reklama
annas juz cie mialam wywolywac. wiem , wiem tyle ze moj milczal caly wieczor, w dzien potem tez takie leniwe nic, wieczorem nic, dopiero dzis rano... cala noc spac nie moglam:-baffled:
gosialew to kciuki trzymam
gosialew to kciuki trzymam
Jeżynko, uważam na ile to możliwe. wczoraj jeszcze poszłam do pracy choć najchętniej bym została w domu, ale wiem że jak ja nawalę to im rozwalam cały układ. Dziś już po prostu nie dałam rady - wczoraj "zeszłam" wytwornie, duszę się, temperatura mi siadła (znaczy stygnę chyba) do 35,1 i w tej chwili wstałam bo do kibelka nie zaniosą. Zaraz pakuję się na kanapę, film jakiś z kompa i... spać.
Agniesia, nie do końca przy sobie. Tu jest Adam, najstarszy, dwoje kolejnych w kraju "na swoim", bliźnięta też w kraju ale z babcią w domu i mają za zadanie zdać maturę. W sumie istotnie 5 szt. dorosłych i Pasożyt w drodze.
Jankesowa, wstydź się! Już dziecko posztur****esz?? Nie rób tego bo Ci odda.
Julitko, dzięki, marnie. Zostałam w domu, Adam za mnie poszedł. Krzyś go akceptuje z tego co widziałam bo został z nim jak szczepiliśmy Bartka, więc nie powinno być problemu, a ja jestem słaba jak niemowlę i w zasadzie nadaję się doleżenia z cichymi jękami jedynie. Głośne mi nie wychodzą.;-) Katar, kaszel gardło, ucho i jakieś cholerne osłabienie. Zeżarłam wczoraj pół główki czosnku, dziś zamierzam zeżreć resztę. Cebuli w syropie się nie tknę bo nie wejdzie bezkolizyjnie, więc nie ma sensu. Mam krople do uszu ale tylko Otinum - przeciwbólowe, stanu zapalnego nie załatwią, pozostaje wiara w odporność. Mam wrażenie że jednak załapałam od Krzysia... Tak, wczoraj full time - szkoła Krzysia jest zamknięta z powodu mrozów. W tej chwili jest -10, a szkoła walczy na dwie zmiany. Krzyś chodzi na popołudnie, ale ranna zmiana teraz zaczyna zajęcia - Anglicy nie przywykli do takich temperatur, a tut. rodzice i przy takiej pogodzie nie zwykli wkładać czapek dzieciom.
Aga, skoro mamusia taka niekumata to może torby za drzwi by zrozumiała? Daleko ma do swojego domu?
Agniesia, nie do końca przy sobie. Tu jest Adam, najstarszy, dwoje kolejnych w kraju "na swoim", bliźnięta też w kraju ale z babcią w domu i mają za zadanie zdać maturę. W sumie istotnie 5 szt. dorosłych i Pasożyt w drodze.
Jankesowa, wstydź się! Już dziecko posztur****esz?? Nie rób tego bo Ci odda.
Julitko, dzięki, marnie. Zostałam w domu, Adam za mnie poszedł. Krzyś go akceptuje z tego co widziałam bo został z nim jak szczepiliśmy Bartka, więc nie powinno być problemu, a ja jestem słaba jak niemowlę i w zasadzie nadaję się doleżenia z cichymi jękami jedynie. Głośne mi nie wychodzą.;-) Katar, kaszel gardło, ucho i jakieś cholerne osłabienie. Zeżarłam wczoraj pół główki czosnku, dziś zamierzam zeżreć resztę. Cebuli w syropie się nie tknę bo nie wejdzie bezkolizyjnie, więc nie ma sensu. Mam krople do uszu ale tylko Otinum - przeciwbólowe, stanu zapalnego nie załatwią, pozostaje wiara w odporność. Mam wrażenie że jednak załapałam od Krzysia... Tak, wczoraj full time - szkoła Krzysia jest zamknięta z powodu mrozów. W tej chwili jest -10, a szkoła walczy na dwie zmiany. Krzyś chodzi na popołudnie, ale ranna zmiana teraz zaczyna zajęcia - Anglicy nie przywykli do takich temperatur, a tut. rodzice i przy takiej pogodzie nie zwykli wkładać czapek dzieciom.
Aga, skoro mamusia taka niekumata to może torby za drzwi by zrozumiała? Daleko ma do swojego domu?
ewcia3004
Nadzieja umarła...
- Dołączył(a)
- 4 Grudzień 2009
- Postów
- 4 792
Witam się po wizycie...
Jestem wściekła, bo myślałam, że będę miała usg i mąż zobaczy Małego a tu dooopa
Doktorek stwierdził, że nie ma sensu robić, bo miałam w czwartek w klinice:-wściekła/y:
ja jak ja, ale liczyłam na to, aby K. zobaczył w końcu Synusia na usg...:--(
Zbadali tętno małego, badanie na fotelu i koniec...
Macica ładnie rośnie...
