reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Kochani, niech te Święta będą chwilą wytchnienia i zanurzenia się w tym, co naprawdę ważne. Zatrzymajcie się na moment, poczujcie zapach choinki, smak ulubionych potraw i ciepło płynące od bliskich. 🌟 Życzę Wam Świąt pełnych obecności – bez pośpiechu, bez oczekiwań, za to z wdzięcznością za te małe, piękne chwile. Niech Wasze serca napełni spokój, a Nowy Rok przyniesie harmonię, radość i mnóstwo okazji do bycia tu i teraz. ❤️ Wesołych, spokojnych Świąt!
reklama

Wielogodzinny placz niemowlaka przed zrobieniem kupki.

Luiska narzekaj, narzekaj! Mi jest o wiele łatwiej jak czytam was, ze nie jestem sama z takim hardcorem. Mój maz pracuje z domu wiec jest ze mną 24h/dobe i bardzo dużo pomaga. Ale wiecie ja u są mężczyźni - najpierw ich potrzeby a potem reszta. Nie tak ja my - nie zjemy, nie wymyje u się, bo dziecko ... mój maz robi zakupy, gotuje, pracuje, mała bierze zawsze od 5 rano tak do 8-9, aż zacznie prace, żebym mogła się zdrzemnąć. W ciągu dnia tez się nią zajmuje trochę, i od 16-19 tez ja bierze, to mam czas ogarnac pranie, posprzątać czy wyjść do sklepu się odmozdzyc. Wiadomo ze nie zawsze ten plan się sprawdza, bo musi coś popołudniu załatwić, albo dluzej popracować, ale sama wizja tego, ze po 16 masz 2-3 godziny na coś innego niż dziecko tez mi pomaga przetrwać dzień.
Kochana, masz złotego chłopa. Szanuj, bo dam Tobie mojego 😂😂😂
 
reklama
G
Kochana nie jestem w żaden sposób lepsza/gorsza/doświadczona przez to. Może nieco bardziej pokorna. Czytam tu wątek o walce kobiety samej ze sobą po urodzeniu dziecka z ZD. To mi daje tą pokorę. Jeśli masz siłę psychiczną czytać, to zajrzyj. Tylko uprzedzam tam matka jest w takiej depresji, że życzy śmierci własnemu dziecku, jest to straszna, straszna tragedia. I rozgrywa się na moich "oczach".
Ale z drugiej strony to nie oznacza, że mam zapomnieć o sobie. Dziś mężowi powiedziałam, jak córka siedziała w bujaku i on non stop nad nią skakał, że ja tak nie robię i robić nie będę. Niech pojęczy, krzywda jej się nie dzieje. Dopóki nie wyje, to ja ten czas też muszę przeznaczyć na ogarnięcie domu, czy umycie się. Daje mi to też czas na oswojenie się z tym jękiem, że on był i jest, i pewnie będzie. Że o ile w pracy zawsze byłam kilka kroków przed, o tyle tutaj nie wiem, o co chodzi mojemu dziecku, jest to normalne i nie jestem przez to złą matką (mój mąż mi to powtarzał przy 1 córce, teraz mu też się to zdarza, kilka spotkań z psychologiem i wiele miesięcy pracy kosztowało mnie wypracowanie sobie mojej wartości jako matki). Na głos mówię: jestem najlepszą matką dla swojej córki, robię wszystko, co w danej chwili mogę, ale ni ch*** nie wiem, czasami o co jej chodzi. I to jest ok. Mówię to, czasem do lustra (tak radził psycholog) i może już okrzepłam po tym pierwszym szoku, jakie mam dziecko (normalne, zdrowe, ale wymagające). No i codziennie jednak powtarzam do siebie jak mantrę, że jest zdrowa, wku*** mnie jeszcze bardziej niż starsza, ale jest zdrowa.
Historie innych i opisy tego co przechodzą, pokazują mi tylko jak jestem po ludzku słaba.
Marudź, ile wlezie, to bardzo bardzo pomaga.
Ja nie popukam się w czoło, tylko przybiję Tobie wirtualną piąteczkę.

@Luiska:) @Paulaa1987 a jak wygląda zaangażowanie Waszych chłopów przy takich wymagających dzieciach?
Gosia tez czytam ten wątek od samego początku, tam to dopiero masakra. Zawsze jak czytam wątki w których matki musza być z niemowlakami w szpitalu, to się cieszę, ze mogę z moim placzkiem siedzieć w domu, oglądać TV i ja nosić ;)
 
G

Gosia tez czytam ten wątek od samego początku, tam to dopiero masakra. Zawsze jak czytam wątki w których matki musza być z niemowlakami w szpitalu, to się cieszę, ze mogę z moim placzkiem siedzieć w domu, oglądać TV i ja nosić ;)
Naprawdę czuć tą walkę, takie straszne rozdarcie. Serce mi pęka. Ale tam przebija taki tradycyjny model rodziny, kobieta to matka a matka musi być nadczłowiekiem. Dlatego ta kobieta pisze to wszystko tu, a w sumie, to powinien z nią rozmawiać mąż i to wszystko dźwigać z nią.

