Dziewczyny nie przesadzacie z tymi torbami do szpitala. 20 pampersów od razu chcecie taszczyć? A od czego macie kurcze facetów? Przecież zawsze przyniosą to co będzie wam potrzebne, a w szpitalu leży się tylko 3 doby przy porodzie SN, przy czym pierwsze 12 godz jest się nie do życia. Ja miałam tylko paczkę podkładów porodowych Belli, było za mało, bo mocno krwawiłam, to mąż mi dokupił, przyniósł szare mydło (najlepsze na początek do mycia), donosił wodę mineralną, jogurty, biszkopty, bo wiadomo jak karmią w przedszkolu. U nas akurat szpytal dawał własne Pampersy, ale z tego co pamiętam na początku maluszek naprawdę nie zużywa dużo, posikuje malutko, a smółka pojawiła się dopiero w drugiej dobie.
U nas podkłady na łózko, gaziki też dawał szpital, jestem w szoku, że czegoś takiego wymagają. Ręczniki papierowe były w łazience w dozowniku, jak brakło podkładów pielegniarki dawały ligninę i to był zwykły szpital państwowy (MSWiA) o nie najwyższym standardzie.
Kasik ale śliczna Polunia, aż zazdroszczę, że na moja muszę jeszcze czekać ponad 3 m-ce.
Mysza ja dopiero jak weszłam na krakowianki zajarzyłam, że ty z Krakowa jesteś. Rodziłaś w Żeromskim? Jak wrażenia? Ja i tak jestem skazana na Kopernika (niestety), ale pytam z ciekawości, bo poza informacjami o tłumach, same pozytywne opinie o tym szpitalu słyszę.
A co do czopków, to jak problem już jest i brzuszek jest twardy, a mały bardzo płacze, to wystrugaj takiego maleńkiego, powinien od razu zadziałać. Możesz jeszcze próbować masować brzuszek zgodnie ze wskazówkami zegara. No i zapobiegawczo spróbuj herbatek na trawienie (Hippa albo Plantex), przy takim maleństwie, to sama piłam trochę przed karmieniem, żeby mały nie miał wzdęć. Bo bezposrednio maleństwu to podaje się dopiero po miesiącu.