Ewitka
Majowo-lutowa mama
Lil no nareszcie się odezwałaś! Opis czytało się jak dobrą książkę (chyba musisz zacząć pisać ), no i po puencie wnioskuję, że jednak poród SN?? Ja tam do tej pory nie wiem co było lepsze...
Ania dzielna babka, koleżanka super, mąż się na coś przydał? No a przede wszystkim Weronika cudna! A Adzik wrócił do was zaraz po twoim powrocie ze szpitala? Bo w szpitalu to chyba byłaś raptem 3-4 dni...
Niestety ten drugi poród ze względu na tę starsza pociechę jest zawsze trudniejszy. Ja swojego synka zostawiłam aż na tydzień, bo tyle leżałam w szpitalu. U nas był jeszcze ten problem, że musieliśmy ściągnąć dziadków 75km, bo nie było co zrobić z Pawełkiem (dobrze, że miałam terminowe CC, to wiadomo było na kiedy, a Pawełka wywozić do dziadków nie chciałam, żeby nie miał za wielkiej rewolucji, a tak przynajmniej chodził codziennie do przedszkola). Potem jeszcze rozstawaliśmy się, jak byliśmy na operacji, ale to było tylko 5 dni z "śródwizytą" w domu jak mała była na pooperacyjnej, więc szybko zleciało.
Najważniejsze w tym wszystkim jest to, żeby te starsze pociechy uczestniczyły w przywitaniu nowego członka rodziny w domu (mój się przestraszył krzyku siostry :-)) a nie zostały wywiezione gdzieś do rodziny, żeby nie przeszkadzać, bo mama musi zajmować się niemowlęciem. Zostawałam sama z dwójka, pierwszy spacer mnie przerażał (późna zima, więc jeszcze naubierać dzieci trzeba), a wcale nie było tak strasznie, a teraz jak patrzę jak się razem bawią, to aż się serducho raduje.
SSabrinka, ale przystojniak z tego twojego synusia!
Martusionku trzymam kciuki za pomyślne wieści na USG!
Ania dzielna babka, koleżanka super, mąż się na coś przydał? No a przede wszystkim Weronika cudna! A Adzik wrócił do was zaraz po twoim powrocie ze szpitala? Bo w szpitalu to chyba byłaś raptem 3-4 dni...
Niestety ten drugi poród ze względu na tę starsza pociechę jest zawsze trudniejszy. Ja swojego synka zostawiłam aż na tydzień, bo tyle leżałam w szpitalu. U nas był jeszcze ten problem, że musieliśmy ściągnąć dziadków 75km, bo nie było co zrobić z Pawełkiem (dobrze, że miałam terminowe CC, to wiadomo było na kiedy, a Pawełka wywozić do dziadków nie chciałam, żeby nie miał za wielkiej rewolucji, a tak przynajmniej chodził codziennie do przedszkola). Potem jeszcze rozstawaliśmy się, jak byliśmy na operacji, ale to było tylko 5 dni z "śródwizytą" w domu jak mała była na pooperacyjnej, więc szybko zleciało.
Najważniejsze w tym wszystkim jest to, żeby te starsze pociechy uczestniczyły w przywitaniu nowego członka rodziny w domu (mój się przestraszył krzyku siostry :-)) a nie zostały wywiezione gdzieś do rodziny, żeby nie przeszkadzać, bo mama musi zajmować się niemowlęciem. Zostawałam sama z dwójka, pierwszy spacer mnie przerażał (późna zima, więc jeszcze naubierać dzieci trzeba), a wcale nie było tak strasznie, a teraz jak patrzę jak się razem bawią, to aż się serducho raduje.
SSabrinka, ale przystojniak z tego twojego synusia!
Martusionku trzymam kciuki za pomyślne wieści na USG!
Ostatnia edycja: