lat, ten zwiazek rózny był ale łaczyła nas wielka miłosć, więc teraz gdy to wszsytko szlag trafia czasem nie moge w to wszystko uwierzyć co widze i słysze, czaserm wmawiam sobie ze to ja moze wyolbrzymiam coś, i tak trwam i obserwuje a jest coraz gorzej. dla mnie slub kościelny jest szalenie ważny wiec co bedzie potem, zero prawa pójścia do komuni... masakra, moze to dla kogoś szczegóły ale mi to komplikuje bardzo moje osobiste zycie.
Rozmowa.... kiedyś były niekonczące się rozmowy teraz nie ma wcale. Mój maż wcale nie cche rozmawiać a do tego nie da się zmuciś, już prosiłam godzinami, mówiłam ze go kocham ze cos musimy wspólnie zrobić, zeby mi powiedział co jest nie tak z jego strony ale to nic nie daje.

Wspólne mieszkanie osobne nie wchodzi w gre, ponieważ budujemy się wiec nie stać nas na wynajm.
to był pomysł mojego meza to on chciał się budować i mieszkać z teściową, mimo ze ja odradzałam wlałam isć od razu na swoje aby uniknąć konfliktów, tłumaczyłąm ze wole mieszkać skromniej ale szczesclwie. Ale postawił na swoim wiec teraz tak mieszkamy.
oj to wszystko jest do bani. Wczoraj mu powiedziaął mze nie będę mu robiła obiadów i każdy będzie miał osobna szafke. Zdziwił się i zaskoczył i powiedziałze jestem głupia. dałam mu jego kase i zobaczymy co zrobi. Mam andzije ze w koncu sie wyprowadzi. chciaąłbym już to mieć z głowy i zacząć z tego pomału wychodzić.
Najgorzej boje sie o synka? jak on ma sie w tym wszystkim połapać?
 
Wiesz co nie wiem jak jest u Was do końca... Powiem Ci jak to u mnie wygląda... Ja mieszkałem z teściami i żoną... Teściowie naprawdę ludzie pierwsza klasa... Teściowa potrafiła mi wytłumaczyć rzeczy, które robię źle.. Teść jak się z czymś nie zgadzał brał mnie na rozmowę w cztery oczy i wszystko sobie wyjaśnialiśmy... Mi się z Nimi źle nie mieszkało... Ale Ja naprawdę jestem typem człowieka, który chce być na swoim... Który chce żyć swoją rodziną... Nie wytrzymałem w pewnym momencie i się wyprowadziłem... To nie jest wina mojej żony, ani moja... Oboje jesteśmy winni... Teraz mieszkam u rodziców... I nie czuję się tu także jak u siebie... A w dodatku bardzo brakuje mi mojej rodziny... Żony i córki... Zrobiłem wiele głupich rzeczy i nie wiem czy za jakiś czas żona będzie chciała ze mną w ogóle być... Teraz nie piszę do Niej i nie dzwonię... Czekam, aż sama się odezwie, bo ona potrzebuje teraz spokoju i czasu... I nie wiem czy mi się to opłaci... Ale powiedziałem teściowi, że chwycę się wszystkiego co da mi chociaż nikłą szansę na uratowanie tego związku... Jeśli spędziłaś tyle czasu z tym człowiekiem to nie próbuj mu wmuszać czegoś na siłę... Ani nie mów, że chcesz się wyprowadzić... Skąd wiesz, że on teraz tego np. nie czyta... Bo Ja np. choć wstyd się przyznać czytałem na początku co moja żona tu pisze, bo twierdziłem, że za dużo czasu poświęca forum a nie mi... Ale teraz widzę z czasem, ze mogłem to na spokojnie powiedzieć... Aż do czasu, gdy stwierdziłem, że nie warto, że więcej nerwów sobie zepsuję... Teraz nie zaglądam na jej profil... A sam stałem się użytkownikiem tego forum...
Postaraj się porozmawiać z mężem... Na spokojnie bez żadnego obwiniania się... Powiedz, że uważasz że zrobiłaś to i to źle... Że nie chcesz rujnować Waszego związku... Bo widzisz pomimo tego, że wina u mnie jest po obu stronach.. To najłatwiej jest powiedzieć, że to koniec.. Ja z moją żoną nie jestem i nigdy nie będę dlatego, że mamy dziecko... Jestem z Nią, bo Ją kocham i ona doskonale o tym wie... A dziecko też kocham... Tylko dziecko nie może być podstawą utrzymania związku... Tyle...
 