Poczytam parę postów, spojrzę na córkę, która właśnie od 2h darła się z bólu zębów. I wybaczam. To błahostka.
 
Gosia,mówisz o watku NewMam? Jeżeli tak,to śledziłam go od początku. Zaczęłam to czytać, jak sama się bałam , że urodzę dziecko z ZD. Jak mnie ta lekarka postraszyła.

Mój mąż pracuje cały dzień niemalze, dzień w rozumieniu dla naszego dziecka, ktore od 17.30 mniej wiecej ma już nocny sen, a mąż wtedy wraca do domu. Więc czasem dziecko go widzi kilka minut. Wtedy w nocy mi pomaga, ale ja przeważnie każe mu spać, no bo przecież musi samochodem jechać o 6.30 a póżniej do 17 wysiedzieć w pracy. Ale zawsze sie pyta czy pomóc w nocy. A weekendy albo teraz jak mamy korone i chorobowe, to bardzo dużo się z nim bawi, nosi, przewija itd. Ja głownie karmię i usypiam. Teraz też każdą pobudkę w nocy budzi się z nami, że chocby namieszać mm albo przygotować butelki z wodą na dalszą część nocy. Poza tym to on robi duże zakupy, jak ja nie ogarniam to on też ugotuje, czasem wraca z pracy to musi obiad robić. Ale rozumie jaki sajgon czasem mam i nie czepia się, tylko pomaga ile się da. Wraca też czasem te pół h szybciej z pracy,żeby pomóc mi małego wykąpać. Także tu nie mogę narzekać, chociaż teoretycznie w tygodniu muszę sama sobie radzić z dzieckiem.
Mały nam zrobił dziś taka masakrę, że jakby miał kilka lat wiecrej,to bym go zamknęła w piwnicy za kare 🤣 tak wrzeszczał z głodu i zmęczenia, że nie szło go ani nakarmić ani uspać. Jesssssuuuu pół h takiego wrzasku, jak przy kolkach. Tak go bujałam, że chyba będzie miał syndrom dziecka potrząsanego 🙈
 
Gosia,mówisz o watku NewMam? Jeżeli tak,to śledziłam go od początku. Zaczęłam to czytać, jak sama się bałam , że urodzę dziecko z ZD. Jak mnie ta lekarka postraszyła.

Mój mąż pracuje cały dzień niemalze, dzień w rozumieniu dla naszego dziecka, ktore od 17.30 mniej wiecej ma już nocny sen, a mąż wtedy wraca do domu. Więc czasem dziecko go widzi kilka minut. Wtedy w nocy mi pomaga, ale ja przeważnie każe mu spać, no bo przecież musi samochodem jechać o 6.30 a póżniej do 17 wysiedzieć w pracy. Ale zawsze sie pyta czy pomóc w nocy. A weekendy albo teraz jak mamy korone i chorobowe, to bardzo dużo się z nim bawi, nosi, przewija itd. Ja głownie karmię i usypiam. Teraz też każdą pobudkę w nocy budzi się z nami, że chocby namieszać mm albo przygotować butelki z wodą na dalszą część nocy. Poza tym to on robi duże zakupy, jak ja nie ogarniam to on też ugotuje, czasem wraca z pracy to musi obiad robić. Ale rozumie jaki sajgon czasem mam i nie czepia się, tylko pomaga ile się da. Wraca też czasem te pół h szybciej z pracy,żeby pomóc mi małego wykąpać. Także tu nie mogę narzekać, chociaż teoretycznie w tygodniu muszę sama sobie radzić z dzieckiem.
Mały nam zrobił dziś taka masakrę, że jakby miał kilka lat wiecrej,to bym go zamknęła w piwnicy za kare 🤣 tak wrzeszczał z głodu i zmęczenia, że nie szło go ani nakarmić ani uspać. Jesssssuuuu pół h takiego wrzasku, jak przy kolkach. Tak go bujałam, że chyba będzie miał syndrom dziecka potrząsanego 🙈

Tak, NewMom. Mi to daje taki balans. No drze japę, drze. Uszy bolą, serce też. Ale jest zdrowa. A ta kobieta dostała taki ciężar na bary, że ja bym się nie podniosła nigdy. Pewnie bym nie dała rady...

@Luiska:) u nas z karmieniem też tak było. Ani spać, ani jeść. To były czarne dni. Podobne do kółek. Co nam pomogło? Bardzo głośny szum (odkurzacz nastawiony na pełną moc) i zmiana pór karmienia (trzeba odchorować). U nas teraz karmienia wypadają zaraz po drzemce, albo chwilę po. Oczywiście wyspana jak jest to jest cyrk, ale nie płacze. A jak było tuż przed drzemką, to masakra. Szło tylko uśpić (masakra) i dać na śpiocha (ale wtedy często się wybudzała). Przyjaciółka raz przyszła mi pomóc uśpić i nakarmić, bo ja straciłam cierpliwość. A i wtedy butelkę zmieniłam na chwilę na Calme Medeli, bo tam dziecko samo reguluje sobie prędkość im szybciej wypiła, tym mniej się zdążyła wkurzyć. Bardzo Tobie współczuję i nie chce Cię zrażać, ale dalej nie jest lepiej... 😔😔

Co do męża. 1 córkę karmiłam cycem 3 lata, to był Anioł w porównaniu do tego diabła, więc 99% opieki tych pierwszych miesięcy wzięłam na siebie. Mąż nigdy córki do teraz nie położył spać, nie wyszedł z wózkiem na spacer. Nie ubierał, nie wstawał w nocy. No i to była moja największa głupota. Bo teraz "myślałem, że będzie tak jak z pierwszym", "nie takiego dziecka oczekiwałem", "zajmujesz się tylko dzieckiem i to z marnym skutkiem". Padają bardzo gorzkie słowa, a to tylko niektóre złote myśli mojego małżonka. Bardzo związek dostaje po tyłku. Więc wyszarpuje teraz z ogromnym bólem istnienia wszystko 😔
 
Tak, NewMom. Mi to daje taki balans. No drze japę, drze. Uszy bolą, serce też. Ale jest zdrowa. A ta kobieta dostała taki ciężar na bary, że ja bym się nie podniosła nigdy. Pewnie bym nie dała rady...

@Luiska:) u nas z karmieniem też tak było. Ani spać, ani jeść. To były czarne dni. Podobne do kółek. Co nam pomogło? Bardzo głośny szum (odkurzacz nastawiony na pełną moc) i zmiana pór karmienia (trzeba odchorować). U nas teraz karmienia wypadają zaraz po drzemce, albo chwilę po. Oczywiście wyspana jak jest to jest cyrk, ale nie płacze. A jak było tuż przed drzemką, to masakra. Szło tylko uśpić (masakra) i dać na śpiocha (ale wtedy często się wybudzała). Przyjaciółka raz przyszła mi pomóc uśpić i nakarmić, bo ja straciłam cierpliwość. A i wtedy butelkę zmieniłam na chwilę na Calme Medeli, bo tam dziecko samo reguluje sobie prędkość im szybciej wypiła, tym mniej się zdążyła wkurzyć. Bardzo Tobie współczuję i nie chce Cię zrażać, ale dalej nie jest lepiej... 😔😔

Co do męża. 1 córkę karmiłam cycem 3 lata, to był Anioł w porównaniu do tego diabła, więc 99% opieki tych pierwszych miesięcy wzięłam na siebie. Mąż nigdy córki do teraz nie położył spać, nie wyszedł z wózkiem na spacer. Nie ubierał, nie wstawał w nocy. No i to była moja największa głupota. Bo teraz "myślałem, że będzie tak jak z pierwszym", "nie takiego dziecka oczekiwałem", "zajmujesz się tylko dzieckiem i to z marnym skutkiem". Padają bardzo gorzkie słowa, a to tylko niektóre złote myśli mojego małżonka. Bardzo związek dostaje po tyłku. Więc wyszarpuje teraz z ogromnym bólem istnienia wszystko 😔
Jest dokladnie tak jak piszesz. No u nas od wczoraj masakra, nie umiem go normalnie nakarmić, bez wrzasku i spazmów. Do tego zasypia nienajedzony na 10min i znów to samo. Nie umiem juz słuchać tego wrzasku i nie mam juz cierpliwości. Próbowałam mu dać pić zaraz jak się budzi,to on wypije 60ml i zadowolony. A za godzine glodny i spiacy. Spocony jest cały od tego darcia.
Już znów mam dziś doła na myśl o poniedziałku.
No to masz trudną sytuację w związku, to wszystko bardzo trudne i dobijające.
 
reklama
Do góry