reklama
ewcia3004
Nadzieja umarła...
- Dołączył(a)
- 4 Grudzień 2009
- Postów
- 4 792
Bo ja jestem szpec od pionizowania na odległość.A de facto, to przecież tak jest - wszystko ok, mały w normie, Ty jak młody bóg... Nic tylko walnąć się w piernatki, leżeć i pachnieć.
Tak mi pisz, tak mi dobrze
Mówisz i masz! Wychodząc z jedynie słusznej prawdy, która mówi o ciężkiej doli kobiety - pani domu (ha, ha! "Pani"? Zapierdalacza, a nie PANI!), w chwili obecnej masz jedyną i niepowtarzalną okazję być naprawdę panią w domu. Możesz leżeć i pachnieć, jak już było powiedziane i wszelkie prace wykonywać za pomocą jednego paluszka - wskazującego. Czynności owego paluszka poprzeć niekiedy trzeba słowami "To połóż tam i jeszcze zrób to". I jeszcze "podaj mi to..." No, to wykorzystaj bo jak urodzisz już Krzysia, to skończy się rumakowanie.
ewcia3004
Nadzieja umarła...
- Dołączył(a)
- 4 Grudzień 2009
- Postów
- 4 792
Mówisz i masz! Wychodząc z jedynie słusznej prawdy, która mówi o ciężkiej doli kobiety - pani domu (ha, ha! "Pani"? Zapierdalacza, a nie PANI!), w chwili obecnej masz jedyną i niepowtarzalną okazję być naprawdę panią w domu. Możesz leżeć i pachnieć, jak już było powiedziane i wszelkie prace wykonywać za pomocą jednego paluszka - wskazującego. Czynności owego paluszka poprzeć niekiedy trzeba słowami "To połóż tam i jeszcze zrób to". I jeszcze "podaj mi to..." No, to wykorzystaj bo jak urodzisz już Krzysia, to skończy się rumakowanie.
no i zły humor już poszedł
na K. nie mam co narzekać
nawet i przed ciążą dzieliliśmy się obowiązkami domowymi
teraz się nie dzielimy, bo wiadomo za dużo, to nie mogę...
a mówiąc o tym paluszku wskazującym, to przyznam, że wczoraj było mi trochę głupio, bo właśnie tak robiłam jak K. wieszał firanki
no, ale przecież ja ich bym nie powiesiła, to musiałam pokazać o co mi chodzi
Wiesz co? Mnie tak Rajmund powala. Wiem, nie przywykłam żeby ktoś się o mnie troszczył bo mój eks miał w d... wszelkie moje problemy, potrafił jak jeszcze mieszkaliśmy w jednym pokoju i miałam konkretną grypę zaprosić kolegów na karty. Boszszsz... Jak mi było głupio! "Zdychałam" sobie klasycznie w jednym kącie, z gorączką jak cholera, w piżamie, nijak nawet do kibla się ruszyć, a oni grali sobie w brydżyka z piweczkiem i pogaduchami na pełny regulator. Żeby choć uprzedził że przyprowadzi gości... To teraz mam takie oczy i aż mi głupio bo moje kochanie naprawdę się troszczy. Wczoraj mi się faktycznie ładnie zeszło, więc pomógł mi się wytaszczyć na piętro, pomógł rozebrać, zapakował w łóżko, spytał czy czegoś nie przynieść, nie podać... Wcześnie było jak na niego, więc wrócił na dół coś na kompie oglądać, ale wystarczyło że sie rozkaszlałam żeby migiem wparował do sypialni. Przestraszony. Dziś nim wyszedł do pracy (wstawał na paluszkach chyba bo nie zauważyłam kiedy), obudził, spytał czy czegoś nie potrzebuję, kazał odpoczywać i teraz dzwoni pytając co i jak. A mnie krew zalewa bo faktycznie do niczego się nie nadaję, tymczasem chleb się skończył i wypada upiec. O jakimś obiadku nie wspomnę - jak chłopy wrócą z pracy to by był jak znalazł... Adam poszedł za mnie do dzieci.
ewcia3004
Nadzieja umarła...
- Dołączył(a)
- 4 Grudzień 2009
- Postów
- 4 792
Kłaczku- jednym zdaniem kochanych mamy mężów
powrócimy do normalności za parę miesięcy
Kurcze, muszę się wziąć za pieczenie ciast, bo obiecałam mamie...
a muszę dziś, bo jutro jedziemy do teściów...
no i z prac świątecznych to tylko tyle- ciasta dla mamy
bo całe święta jesteśmy w objeździe
powrócimy do normalności za parę miesięcy
Kurcze, muszę się wziąć za pieczenie ciast, bo obiecałam mamie...
a muszę dziś, bo jutro jedziemy do teściów...
no i z prac świątecznych to tylko tyle- ciasta dla mamy
bo całe święta jesteśmy w objeździe
ewelina28
Dum Spiro Spero...
Wpadłam do Was na kawkę, w przerwie między uszkami, a rybką po grecku i schabem nadziewanym
Od soboty jestem na pełnych obrotach...w pracy wsio pozałatwiałam, z pozytywnym skutkiem, szefostwo zadowolone z projektów, zero do poprawek dom lśni i pachnie już świętami!!!!
Kruszek daje znać o sobie, oj daje!!!! Tylko straszne bóle brzucha mam, ale no-spa forte działa, więc jest oki....
Co ja jeszcze miałam napisać...zapomniałam...
Powiem Wam, co wczoraj mi się przytrafiło....siedzę w salonie, sama ( + piesek), bo P do późna robił...i raptem widzę przez okno, jakiś cień...myślałam, że mam omamy...ale ewidentnie coś przed oknem się ruszało...więc niedługo myśląc, chwyciłam za mietłę i garażem myku...myku na podwórko...patrzę...stoi chłopina, cały zmarznięty, skulony, w za dużej czapce, obdartych rękawiczach i kurtyczcie "okryj bieda". Pytam "pan do kogo"...cisza...idzie w moją stronę, a że P przed wyjazdem bramy nie zamknął więc...pytam raz jeszcze tyle, że głośniej....cisza, przyspiesza kroku w moją stronę.....rzuciłam mietłę i chwyciłam z garażu pogrzebacz , żeby w razie co grzmotnąc , a porządnie...zapaliłam w końcu lampę...i co widzę...gościa ze łzami w oczach...przyszedł przed naszą bramę i grzebał w śmietniku, szukał jedzenia...serce mi pękało...przywitał się, grzeczniutki...i w ogóle...a że lada chwila mój Papcio miał do nas wpaść, więc nie mogłąm chłopa ot tak zostawić, więc zaproponowałam, żeby wszedł i się ogrzał, zrobiłam mu kolację i gorące mleko...dziękował, po rękach całował...papcio przyszedł, P wrócił i dostałam taki OPR, jakiego świat nie słyszał...
Gościu opowiedział nam historię, jak to się stało, że został bezdomny, dostał od nas wałówkę, nie chciał brać, ale w końcu za namową P i mojego ojca, wziął...widać, że w gardle go ściskało...P wynalazł jeszcze jakieś stare swetry i dżinsy i mu dał, mówiąc że to od mikołaja...
I oczywiście, jak to ja.....powiedziałam, żeby przyszedł na Wigilię, że znjadzie się miejsce dla niego....
Najgorsze jest to, że ten pan ma 3 dzieci....nikt nie chcę się nim zająć..nie potrafię tego zrozumieć...
Miłego dnia!!!
Od soboty jestem na pełnych obrotach...w pracy wsio pozałatwiałam, z pozytywnym skutkiem, szefostwo zadowolone z projektów, zero do poprawek dom lśni i pachnie już świętami!!!!
Kruszek daje znać o sobie, oj daje!!!! Tylko straszne bóle brzucha mam, ale no-spa forte działa, więc jest oki....
Co ja jeszcze miałam napisać...zapomniałam...
Powiem Wam, co wczoraj mi się przytrafiło....siedzę w salonie, sama ( + piesek), bo P do późna robił...i raptem widzę przez okno, jakiś cień...myślałam, że mam omamy...ale ewidentnie coś przed oknem się ruszało...więc niedługo myśląc, chwyciłam za mietłę i garażem myku...myku na podwórko...patrzę...stoi chłopina, cały zmarznięty, skulony, w za dużej czapce, obdartych rękawiczach i kurtyczcie "okryj bieda". Pytam "pan do kogo"...cisza...idzie w moją stronę, a że P przed wyjazdem bramy nie zamknął więc...pytam raz jeszcze tyle, że głośniej....cisza, przyspiesza kroku w moją stronę.....rzuciłam mietłę i chwyciłam z garażu pogrzebacz , żeby w razie co grzmotnąc , a porządnie...zapaliłam w końcu lampę...i co widzę...gościa ze łzami w oczach...przyszedł przed naszą bramę i grzebał w śmietniku, szukał jedzenia...serce mi pękało...przywitał się, grzeczniutki...i w ogóle...a że lada chwila mój Papcio miał do nas wpaść, więc nie mogłąm chłopa ot tak zostawić, więc zaproponowałam, żeby wszedł i się ogrzał, zrobiłam mu kolację i gorące mleko...dziękował, po rękach całował...papcio przyszedł, P wrócił i dostałam taki OPR, jakiego świat nie słyszał...
Gościu opowiedział nam historię, jak to się stało, że został bezdomny, dostał od nas wałówkę, nie chciał brać, ale w końcu za namową P i mojego ojca, wziął...widać, że w gardle go ściskało...P wynalazł jeszcze jakieś stare swetry i dżinsy i mu dał, mówiąc że to od mikołaja...
I oczywiście, jak to ja.....powiedziałam, żeby przyszedł na Wigilię, że znjadzie się miejsce dla niego....
Najgorsze jest to, że ten pan ma 3 dzieci....nikt nie chcę się nim zająć..nie potrafię tego zrozumieć...
Miłego dnia!!!
Ewcia, żebyś wiedziała! Z tym że u nas dom to jednak moja bajka w normalnych układach. Bo Rajmund pracuje dużo, ja zdecydowanie mniej, więc zmywanie i odkurzanie (przy 5 kotach jest co odkurzać) sprzedałam młodemu, reszta moja, a chłopina i tak lata jak owsik. Teraz dom leży odłogiem cokolwiek, mówi się trudno, ale Rajmund niańczy "swój inkubator" jak może. Tak, kochane chłopisko jest. Z resztą jak mi się zdarzyło przychorować to i bez ciąży niańczył.:-) A ja jego w razie czego.
ewcia o tak klaczek umie pionizowac
ewelinko ale historia szok, szkoda chlopiny dobrze ze maly daje znac
klaczek
ojj ty to masz te teksty i pomysly to moze ui mnie pociesz bo humor mi padl
Otorz widze listonosz pelznie w moja strone mowie ciekawe co ma a tutaj znowu zle wypisane L4 myslalam ze szalu c*i*p*k*i dostane. no i ja patrze baba nie napisala nr mojego dowodu osobistego i otoz to musze jechac po prawic. Sprawa tego typu ze sama 50km w jedna strone nie pojade bo mnie ani matka ani maz nie pusci ( zatrzasl by mnie). Dzownie do gina czy jutro moge byc a ten ze jutro nikogo tam nie ma jedynie po szpitalu bede musiala go szukac a jak bedzie mial porod lub operacje to kupa czekania (super) i dzisiaj do 21 musze byc, chlopina sie na przepraszam ze juz drugi raz taka akcja. No ale co mam teraz zrobic zaraz moze do tescia sie do dzownie albo co bo znowu mam meza wieczorem wlec zmeczonego po pracy. Jestem taka zla ze nie wiem co ze soba zrobic.
ewelinko ale historia szok, szkoda chlopiny dobrze ze maly daje znac
klaczek
ojj ty to masz te teksty i pomysly to moze ui mnie pociesz bo humor mi padl
Otorz widze listonosz pelznie w moja strone mowie ciekawe co ma a tutaj znowu zle wypisane L4 myslalam ze szalu c*i*p*k*i dostane. no i ja patrze baba nie napisala nr mojego dowodu osobistego i otoz to musze jechac po prawic. Sprawa tego typu ze sama 50km w jedna strone nie pojade bo mnie ani matka ani maz nie pusci ( zatrzasl by mnie). Dzownie do gina czy jutro moge byc a ten ze jutro nikogo tam nie ma jedynie po szpitalu bede musiala go szukac a jak bedzie mial porod lub operacje to kupa czekania (super) i dzisiaj do 21 musze byc, chlopina sie na przepraszam ze juz drugi raz taka akcja. No ale co mam teraz zrobic zaraz moze do tescia sie do dzownie albo co bo znowu mam meza wieczorem wlec zmeczonego po pracy. Jestem taka zla ze nie wiem co ze soba zrobic.
reklama
Wpadłam do Was na kawkę, w przerwie między uszkami, a rybką po grecku i schabem nadziewanym
No tak mistrz dostał się do kuchni ;-)
Od soboty jestem na pełnych obrotach...w pracy wsio pozałatwiałam, z pozytywnym skutkiem, szefostwo zadowolone z projektów, zero do poprawek
Cieszę się, czyli z terminów wać panna się wywiązała na szóstkę ;-)
dom lśni i pachnie już świętami!!!!
