witajcie
wchodze na bb,a tu takie wieści:-):-):-):-):-) az sie japa cieszy:-)
plenitude OROMNE gratulacje.chłopaszek powiadasz
????? nooo to sie bedzie działo.jak u nas
.rośnijcie zdrowo.
mamcia no to tak jak u nas z tą pracą...Bartek wrócił na miedzynarodówkę znowu,tym razem juz ma ce wiec jeździ kolosami
.przyznaje jednak,że teskni bardzo,ale narazie musimy sie przemeczyć.a twoj maz w jakim systemie jeździ??? u nas jest albo półtora tygodnia w trasie i okolo 4 dni w domu lub dwa tygodnie poza domem.zalezy...
nie wiem co u reszty dziewczyn,bo teraz znowu nie mam czasu żeby zaglądać
wieczorami jestem juz tak padnięta,że chce jak najszybciej iść spać...
u nas w miare ok jesli chodzi o dzieci.Ala miała iść teraz od tego wtorku co był do przedszkola,ale ma zapalenie oskrzeli i jeszcze cały ten tydzien posiedzi w domu
,a tak sie doczekać nie mogła....cały czas jest w fazie buntu,wszystko na nie,wieczne krzyki,fochy,rzucanie zabawkami...nie mam juz sil do niej i coraz czesciej myślę,że gdzieś popełniłam błąd,bo przeciez wiekszość czasu spędza ze mną,a nie z mężem...
....
Jaś za to zrobił spore postępy jak na tak krótki okres czasu...staje przy meblach,chodzi przy nich,przy pchaczu,sam jeszcze nie,ale to jest kwestia czasu,bo ma ogromne parcie na to aby chodzić
.dodatkowo wypracowaliśmy odruch ręka-buzia i samodzielnie je sobie chrupki,biszkopty itd.zabawki też smakuje;-),uwielbia serki,deserki,nad obiadami i wszystkim co ma kawałki np,ziemniaki,makaron,kasza itd nadal pracujemy.jeszcze wiekszą czesc doby jego głownym posiłkiem jest mleko,ale tez juz takie normalne modyfikowane,a nie to śmierdzące;-).sam nie umie jeszcze trzymać butelek żeby sie napić,ale wszystko z czasem.jedynym naszym wiekszym problemem sa jego zaburzenia sensoryczne
.do tej pory nie mamy zajęć z integracji sensorycznej,ponieważ w fundacji gdzie jeździmy najlepsza specjalistka odeszła i bedziemy do niej dojezdzać znowu do innego miasta tylko najpierw trzeba poskładać odpowiednie papiery...generalnie Jaś nie znosi nierównych powierzchni,musi czuć grunt pod pupą,stopami...trawa jest niefajna,gumowe piłki na których jest sadzany na rechabilitacji są dla niego koszmarem,tak samo basen z kulkami,ciemność,widok np.lampy z bombelkami i rybkami w środku,dużo dźwieków,kształtów,kolorów....gdy jest u mnie na rękach to z mojej perspektywy jeszcze jakoś to jest,ale nie daj Bóg żeby go ktoś inny wziął,dotknął...jest ciezko...dodatkowo spory lęk separacyjny też nam nie ułatwia sytuacji...jeszcze dużo pracy przed nami...a ja dosyć juz jestem chudziutka-48kg-to za chwile nie bedzie mnie widać
.