Kłaczek - z tej nieporadności z czasem wyrastają, cierpliwość i pozwolenie im w działaniu powoduje, że dają radę, jak chcą. A R. jest z tych co na banka chcą, więc kwesta wprawy. Jak ja patrzę na A. to co z tego, że ja zrobiłabym to szybciej, skoro on i tak sobie poradzi. Czy robi gorzej, nie, robi inaczej, po swojemu. Na początku brałam i np. ubierałam za niego, przewijałam za niego, karmiłam za niego, on tylko się z dzieckiem bawił, ale potem nauczyłam się, że on też ma dwie ręce, więc niech działa na tyle na ile potrafi. Pierwsze ubieranie długo trwało, pierwsza pielucha, to Ada go mocno wytestowała, bo zostali na pół dnia sami i 4 kupy
A pierwsze karmienie? Ada mogłaby jeść bez śliniaka, czyściutka, dłużej to trwało, ale dzieć nakarmiony. Ojca powinno się angażować, by wiedział, że dziecko to ciężka praca, troszkę inna, bo pełna miłości, ale jednak praca. Brawo dla R.
Magnusik - jak A. marudził albo jeszcze mu się zdarzy pomarudzić (choć nie pamiętam kiedy ostatnio), że zmęczony po pracy, to ja z tekstem, że w pracy to on ma odpoczywać i się relaksować, a w domu dopiero zaczyna się praca. ;-)
GosiaLew - jak się Kubuś puści po dworze, to będzie co Go gonić, pięknie chodzi, biega, nic tylko się cieszyć.
No od kiedy ja jestem w domu i nie pracuję i ostatnio byłyśmy w Poznaniu i Ada 2 dni z rzędu zostawała z babcią to była tragedia, przyzwyczaiła się, że jestem w domu, dobrze Jej tak. Aczkolwiek tam troszkę poryczy i potem jest ok, ale te kilka pierwszych chwil jest ciężkie.
Ewitka - mam już zdjęcia zrobione, to ściągnę wieczorową porą i wstawię.
Co mnie dzisiaj w nocy opętało to nie wiem. Usypiałam Adę i troszkę to trwało, bo po mimo otwartego na szerokość balkonu to było duszno i ciężko się zasypiało, dopiero ok. 21:30 nadszedł cudowny wiatr, który ułatwił sprawę. Ada zasnęła, a ja stwierdziłam, że prasowanie i inne rzeczy mogą poczekać do rana, dobrze mi już było. O 1:30 Ada obudziłą się na siku, zgrało się to idealnie z moimi tymi samymi potrzebami. Zamiast Ją wziąć, wysadzić i położyć spać, jak zawsze, to ja z Nią zaczęłam gadać, dyskutować i ... rozbudziłam sobie dzieciaka.
Na szczęście Ada z tych co nie chcą się w nocy bawić tylko sobie leżą i czekają na sen, czasem zmieniając pozycję o 180 stopni, dałam pić, zrobiła jeszcze 2x mniejsze siusiu i zasnęła, ja też.
Ale co sobie w brodę plułam to moje. ;-)