Cześć Amelka jak czytam twój post to widzę swoje małżeństwo,oczywiście troszkę się oba różnią od siebie ale generalnie podobny scenariusz,powiem tak: ja po roku znajomości wyszłam za mąż ale to była naprawdę wielka miłość i oboje nie byliśmy już młodzi po dwóch latach urodził się synek i było jako tako,ale po roku od urodzenia się synka zaszłam w kolejną ciążę i bardzo się cieszyliśmy do momentu jak urodziła się moja mała,celowo mówię moja bo mój ślubny owszem ją uznał i niby wszystko było ok ale powiedział tak że to dziewczyna i to że jest jak skóra z niego zdjęta to nie ma znaczenia bo on i tak nie będzie miał z nią kontaktu,i inne tego typu brednie,oczywiście nie wspominam o tym ,że synkiem wcale sie nie zajmował,na spacery tylko ze mną,bo nie daj Boże mały się rozpłacze i co on wtedy zrobi?????? pieluchy nie zmienił bo się brzydził,przy porodzie za drzwiami nie siedział bo był na imprezie ( za drzwiami dlatego że miałam obie cesarki ),a jak byłam w ciąży z małą to bywały sytuacje,że wracałam w dziewiątym mcu w lutym w nocy jak był mróz od znajomych targając go ledwie trzymającego się na nogach do domu bo musiał zabalować ze znajomymi,(wspomnę tylko że oboje pracujemy w branży w której alkochol i zabawa to codzienność,więc dla niego praca to ciągła zabawa i balangi),jak wyjechał w zeszłym roku na 2 mce z domu,to wrócił całkiem zmieniony,zaczęły się awantury,że jestem nie gospodarna itd po mcu się wyprowadził,a mnie się zawalił świat,mój mały kocha go nad wszystko,moja mała nie zna ojca bo jak się wyprowadzał to miała pół roczku,i tylko znajomi mi powtarzali,że on nie dla mnie,że jak ja mogę z takim chamem(wspomnę,że jest potwornie chamski,potrafi do dziś wyzwać publicznie kobietę od nagorszych p....,i ku....,mnie nie pomijając),że pochodzę z takiej dobrej rodziny itd,no cóż miłość nie wybiera,szkoda tylko,że tak późno nam spadają te różowe okulary,szkoda mi moich dzieci,które noszą jego nazwisko,ja sobie ułożę życie ale dzieciom będzie ciężko,oczywiście zrobię wszystko,żeby w jak najmniejszym stopniu to odczuły jeśli wogóle,ale nie wiem czy tak się da,powiem tak na koniec napewno pozbierasz się dziewczyno,tylko siły szukaj w twoim małym,idź do dobrego prawnika,niech ci powie co możesz w takiej sytuacji zrobić ,jak nie masz dostępu do prawnika to jak będziesz chciała to pomogę ci(ja pochodzę z rodziny gdzie są sami prawnicy)jak tylko się odezwiesz podam ci mój nr gg lub mail więc bedziesz mogła napisać a ja pomogę jak będę mogła,więc głowa do góry,pozdrawiam.
 
nick pain napisaąłm długiwego posta i wszystko mi gdzies uciekło...
musze teraz w skrócie bo czasu mało...
Z tego co piszesz widze ze jesteś bardzo pozytywnie nastawiaony do swojej rodziny i pragniesz być z żoną i dzieckiem, chciałąbym zeby mój maż tak o mnie pieknie pisał jak ty o swojej., widzisz ty czekasz na jej ruch na to aż się na ciebie otworzy a ja czekam na mojego. Tylko czy sie doczekamy?

wiesz mój maż też ma fajną teściową , taka po prastu kumpela. A wiesz jak on to docenia mówi na nia pani. Tak mieszkajac tyle czasu pod jednym dachem . jak to wyglada. MOjaj mama mu zapropoowała zeby mówiłjej po imieniu , ze ona nie lubie też słowa mama i to bezsensu ale on się nie zgodził. Woli zostać prze swoim pani.
ty doceniasz swoich teściów mój niestety nie, wręcz jeszcze teraz do tego wszsytko kryttykuje i twierdzi ze ciagle wszsytkiego jest za mało.

Nie zrobiłam obiadu, nie kupiłam chleba, wściekł sie i powiedział ze tego pozałuje. I ze na wypłąte nie zobacze ani złotówki. Po czym zamknął sie w pokoju. Siedzi w nim ciagle zamkniety, nie odzywa się do mnie ani do mojje mamy za to mieszka dalej i korzysta z wszystkiego bezpłatnie, jak tak można. Z wody, z prądu gazu, zrobił sobie jajecznice na obiad i mimo ze miał swoje jajka które kupił to zrobił sobie z mojej mamy jajek. No szczyty. Taki chytrus szkoda mu swojego jesć. Ma swoja półkę w lodówce .
berze mojej mamy kawwt, herbate nie kupi sobie, korzysta ze wszystkiego. Nie ma wstydu. I pomimo tego ie odzywa się do niej choc nic mu nie zrobiła. Bo wiecie dlaczego ? - bo ze mna rozmawai.
teraz wiem ze to moja teściowa spowodowała rozkład naszego małzenstwa.
widze w jego szafce nowe bluzy, nawet majtki, ciast codziennie nowe przynosi - to wszytko mama jesgo tak nagle zaczęła być hojna. Pewnie jeżdzi tam i opowiada wszystko a oni go buntują i odpowiednio uistawiają.
jest tak zaślepiony ze już chyba wszystko stracone.
A mi go żal... bo biedny to człowiek , matka mu niszczy życie a on nawet tego nie widzi.
olatola2 - bardzo dizekuje że proponujesz mi pomoc. Oj na pewno przydałaby mi się taka. Tylko jak moge do ciebie sie odezwać prywatnie? z chęcia bym porozmawiaąła

Mój to aż taki cham nie był żeby bawic się jak ja rodziłam, twój miał inne wady niz mój ale ogółem wszsytko sprowadza się do jednego , zamiast zycia rodzinnego wiecznamęczarnia.
Jak czytam ze masz dwójke dzieci i dajesz sobie rade to ja mam do ciebie pikuś. Jak ty sobie dałaś rade? ja jestem przerażaona.
wiecie co mi też powiedział jak go nastraszyłam że jak tak dalej będzie to musi się wyprowadzic? że jak juz cos to ja pierwsza z tego domu wylece!!! powiedziałam to mamie bo juz nie wytrzymałąm a ona do mojego ojca zadzwoniła i mu to powtórzyła i on się tak wściek ze szok bo on na nas pracuje w sumie wszsytkich. Oj jak przyjedzie to bedzie dobiero się działao.

a ja załuje dalej mojego męża bo go nadaj kocham, kocham bo to mój maż widze ajk bylismy jeszcze nie tak dawno szczęśliwi, widze to wszsytko a teraz?? jak można zapomnies to wszsytko aż strach pomyśleć.
 
witam!!!!
jestem w podobnej sytuacji co wy!!!! moj maż zmienił sie 3 meiące poślubie masakra .A pisze tu bo na rodzine nie moge liczyć wszyscy odradzali spotkań z nim a ślubu zwłaszcza> odchodził wiele razy kochanek miał wiele zostawiał mnie bez niczego bez grosza mamy synka 5-letniego gdy maż pierwszy raz poszedł dawid miał nie cały roczek mieszkaliśmy wtedy u moich rodzicow u mamki (moj tata nie żyje) zwalił to wszystko na moja mame że niby sie wtraca ona juz nie mogła patrzec jak chodze i płacze po kątach!!!! zostawił kochanke chciał wrocić że niby normalna rodzine mieć i takie tam...... znalazłam mieszkanie wynajeliśmy wtedy miałam rente po tacie rodzinna oprócz tego że wychowywałam dziecko to kończyłam szkołe policealną i dobrze że rente miałam bo mieszkanie trzeba było opłacic dziecku mleko kupic pampersy bo moj kochany maz tak pracował ze mu nigdy nie wypłacili albo za mało( zaliczki brał po barach jeździł) i ciach po kłotni bo niby on w domu czuje sie ja w wiezieniu!!!! wyprowadził sie renta mi sie skończyła zostałam bez grosza on nic nie dał nie prosiłam nikogo o pomoc bo było mi wstyd az wkoncu moja siostra przyszła zobaczyła jaka ja zupe dziecku gotuje zajrzała do lodowki nie było tam nic poszła do sklepu i kupiła wszystko co potrzebne.Pamietam jak ktoregos wieczoru płakałam z głodu wyjadłam suchy chleb ktorego nie miałam zwyczaju wyrzucać bo tak mnie wychowano !!! doszłam psychicznie do siebie poszłam do pracy dziecko zapisałam do przedszkola i maż wrocił zaczela sie sielanka zaczol jezdzic do niemec nie daleko był co 2 tygodnie w domu super!!!po jakims czasie nie zjezdzał tak czesto bynajmniej do domu jezdził na polską granice imprezy te sprawy twierdził chłopaki jezdza przeciez sam nie bedzie siedział> ktoregos razu wyjechał o 20 a do domu wrocił ok16 zrobiłam sraszna zadyme (dawid był u babci)powiedziałam albo my albo niemcy i został w kraju siedzi tu już rok zmieniał prace i pracodawcow jak rekawiczki wypłaty nigdy nie było na czas> w domu wiecznie awantury i przyczepki ale niby dobrze > w sierpniu pojechałam zawiesc dziecko nad morze nie było mnie 3 dni wrociłam znalazlam bilety z imprez wyciagi z konta ile kasy wybrał miałam dość poszłam do pracy przyjechał jego szef powiedział ze od lat prowadzi firme ale jeszcze nie widział akiego alkocholika złodzieja we mnie cos pekło wrociłam do domu spakowałam sie i wyprowadziłam do mamy miedzy czasie dostaliśmy po znajomości mieszkanie z urzedu wychodziłam 4 lata wszedzie nawet u poslow sld udało sie wzielam kredyt maz sie bardzo starał powiedziałam ok jak bedziesz w porzadku to ok i niby było starał sie ale kasy dalej nie dawał utrzymywałam wszystko płaciłam i płace kredyty za remon!!!!! a on dzis mi pisze ze jednak miałam racje ze on nie potrafi sie zmienic ze to chyba przzwyczajenie !!!! boże co za człowiek ja już chce zeby dał mi spokoj dlaczego on mi to robi???? pomozcie bo juz sama nie daje rady
 
reklama
Cześć dziewczęta, cześć Nick Pain (ale Ty się udzielasz :-) hoho :-))

Zastanawiam się po co Wy się tak zadręczacie. Ja jestem samotna mamusią od 2,5 lat. I uwierzcie mi, początki są trudne, ale ten spokój psychiczny, cisza w domu, brak kłótni i przede wszystkim uśmiech szczęśliwego dziecka jest warte wiele wyrzeczeń. Dawca też zmienił się po tym jak zaszłam w ciążę. Po porodzie byliśmy jeszcze ponad rok razem. Potem już nie dałam rady i wyprowadził się. Teraz jest dobrze.

Amelka - co znaczy nie wyprowadzi się?? Mieszka u Twoich rodziców. Pakujesz go, wystawiasz ciuch za drzwi i do widzenia. A dziecka Ci nie odbierze. Po pierwsze matki mają w Polsce większe prawa, a po drugie, będzie tym straszył, ale dziecko to odpowiedzialność, a z tego co piszesz jemu jej brak.

olatola - najważniejsze że te okulary spadają :-) tylko nie można ich na siłę z powrotem zakładać :-)

oszukana - skoro napisał Ci że to przyzwyczajenie to nie masz co się dalej zastanawiać. Pracujesz i tak sama spłacasz kredyt, dasz sobie bez niego radę. Sorry, ale nie mogę uwierzyć po tym co piszesz, że Ty w ogóle kobieto jeszcze z nim jesteś.

A tak w ogóle jest tutaj super wątek dla samotnych rodziców(codzienne rozmowy samotnych rodziców). Zapraszam tam Was serdecznie. I są tam dziewczyny, które są samotne mając mężów - coś jak u Was.

 
Do góry