Jestem Dziewczyny.
Lill, Kasikz o rety! Ale żeście nabrały tempa. Ja przez Was spać nie będę mogła... Co do ruchów - moja Emi nie daje mi znać o sobie non-stop jak Wy teraz piszecie o swoich pociechach. Odzywa się, ale z umiarem nie większym niż dotąd. Więc... Jeszcze do Was nie dołączę :-)
GosiaLew współczuję mdłości i wymiotów. Ja w sumie nie wiem co to jest. Każdą ciąże mogłabym tak przechodzić. Sama przyjemność. Mam tylko nadzieję, że porodowej zemsty nie będzie. Ani potem jak Mała się już urodzi...
Ola** dzięki za instrukcję gdzie szukać pępka. Mimo usilnych poszukiwań - sukcesu w znalezieniu go u siebie nie odnotowałam ;-)
Piszecie o tym, że Was wasi faceci wkurzają. To chyba jakaś epidemia. Mam to samo. Tylko u mnie to wynik stresu, że skończył się nasz miesiąc i jutro teoretycznie M zabiera dziecko i jedzie go zawieść na południe Polski. Denerwuję się, bo już skończył się spokój i ex wydzwania często i gęsto. Denerwuję się, bo M będzie jechał sam i nikt nie będzie go pilnował czy oczy mu się nie zamykają. Denerwuję się, bo ja tu zostanę sama i jakby mnie chwyciło to M nie wróci na czas. Wszystko to razem sumując doprowadza mnie do doła i łez. Nie chcę by M jechał. I przez mój strach i dziwne obawy mam wielką niechęć do jego dziecka w tej chwili. Wiem, że to chore, ale prawdziwe. Gdyby nie on, M zostałby ze mną. A ja go teraz bardzo potrzebuję... I wiem, że jak M wróci to mi to przejdzie. Ale w chwili obecnej negatywne uczucia są silniejsze. I nie potrafię nad nimi zapanować. Wstydzę się tego...
Jednocześnie jest mi przykro, bo M podkreśla ciągle jak już się nie może doczekać spotkania z synem, a będąc dziś ze mną u lekarza zapowiedział, że nie chce oglądać naszej Córeczki na usg. I faktycznie, lekarz mnie badał, a on siedział w drugim końcu gabinetu. Złamał mi tym serce. Po co w ogóle ze mną jechał? Gdybym mówiła mu o swoich uczuciach, o których napisałam wyżej, to myślałabym, że to jakaś chora forma odwetu. Ale podzieliłam się z nimi tylko z Wami, więc nie rozumiem jego zachowania. Do tej pory nie trzeba było go prosić do monitora. Sam szedł... Dziś nagle nie chciał widzieć naszego dziecka na oczy... A to boli.
A co do wizyty. Jak pisałam wyniki ok. Nie ma zagrożenia zatruciem, bo nie ma białka w moczu, ani podwyższonego ciśnienia. Puchnięcie i drętwienie to wynik ucisku macicy na m.in. żyły biodrowe. Mam brać magnez, dużo pić i nie używać soli. Rozwarcie na pół palca. Mała główkę ma daleko od kanału rodnego i wcale nie szykuje się do wyjścia. Pokazała nawet część buzi, co przy usadowieniu się już do porodu byłoby niemożliwe do zobaczenia (znaczy nosek i oczka). Od ostatniej wizyty, czyli przez 2tyg przybrała na wadze 250g, co daje łącznie 2,99kg... Patrząc na stan łożyska i wód gin utrzymuje, że urodzę od 7 do 10 dni po terminie. No chyba, że postanowię go zaskoczyć, ale on nie sądzi by mi się udało. No zobaczymy... Więc jeśli urodzę po terminie, a Mała będzie tak przybierać na wadze jak ostatnio to raczej niemożliwe jest by wersja 3,2kg sprzed 2tyg była aktualna... Zdziwiło mnie tylko to, że tak jak 2tyg temu usg pokrywało się z OM (36tydz), tak dziś po 2 tygodniach uparcie pokazywało 37tydz... Więc tak jakby wg OM wyprzedzam usg o tydzień. Kolejnych wizyt w gabinecie już nie będzie. 6/08 między 14 a 19 mam się stawić w szpitalu na IP, na ktg. Będzie to w czasie dyżuru mojego gina, który jeśli nic mu nie wypadnie - oprowadzi nas osobiście po oddziale. Więc będę miała przedsmak tego co się będzie działo później... Badań już żadnych robić nie muszę. Pytałam o wyniki wymazu pochwy. Okazało się, że te świństwa, na które podaje się antybiotyk przy porodzie są ujemne, czyli jestem od nich wolna. Ale były jakieś drożdżaki i to na nie przypisał mi te 3 tabletki dopochwowe.
Jest po 24. M śpi. A ja nawet senna się nie czuję. Ciągle walczę ze świadomością, że nie chciał widzieć naszej Małej, a jedyne na co czeka to spotkanie z dzieckiem, które ma z ex. Nie potrafię sobie z tym poradzić...
No i ciągle myślę o Lill i Kasikz... Jak urodzicie to podgonicie trochę liczbę sierpniowych córek, bo jakaś masakra jest pod tym względem na sierpniówkach... 12 chłopców, a tylko 5 dziewczynek... Szok...