Błagam Cię nie dobijaj leżącego
Kruszek daje znać o sobie, oj daje!!!! Tylko straszne bóle brzucha mam, ale no-spa forte działa, więc jest oki....
No tak powinno być
Co ja jeszcze miałam napisać...zapomniałam...
Ugryzę się w język
Powiem Wam, co wczoraj mi się przytrafiło....siedzę w salonie, sama ( + piesek), bo P do późna robił...i raptem widzę przez okno, jakiś cień...myślałam, że mam omamy...ale ewidentnie coś przed oknem się ruszało...więc niedługo myśląc, chwyciłam za mietłę i garażem myku...myku na podwórko...patrzę...stoi chłopina, cały zmarznięty, skulony, w za dużej czapce, obdartych rękawiczach i kurtyczcie "okryj bieda". Pytam "pan do kogo"...cisza...idzie w moją stronę, a że P przed wyjazdem bramy nie zamknął więc...pytam raz jeszcze tyle, że głośniej....cisza, przyspiesza kroku w moją stronę.....rzuciłam mietłę i chwyciłam z garażu pogrzebacz , żeby w razie co grzmotnąc , a porządnie...zapaliłam w końcu lampę...i co widzę...gościa ze łzami w oczach...przyszedł przed naszą bramę i grzebał w śmietniku, szukał jedzenia...serce mi pękało...przywitał się, grzeczniutki...i w ogóle...a że lada chwila mój Papcio miał do nas wpaść, więc nie mogłąm chłopa ot tak zostawić, więc zaproponowałam, żeby wszedł i się ogrzał, zrobiłam mu kolację i gorące mleko...dziękował, po rękach całował...papcio przyszedł, P wrócił i dostałam taki OPR, jakiego świat nie słyszał...
Słusznie i niesłusznie patrząc na sytuację, nie mniej jednak to co się słyszy w mediach, podziwiam, ja pewnie bym pierwsze co to telefon do ręki
Gościu opowiedział nam historię, jak to się stało, że został bezdomny, dostał od nas wałówkę, nie chciał brać, ale w końcu za namową P i mojego ojca, wziął...widać, że w gardle go ściskało...P wynalazł jeszcze jakieś stare swetry i dżinsy i mu dał, mówiąc że to od mikołaja...
I oczywiście, jak to ja.....powiedziałam, żeby przyszedł na Wigilię, że znjadzie się miejsce dla niego....
Najgorsze jest to, że ten pan ma 3 dzieci....nikt nie chcę się nim zająć..nie potrafię tego zrozumieć...
Życie potrafi być okrutne :-(
Miłego dnia!!!
Miłego i nie przeginaj
Oczywiście należy pacnąć mnie w łeb jakąś belą, bo znów nie przekazałam wieści od Kairy na bieżąco Sprzątam sobie non stop i myślę sobie co tam u Niej, że muszę wysłać smsa jakie decyzje, które miały zapaść pon/wt o nagle olśnienie, że przecież sms przyszedł jak szykowałam kąpiel wczoraj dla Adrianny, potem to kiepskie zasypianie Ady i całkowicie mi ze łba wyleciało Bach do telefonu i od razu cytuję:
" Leżę pod kroplówkami od 3 dni, bo tabletki nie pomagają. USG może jutro, ale najlepiej jak do 1.01 wytrzymam i będą ciąć, bo będzie już 38tc, no chyba, że wody odejdą. Na pewno mnie nie wypuszczą, mam małe doły, ale zrobię wszystko aby było ok. Trzymam kciuki za wizyty, całuję wszystkie"
Kaira - leż tam, nie marudź, choć pewnie nie są to wymarzone święta, ale wytrzymaj do 1.01, bo Twoje największe marzenie wtedy się spełni i następne święta będziecie już w trójkę spędzać
Podziel się: