Julitka80 – przyjemnych zakupów i oby szybko coś dało radę się znaleźć, oj Julitka ja też czytam z bananem na ustach jak tylko dowiaduję się o kolejnej fasolce, pozytywnej wizycie i maluchu już po tej stronie brzuszka :-)
She – brałam do wózka jeden komplet wnętrzności i dwie poszewki, a kolory takie jak napisałam, wybierałam ogólnie i do łóżeczka i do wózka, napisałam te kolory, które najbardziej mi się podobały. Kocyki mam dwa i dwa wyprane już. Tak sobie leżałam i gdybałam o Waszej sytuacji i może M. wini siebie za to, że to dziecko jest jakie jest, że takie życie mu zafundował jakie ma, no bo szczerze co ten chłopiec winny?
Jestem ciekawa jak pies zareaguje na Małą.
Martusionek – ja miałam tak, że przez 2tc jadłam codziennie eklera w polewie karmelowej i nie było opcji bym nie zjadła, nawet nie miałam o czym ze sobą dyskutować, musiałam i tyle.
Też brałam tego gościa pod uwagę, ale ostatecznie wybrałam innego
Kaira24 – dzięki
Mysza84 – to dziecko chyba do końce nie jest świadome gdzie się wepchnęło, tyle ze mną już w ciąży przeżyła, że boję się myśleć co to będzie za życia. Kobieto Tobie zaraz się kończy 26tc
Pati – na pewno nie wystarczy kocyk, jeśli będą zimniejsze zimy, Malucha i tak zawsze w kombinezon, trzeba pamiętać, że Maleństwo tylko leży w tym wózku.
Kasikz – no to chociaż pospałyśmy troszkę znowu
Jak ja tego fikołka wywinęłam? Po prostu dziś mi było zimno w stópki i założyłam wełniane skarpety na chwilę co by się ogrzać, w kuchni robiłam sobie śniadanko i czekając aż mi się woda zagotuje poszłam zalogować się na bb, wracałam do kuchni, telefon, odwróciłam się w korytarzu i z powrotem, i normalnie pojechałam na parkiecie w salonie jak długa, jak taki kelner z tacą,
dobrze, że nic w ręce nie miałam. Byłam na tyle świadoma, że amortyzowałam upadek rękoma, ale i tak trzasnęłam jak długa, oczywiście strach, ryk, telefon do A., żeby z pracy przyjechał, szybki komunikat na forum, łazienka i do szpitala. Jak automat działałam.
W szpitalu na izbę przyjęć, ruch jak w Paryżu na wsi dziś mieli, no ale wzięli mnie od razu bez kolejki. Tym bardziej, że to szpital gdzie będę i rodzić i gdzie jest mój lekarz. Bez wypisywania jakichkolwiek papierów, zbadali mi kości, nie chcieli prześwietlać, diagnoza, że ze mną ok., teraz dziecko, wysłali na ktg, 30 minut leżenia, po 20 minutach zaczęło mi się robić niedobrze, informacja, że pewnie mnie zatrzymają na obserwacji,
mdłości odeszły od razu,
po ktg rozmowa z moim lekarzem, akurat był, zobaczył wyniki i kazał jechać do domu sprzątać i że mamy zacząć rodzić. ;-)
Do domu jak wróciłam, musiałam się położyć i ochłonąć troszkę. Zdenerwowałam się bardzo. Bolą plecy, bolał brzuch, ale to pewnie z nerwów, był jak kamień twardy. :-(
EDIT: acha KTG wykazało tylko napinanie, skurczu porodowych zero.