Olu, mam nadzieję, że już wszystko ok.
A co do obozów, to skoro lekarz karze to nic innego nie pozostaje, jak zrezygnowanie z nich w tym roku. Innym razem nadrobisz ;-) A jeśli chodzi o świrowanie w domu to pierwsze tygodnie są faktycznie dziwne, a potem ten czas tak leci, że aż się człowiek dziwi gdzie mu tygodnie znikają. Mam wrażenie, że póki chodziłam do pracy to jakoś i więcej czasu miałam, i ogólnie bardziej udawało mi się poszczególne dni zauważyć, niż teraz jak jestem na zwolnieniu.
Lili, nie wiem, czy to Cię zmartwi czy ucieszy, ale na moje oko i według mojej książki to jeszcze kończysz 7 miesiąc, ósmy w którymś dniu 32t się zaczyna, czyli 31t i kilka dni.
A co do gadania z kibelkiem, to współczuję. Ja w sumie miałam to szczęście, że właściwie nie miałam ku temu okazji, ale dopiero teraz czasem dopadają mnie takie dyskomforty żołądkowo-przełykowe, że fuj. Czasami to aż mam ochotę na siedząco spać, żeby uniknąć atrakcji.
A, i mam dziś wizytę u ginki prowadzącej. Będę się musiała podpytać, czy tam cosik już się szykuje, czy wygląda na to, że jeszcze pochodzę. No i ciekawe co powie na wagę malucha, skoro wątpiła, czy rośnie ;-) a on wziął i prawie się podwoił przez 5,5 tygodnia ;-)
Mam nadzieję, że nie będzie ona mi robić problemów ze zwolnieniem do kiedy będzie trzeba, czyli nie wpadnie na ten genialny pomysł, żebym sobie wcześniej na macierzyński poszła.
Lucy, jeśli tylko brzuch Cię swędzi i tylko od czasu do czasu, a nie że gotowa jesteś skórę zdrapać. i balsam choć trochę pomaga, i widać, że skóra napięta bo brzuszek wypiętrza, to bym raczej postawiła na te rozciąganie skóry.
Ale jak będzie Cię to dalej niepokoić, jak na hipochondryka przystało ;-) albo nasilać się, to zrób może badanka przed wizytą. Z tego co słyszałam to niedroga sprawa, coś koło 20 zł.
A co do obozów, to skoro lekarz karze to nic innego nie pozostaje, jak zrezygnowanie z nich w tym roku. Innym razem nadrobisz ;-) A jeśli chodzi o świrowanie w domu to pierwsze tygodnie są faktycznie dziwne, a potem ten czas tak leci, że aż się człowiek dziwi gdzie mu tygodnie znikają. Mam wrażenie, że póki chodziłam do pracy to jakoś i więcej czasu miałam, i ogólnie bardziej udawało mi się poszczególne dni zauważyć, niż teraz jak jestem na zwolnieniu.
Lili, nie wiem, czy to Cię zmartwi czy ucieszy, ale na moje oko i według mojej książki to jeszcze kończysz 7 miesiąc, ósmy w którymś dniu 32t się zaczyna, czyli 31t i kilka dni.
A co do gadania z kibelkiem, to współczuję. Ja w sumie miałam to szczęście, że właściwie nie miałam ku temu okazji, ale dopiero teraz czasem dopadają mnie takie dyskomforty żołądkowo-przełykowe, że fuj. Czasami to aż mam ochotę na siedząco spać, żeby uniknąć atrakcji.
A, i mam dziś wizytę u ginki prowadzącej. Będę się musiała podpytać, czy tam cosik już się szykuje, czy wygląda na to, że jeszcze pochodzę. No i ciekawe co powie na wagę malucha, skoro wątpiła, czy rośnie ;-) a on wziął i prawie się podwoił przez 5,5 tygodnia ;-)
Mam nadzieję, że nie będzie ona mi robić problemów ze zwolnieniem do kiedy będzie trzeba, czyli nie wpadnie na ten genialny pomysł, żebym sobie wcześniej na macierzyński poszła.
Lucy, jeśli tylko brzuch Cię swędzi i tylko od czasu do czasu, a nie że gotowa jesteś skórę zdrapać. i balsam choć trochę pomaga, i widać, że skóra napięta bo brzuszek wypiętrza, to bym raczej postawiła na te rozciąganie skóry.
Ale jak będzie Cię to dalej niepokoić, jak na hipochondryka przystało ;-) albo nasilać się, to zrób może badanka przed wizytą. Z tego co słyszałam to niedroga sprawa, coś koło 20 zł.