Lilijanna, ksiazki do skupu makulatury??
Dusza moja wyje... Kurcze, fajnie masz teraz. Nasza wies to jednak wiocha - za GS "robi" poczta, gdzie okienek nie ma, za to lodowa z kanapkami, mlekiem i wszelki dobrem normalnie przynaleznym sklepom spozywczym jak najbardziej egzystuje, i gdzie zbiera sie mlodziez tubylcza na pogaduszki przy puszce Coli. Jedyna atrakcja to most zwodzony, moze jakby posiedziec to by sie i doczekac jakiejs akcji na nim - most przerzucony jest nad kanalem dochodzacym do Trentu. Do rzeki dojsc sie nie da - nawet jakby sie udalo wejsc na wal, to rzeka jest ujeta w waly z ktorych zejsc sie nad wode nie da. Porty... Sa 2, oba czynne, ale na statki to sobie mozna z daleka popatrzec (a jest na co - morskie masowce i kontenerowce normalnie wchodza) bo nikt nie pozwoli sie szwendac po terenie przemyslowym. Wiocha na calego, do tego stopnia, ze mieszkajac przy ulicy jednokierunkowej, dzis tylko widzialam 4 autka jadace "pod prad", a przeciez caly czas przy oknie nie siedze. Nadmienie ze jedno to bylo urzedowe - Royal Mail sie przetaczala.
Mlody nasz ewidentnie pozegnal lezaczek kapielowy i siedzi w wannie na tylku wlasnym - naleza sie zabaweczki dla niego a dla mnie jakis gumowy przyodziewek bo strasznie sie dziecko w tej wodzie cieszy. Po pierwszym slowie przyszla kolej na drugie - "tata" - mowi to smiesznie, bo szeptem i z przydechem, ale wie co mowi bo patrzy na ojca i do niego mowi. Nie powiem, jakis czas to trenowal "na sucho". Zeby bylo fajnie, okazuje sie ze on reaguje na antybiotyk tak jak ja - grzybica. Niech to szlag! Po tej amoxycillinie... Zauwazylam na jego pleckach kilka drobniutkich, bezowych plamek, ale myslalam ze mi sie wydaje, tymczasem to jest dokladnie to, co ja mam po kazdym antybiotyku. Dobrze ze mam ketokonazol w szamponie i daktarin, to sie zalatwi, ale przykro ze maly zalapal sie na to dziedzictwo.
Wczoraj mialam scan, wychodzi ze jednak kompletnie poszlo, pobrali wymazy i beda szukac infekcji... Sie zobaczy.