Powiedzcie mi jak jest z tym glutenem, kiedy wprowadza się już cały posiłek glutenowy?
Jak już wprowadzisz małymi dawkami to ja np. dodawałam do zupy kaszę, żeby zupka była bardziej gęsta, sycąca wtedy.
Nie zmienia to faktu, że po 3latach bycia matką uczę się, że gluten wcale taki dobry dla naszego organizmu nie jest i warto robić również potrawy bezglutenowe, dla urozmaicenia.
Ciągłe mam Was zapytać i ciągle zapominam. Otóż...boli mnie kość łonowa.
Nie pomogę.
Duzo rozmawiałam o szczepieniach z wieloma osobami, ktore znają się na rzeczy..
Tzn? Bo ja w zależności z kim rozmawiam z osób "znających się na rzeczy" tyle opinii. Generalnie można powiedzieć 50/50, każda nowo napotkana osoba znająca się na rzeczy mówi "tak" albo "nie", czytam sporo, mam coraz więcej wątpliwości, coraz więcej pytań, uczciwie powiem, że rzygam już tematem szczepień.
Co do zwolenników na tak, na moje pytanie "czy zna kogoś z powikłaniami poszczepiennymi w realu?" odpowiedź brzmi "nie", dla mnie taka osoba jest niewiarygodna niestety, bo jest na tak, dlatego, że nic złego jej/otoczenia nie spotkało.
Temat budził kontrowersje, a teraz to już jakaś masakra, nawet do TV dopuszczają powoli lekarzy, rehabilitantów, którzy wyraźnie mówią "nie szczepieniom", mówią, że jeden organizm na ileś tam może zostać trafiony. I teraz loteria, trafi na mnie, nie trafi? Mało tego redaktorzy, którzy byli za szczepieniami i nigdy w swoich wypowiedziach nawet się nie zawahali mówiąc jak ważne jest szczepienie, nagle zmieniają front.
A mnie trafia gdy widzę reklamę rotawirusa, bo "Amelkę zaszczepię już na pierwszej wizycie". Pytam się od czego? Od szczepionki sraczko-rzygaczki? Ładnie po prostu została nazwana grypa żołądkowa i na nią jest szczepionka? Po sąsiedzku mam dziewczynę, która szczepiła na pneumokoki, a dzieciak na zapalenie oskrzeli czy płuc i tak choruje. Także znowu loteria?
Entliczek pentliczek czerwony stoliczek na kogo wypadnie na tego bęc.
A ja mając szereg opinii "ludzi znających się na rzeczy" jestem w zawieszeniu i nie potrafię podjąć decyzji, w którą stronę iść, bo jak coś się stanie (bo zaszczepię albo nie zaszczepię) to nikt mi z tych "znawców" nie pomoże. Decyzja spoczywa na rodzicach i wyłącznie na rodzicach. I potem oni sami zostają z problemem.
A ku*wa premier mówi, że nie ma skąd wziąć pieniędzy dla rodziców od dzieci niepełnosprawnych, a prezydent 300 mln puścił na Ukrainę. Szlag człowieka może trafić.
Oglądałam jakiś czas temu zdjęcia dziewczyny z Poznania, jej córki, przed szczepieniem 5w1 i po szczepieniu 5w1 i przynajmniej raz w tygodniu zadaję sobie pytanie czy na stan jej zdrowia wpłynęła szczepionka czy zbieg okoliczności? Nie potrafię sobie wytłumaczyć, że Weronika, półtoraroczne dziecko teraz chodzi, mówi do mnie krótkimi zdaniami, a za chwilę by mi się przez ręce przelewała.
Wycofują szczepionki, a komunikat i tak jest, że szczepionka JEDNAK na stan zdrowia nie powinna wpłynąć. No do choinki jasnej, skoro szczepionka jest wycofana, tzn., że jest zła, wadliwa, czy mi się tylko wydaje, wycofują w takim razie bo ...?
Dlaczego w języku polskim nie ma ani jednej książki o powikłaniach poszczepiennych, a w języku angielskim można elaboraty pisać? Dlaczego u nas takie sformouwanie nie istnieje, a za granicą już tak? Dlaczego coraz więcej jest ludzi, którzy nie szczepią? A w takiej wiosce jak moja, tylko garść o szczepieniu myśli, reszta to roboty, które idą, bo każą szczepić.
Gdy musiałam Adriannę zaszczepić na świnkę, odrę, różyczkę, znalazłam w Opalenicy dosłownie garść osób, które w ogóle się nad tym szczepieniem zastanowiły. Reszta ani nie pomyślała, jeszcze się dziwowali, że ja mam jakieś wątpliwości. A dostać się u nas na szczepienia to dla mnie cud, od 14 dzwonisz by się umawiać, jak dzwoniłam 14:10 to miejsc już nie było. Dzieci rodzi się około 120 rocznie, przynajmniej tak patrzyłam po roczniku Adrianny i Weroniki. Z czego dosłownie 5 rodziców myśli. (oczywiście mówię o tych co z nimi rozmawiałam, nie gadałam ze wszystkimi).