Co do mojego mięśnia, to nic nowego się nie dowiedziałam...
To co doktorek mówił, to już wiedziałam...
Kolejna wizyta po 12, po kolejnej wizycie w klinice...
ale jak będę w tej klinice, to będę chciała, aby wpuścili choć na chwilkę K. żeby zobaczył Małego, mam nadzieję, że się zgodzą...
No i oczywiście musiał być komentarz, że za szybko zaszłam w ciążę...:-(
Czy to zbrodnia, że pragnę Dziecka?:-(
Jestem wściekła, bo myślałam, że będę miała usg i mąż zobaczy Małego a tu dooopa
Doktorek stwierdził, że nie ma sensu robić, bo miałam w czwartek w klinice:-wściekła/y:
ja jak ja, ale liczyłam na to, aby K. zobaczył w końcu Synusia na usg...:--(
Zbadali tętno małego, badanie na fotelu i koniec...
Macica ładnie rośnie...
Co do mojego mięśnia, to nic nowego się nie dowiedziałam...
To co doktorek mówił, to już wiedziałam...
Kolejna wizyta po 12, po kolejnej wizycie w klinice...
ale jak będę w tej klinice, to będę chciała, aby wpuścili choć na chwilkę K. żeby zobaczył Małego, mam nadzieję, że się zgodzą...
No i oczywiście musiał być komentarz, że za szybko zaszłam w ciążę...:-(
Czy to zbrodnia, że pragnę Dziecka?:-(
Ewcia, nie stresuj się głupimi tekstami. Mnie przy trzecim porodzie pani doktor powiedziała że mam dopiero 22 lata i rodzę już trzecie dziecko i czy wiem że moge rodzić do pięćdziesiątki. Zrypałam ją na drobne że nie ona jest od planowania mojej rodziny i liczenia moich orgazmów. Wiem, po chamsku poleciałam, ale wq... mnie na maksa bo faktycznie g... jej do tego, a nie widziałam powodu żeby kobieta koło 35 lat traktowała mnie jak gówniarę. Inna sprawa, że "komplet" miałam mając 24 lata...
I w ten sposób idiota "sprzedał" Ci zalążek poczucia winy. Przy odrobinie szczęścia po takim tekście kobieta może zacząć rozpatrywać stratę właśnie w kategoriach swojej winy. Bałwan. A jak się czujesz ta w ogóle? Najpiękniej przytrzesz mu nosa rodząc o czasie zdrowego Krzysia.
ewcia3004
Nadzieja umarła...
- Dołączył(a)
- 4 Grudzień 2009
- Postów
- 4 792
Kłaczku- masz rację...
bo zapewne jak nie daj Bóg będę musiała rodzić wcześniej, to znając siebie, wiem, że będę siebie o to obwiniać...
ale na razie nie myślę, bo odpukać nic się nie dzieje niepokojącego...
a czuję się dobrze, gdybym nie wiedziała o tym ubytku, to nie przypuszczałabym nawet, że coś jest nie tak...
oczywiście mam się z sobą obchodzić jak z jajkiem...
a tak w ogóle, to lekarz powiedział jeszcze, że nie wiadomo czy przy kolejnej wizycie w klinice nie zostawią mnie na oddziale...
no, ale trudno, jeżeli trzeba będzie zostać, zostanę dla Malucha wszystko...
bo zapewne jak nie daj Bóg będę musiała rodzić wcześniej, to znając siebie, wiem, że będę siebie o to obwiniać...
ale na razie nie myślę, bo odpukać nic się nie dzieje niepokojącego...
a czuję się dobrze, gdybym nie wiedziała o tym ubytku, to nie przypuszczałabym nawet, że coś jest nie tak...
oczywiście mam się z sobą obchodzić jak z jajkiem...
a tak w ogóle, to lekarz powiedział jeszcze, że nie wiadomo czy przy kolejnej wizycie w klinice nie zostawią mnie na oddziale...
no, ale trudno, jeżeli trzeba będzie zostać, zostanę dla Malucha wszystko...
No i obchodź się z sobą jak z jajkiem - wiesz że robisz co powinnaś żeby było dobrze i tego się trzymaj. Pewnie będzie dobrze bo i czemu by miało nie być? Półmetek za Wami, mały na swoim miejscu... Najwyżej zmienisz lokalizację na jakiś czas - nie szkodliwe tylko nuda jak pieron.
reklama
ewcia3004
Nadzieja umarła...
- Dołączył(a)
- 4 Grudzień 2009
- Postów
- 4 792
No i obchodź się z sobą jak z jajkiem - wiesz że robisz co powinnaś żeby było dobrze i tego się trzymaj. Pewnie będzie dobrze bo i czemu by miało nie być? Półmetek za Wami, mały na swoim miejscu... Najwyżej zmienisz lokalizację na jakiś czas - nie szkodliwe tylko nuda jak pieron.
Żebyś wiedziała, jak Twoje słowa na mnie działają pozytywnie
Podziel się: