Martuś, obrazek super.podziwiam za wytrwałość.i widzę pokoik też wymoszczony ślicznie.no księża są rzeczywiście różni.mój proboszcz,tak jak i ten z rodzinnej parafii to nigdy nacisku na datki nie kładli.ja uważam, że jeśli nie masz, to nie ma przymusu dawania.tak jak powiedziałam, ukarać Cię za to nie ukarze.komunii nie odmówi, czy innych przywilejów.nie rozumiem, czemu ludzie się tak przejmują tymi datkami.nie chcę nie daję-do biskupa się nie poskarży a nawet jeśli to co

to po części jest tak, jak z tymi "podziękowaniami"dla lekarzy, pielęgniarek i innych-ludzie sami nauczyli dawać i sami nakręcają stawki.widziałam, jak to było u lekarza rodzinnego w miejscowości rodzinnej T.tam zwłaszcza starsi ludzie szli z "czymś"w kieszeni.to że lekarz konował, ale i pazerny, to inna sprawa, ale po co lezie/przepraszam/z datkiem, to nie wiem.on i tak odpał od każdego pacjenta bierze, a że sam jeden lekarz na gmię, to mu nie brakuje.
mnie to denerwuje, że ludzie sami łapówy dają, a później narzekają...
u nas w szpitalu, gdzie będę rodzić, to taki zwyczaj, że się torcik kupuje z racji urodzin i ewentualnie położnej jakieś słodycze.
a mojej gin, to też chyba tylko jakiś kosz słodyczy, albo kosmetyk i kwiaty i tyle.całą ciążę jej za opiekę płaciłam i nie widzę potrzeby, żeby z kasą do niej iść zresztą ona wygania z pieniędzmi