She1978
Orzeszek 27.05.2009 [*]
- Dołączył(a)
- 25 Maj 2009
- Postów
- 3 022
Fajna cena za 3 bodziaki.
Moja Mała dziś szaleje. Wczoraj Tatę pokopała po policzkach :-)
Wiecie, mój M na serio zmienił swoje podejście. Potrafi przytulać się do brzucha i gadać do Małej. Prosić by kopała. A wczoraj był w szoku jaką ona ma już siłę, bo leżeliśmy przytuleni do siebie, ja brzuchem dotykałam jego boku i on czuł jak Mała kopała :-) Brzuch mi coraz bardziej faluje jak Emi szaleje :-)
Po 24tej wzięło mi się też na rozmowę o ślubie. Ale M był za bardzo zmęczony by ją pociągnąć. Poprosił o przełożenie jej na następny raz. Powiedział tylko, że ostateczna decyzja należy do mnie. Bo to ja będę musiała jakby co męczyć się z ciepłem (choć nie zanosi się póki co na upały...), puchnącymi nogami, rękoma, gwarem i szumem...
Powiedział też, że jeśli się zdecyduję to może spróbujemy załatwić ślub poza USC w ogrodzie naszej knajpki, w której byłoby wesele. Ale z tego co wiem takie rzeczy trzeba załatwiać z dużym wyprzedzeniem. No i trzeba mieć solidne powody. Kanajpkę mamy co prawda 5min piechotą od USC, więc blisko. Ja jestem w ciąży, więc można mówić, że źle znoszę przebywanie w małych dusznych pomieszczeniach. Ale i tak uważam, że jest za późno na takie rewolucje.
Moja Mała dziś szaleje. Wczoraj Tatę pokopała po policzkach :-)
Wiecie, mój M na serio zmienił swoje podejście. Potrafi przytulać się do brzucha i gadać do Małej. Prosić by kopała. A wczoraj był w szoku jaką ona ma już siłę, bo leżeliśmy przytuleni do siebie, ja brzuchem dotykałam jego boku i on czuł jak Mała kopała :-) Brzuch mi coraz bardziej faluje jak Emi szaleje :-)
Po 24tej wzięło mi się też na rozmowę o ślubie. Ale M był za bardzo zmęczony by ją pociągnąć. Poprosił o przełożenie jej na następny raz. Powiedział tylko, że ostateczna decyzja należy do mnie. Bo to ja będę musiała jakby co męczyć się z ciepłem (choć nie zanosi się póki co na upały...), puchnącymi nogami, rękoma, gwarem i szumem...
Powiedział też, że jeśli się zdecyduję to może spróbujemy załatwić ślub poza USC w ogrodzie naszej knajpki, w której byłoby wesele. Ale z tego co wiem takie rzeczy trzeba załatwiać z dużym wyprzedzeniem. No i trzeba mieć solidne powody. Kanajpkę mamy co prawda 5min piechotą od USC, więc blisko. Ja jestem w ciąży, więc można mówić, że źle znoszę przebywanie w małych dusznych pomieszczeniach. Ale i tak uważam, że jest za późno na takie rewolucje.