Witam.
magnusik przykro mi :-(
tak w skrócie co u nas
Poród:
sobota budze sie o 5:20 bo młody marudził o mleko, już jakoś dziwnie mi było z tym brzuchem ale mleko zrobiłam doczłapałam do małego i podałam mu butle (on pije sam a potem walnie butlą gdzies w kont łóżeczka) i poszłam przebrac gacie bo bo myślałam że mi ubiegło, no i potem do wc, no i patrze chyba czop odchodzi i to podbarwiony krwią, no to lece do telefonu bo mój jeszcze w pracy po 12h nocki był (kończył o6stej) i gadam przez tel ze za chwile konczy prace i pojedziemy na porodówkę chyba, nie skonczyłam gadac i wody kapią no i jak to powiedziałam do słuchawki to adam sie rozłączył.
przyjechał po jakies 15minutach a ja juz miałam skórcze co 2 minuty. Adam poszedł się wykąpać bo ma śmierdzącą pracę i pojechaliśmy na porodówkę, była 6sta jak dojechaliśmy. Tam baby nas wkurzyły i to ostro, były dwie położne i każda po dwa razy jedno pytanie zadawała najpierw jedna pytała np o liczbę ciąż a potem druga to samo pytanie zadawała (wiec 4 razy słyszelismy to samo pytanie...) wkońcu oboje juz nie odpowiadalismy to dostalismy ochrzan ze nie odpowiadamy na pytania.. pokłócilismy sie z babami a ja juz parte skórcze miałam, klnęłam tam na nich ze ja rodze a one nie potrafią jednej rzeczy zrobić raz a dobrze.
wkoncu jedna sie zlitowała i sprawdziła moje rozwarcie a tam oczywiscie pełne 10cm , ale była w szoku no i rodzimy, dwa parte skurcze, w czasie jednego z nich złapał mnie skurcz uda i zaczęłam wymachiwać tą nogą bo mnie bolała, mała wyskoczyła szybko, nie byłam nacięta, jedynie dwa szwy miałam bo pękłam... te szwy mi dały popalić.. ja to jestem jakas inna bo szwy rozpuszczalne i ponoc ich nie powinnam czuc a ja chodzilam okrakiem jakbym byla rozerwana na wszystkie strony, bolało mnie jak pieron i po 5 dniach kazałam je zdjąć bo jak nie to sama je powyciągam.
mała dostała 10pkt, waga 2450, wzrost 49cm (ale cos chyba sie machneli ze wzrostem bo ciuszki mam jakies małe a na michała pasowały).
karmienie cycem- bosko. michał to był dziecioł a mała taka spokojna, bez problemu sie dostawia, w ogole aniołe, spi je, spi je i w ogóle nie płacze - jakbym dziecka nie miała. cdn. ide na kawe zbożową
magnusik przykro mi :-(
tak w skrócie co u nas
Poród:
sobota budze sie o 5:20 bo młody marudził o mleko, już jakoś dziwnie mi było z tym brzuchem ale mleko zrobiłam doczłapałam do małego i podałam mu butle (on pije sam a potem walnie butlą gdzies w kont łóżeczka) i poszłam przebrac gacie bo bo myślałam że mi ubiegło, no i potem do wc, no i patrze chyba czop odchodzi i to podbarwiony krwią, no to lece do telefonu bo mój jeszcze w pracy po 12h nocki był (kończył o6stej) i gadam przez tel ze za chwile konczy prace i pojedziemy na porodówkę chyba, nie skonczyłam gadac i wody kapią no i jak to powiedziałam do słuchawki to adam sie rozłączył.
przyjechał po jakies 15minutach a ja juz miałam skórcze co 2 minuty. Adam poszedł się wykąpać bo ma śmierdzącą pracę i pojechaliśmy na porodówkę, była 6sta jak dojechaliśmy. Tam baby nas wkurzyły i to ostro, były dwie położne i każda po dwa razy jedno pytanie zadawała najpierw jedna pytała np o liczbę ciąż a potem druga to samo pytanie zadawała (wiec 4 razy słyszelismy to samo pytanie...) wkońcu oboje juz nie odpowiadalismy to dostalismy ochrzan ze nie odpowiadamy na pytania.. pokłócilismy sie z babami a ja juz parte skórcze miałam, klnęłam tam na nich ze ja rodze a one nie potrafią jednej rzeczy zrobić raz a dobrze.
wkoncu jedna sie zlitowała i sprawdziła moje rozwarcie a tam oczywiscie pełne 10cm , ale była w szoku no i rodzimy, dwa parte skurcze, w czasie jednego z nich złapał mnie skurcz uda i zaczęłam wymachiwać tą nogą bo mnie bolała, mała wyskoczyła szybko, nie byłam nacięta, jedynie dwa szwy miałam bo pękłam... te szwy mi dały popalić.. ja to jestem jakas inna bo szwy rozpuszczalne i ponoc ich nie powinnam czuc a ja chodzilam okrakiem jakbym byla rozerwana na wszystkie strony, bolało mnie jak pieron i po 5 dniach kazałam je zdjąć bo jak nie to sama je powyciągam.
mała dostała 10pkt, waga 2450, wzrost 49cm (ale cos chyba sie machneli ze wzrostem bo ciuszki mam jakies małe a na michała pasowały).
karmienie cycem- bosko. michał to był dziecioł a mała taka spokojna, bez problemu sie dostawia, w ogole aniołe, spi je, spi je i w ogóle nie płacze - jakbym dziecka nie miała. cdn. ide na kawe zbożową
Załączniki
Ostatnio edytowane przez moderatora: