reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Wieści od cieżarówek

reklama
Hej dziewczyny

Znowu dawno nie zaglądałam. Ale średnio się czuje. Znowu mam okres gorszy, bo wszystko mnie ciągnie, pachwiny, brzuch i po bokach i w dole. A to uczucie w dole brzucha zawsze mnie jakoś paraliżuje strachem... Niby już tak się z pewnymi przerwami dzieje bardzo długo i jest OK ale same wiecie..

Wierzę, że Amelka posiedzi w brzuszku jeszcze te kilka tygodni!

Ściskam każdą z Was
 
Dziewczyny nie doczytam.dopiero wpadłam do domu...od rana na zakupach.ledwo żyję, głowa boli.takie wypady to już nie na moje siły,a zwłaszcza na moje nogi biedne...no ale łóżeczko kupiliśmy i materac.
Ola, Julek z tą jego czuprynką to niezłe ciacho:)faktycznie mogłabyś skorzystać póki temp przyzwoita i na spacerek się wyrwać, bo tu znowu mrozy ostre nadają.a werandowałaś go?
Kairko, już się spakowałaś??a ja kurka wodna nie wiem jak ten brzuch obniżony ma wyglądać.bardzo to widać?

ściskam wszystkie.wybaczcie.może jutro trochę posiedzę.idę się położyć
 
dziękuję dziewczynki:)

Wiolka dobrze,ze się zameldowalas:) jeszcze troszkę!szybko zleci
Gosiu ciągle 56 nosimy:) dzis go zważę bo będę miala wagę dla niemowlaków:)
Jankesowa dziękujemy za życzenia:p

Julitka no wlasnie z tym werandowaniem bez wozka to mam mieszane uczucia.waham się :) bo w gondoli to jakos latwiej ze ze wzgledu na przeciąg np.a tak boję się czy go nie przewieje.ale chyba jutro sprobuje w foteliku go przy balkonie polozyc mimo wszystko bo dość kiszenia się w domu.mimo iz okna pouchylane to jednak nie to samo
 
Witam dziewczyny.
Strasznie dawno mnie nie był, pewnie jeszcze kilka dziewczyn mnie pamięta?
No wiec krótko co u mnie:
Miłosz ma już 5 miesięcy i rośnie szybko, wazy już 8500g, jest strasznie słodki i fajny, grzeczny, radosny. Śpi, je, bawi się, no cudo dziecko, mówię wam. Tyle ze jakoś wypadłam z bb, może uda mi sie wrócić. Nie miałam komputera w domu i tak straciłam z Wami kontakt...
Czy gdzię "rozpakowane ciężarówki z cpp rozmawiają, czy nadal tu? nie mam czasu czytać wszystkiego, więc tu pytam:) mam nadzieję że wybaczycie.
Mój Bartuś ma 4 lata i 5 mcy i jest trochę zazdrosny, ale spokojnie, raczej miłosz go rozczula i zabiera się za jego całowanie... a że czasem ścisnie za mocno, no cóż, czasem tak jest że miłość boli:)
pozdrawiam wszystkie czekające na maleństwo i te które już tulą swoje maluszki!
 
Oleńko**-dziękuje ale Julek jest śliczny, będzie zarywał laseczki jak urośnie:)
Martusionku- popytaj sie lekarza może Tomuś się wwierca w do wyjścia.och najgoprse są te ostatnie tygodnie:)
Julitko-Ja miedzy mostkiem a brzuchem wkładam 2 paluchy a teraz cała ręka i 2 palce mi wchodzą. Mała kopie mnie dużo niżej i bardzo bolą mnie pachwiny w nocy. Jutro idę do położnej i może do lekarza to zobaczę co mi powiedzą.Byle do 37 wytrzymać ale dalej ostro do stycznia walcze:)
Wiolka juz 30 skończona kiedy to przeleciało:)A te bóle naturalne:)
Czarna witaj kiedy sie do nas zadomowisz na dobre:)
 
Mala poszla spac wiec mam teraz troche wieczorku dla siebie.

Arturo jeszcze w pracy...

Diana to Twoj maly ma tylko 0,8 kg mniej od Julii i jest o 6 miesiecy od niej mlodszy.

W kazdym razie ja najpierw mialam schizy i myslalam,ze Jula za mao wazy,ale na szczescie lekarka powiedziala,ze to dobra waga i nie trzeba sie przejmowac.


Milego wieczorku zycze wszystkim i do juterka
 
reklama
Ola**, ja chyba nie umiem dokładnie określać uczuć. Ja chcę, zależy mi bardzo, jestem świadoma tej istotki wewnątrz mnie i nie moge jej nie kochać, ale tak jak poprzednim razem byłam pewna że wszystko będzie ok, tak teraz zostawiam taką furtkę, taką poprawkę na to na co nie mam wpływu. Jeśli nie będzie chciał z nami zostać. I dlatego ten miś nie do końca był potrzebny TERAZ - może chcę żeby nic nie było tak jak poprzednio, kiedy rosła sterta różności dla maleństwa i tylko maleństwa brakło... Jest czas na misie, na zabawki, na ubranka... Nie umiem chyba porządnie wytłumaczyć o co mi tak naprawdę biega... Nie o przesądy - chrzanić zabobony - o powtarzalność sytuacji, o swoiste deja vu. Koszmarne deja vu.
Piszecie że trzeba wierzyć... Wierzyłam. Byłam tak pewna że mam kompletną wyprawkę z wyjątkiem dużego kalibru sprzętów. Nie opłacało się wierzyć bo tylko jeszcze bardziej bolało. Chcę być przygotowana na wszelki wypadek mając świadomość że skoro raz się nie udało to tym razem też nie ma gwarancji? O, chyba udało mi się sprecyzować podejście - mam świadomość że nie ma gwarancji, zatem nie traktuję przyszłości w kategoriach pewnych zdarzeń.

A z innej beki... Popołudnie jak marzenie. Jennifer to po prostu inny świat po chłopakach - malutki przytulas, roześmiany, śpiewający (to nic że nie umie mówić, śpiewa całkiem czysto), tańczący (to nic że nie umie chodzić, tańczy w chodziku), gadający na okrągło. Super bobas. Dziś była jej starsza siostra - sześciolatka. Gadułka komunikatywna, elokwentna, pogodna. Super. Nie wiem kiedy przeleciał czas. Jedno co mi się nie udało to uśpić Jenny. Ona zwykle usypia na rękach i choć jej oczka "spadały", choć wypiła mleczko, jednak to nie były TE ręce. Trudno żeby tak od razu - znamy się ledwie 3-4 godziny. Za to jak tatuś wrócił dziecko rozkwitło - kompletny żywczyk. Zabawę miałam z nimi bajeczną, szkoda że tylko jedno popołudnie w tygodniu.
 
Do góry