Kochane moje!
Dziekuje Wam za ten caly czas przy nas, za wszystkie mysli, kciuki, modlitwy i tony dobrej energii. Tak sie ciesze, ze Was mam, bo jak dzis w koncu Was poczytalam to zrobilo mi sie troche lzej.
Ogolnie mam straszna hustawke, bo z jednej strony wiem jak wazne, ze wycieli skurw...., jak wazne, ze wezel jest czysty, ale z drugiej swiadomosc braku pecherza, widok cieknacych z brzuszka pod plecki siuskow, czy w koncu brak prostaty - jakze waznego organu dla mezczyzny - to wszytko odbiera mi powietrze...
Jem juz od wczoraj, ale czuje sie jakbym miala zaraz zejsc... Wstaje do lozeczka, kiedy budzi sie Filciu i mam dusznosci i ciemnosc przed oczami.
Dzisiaj znajomi zabieraja nam Aleksia do Natural History Museum, zeby zobaczyl dinozaury, Tomek posiedzi z Filipkiem, a ja przejde sie pieszo do naszego 'hotelu' i sprobuje troche pospac... Mysle, ze samo powietrze dobrze mi zrobi.
Teraz o Filciu... On jest CUDOWNY!!! Malenki moj kochany, boi sie tylko kazdej osoby, ktora przychodzi cos robic, zaraz sklada usteczka do placzu, a w oczach ma wielkie lzy, bo nawet plakac normalnie teraz nie moze, tylko tak lka, wiec ja za kazdym razem, gdy ktos cos robi, staje kolo niego i glaszcze i tulam i to mu pomaga.
Lezy caly czas, przekladamy go raz na jeden, raz na drugi boczek, zeby plecki troszke odpoczely, bo sam porusza tylko glowka na boki, raczkami i nozkami, reszta jest znieczulona.
Szuka biedaczek cyca, wklada mi raczke za koszulke i poplakuje, tak mi go zal, a musimy czekac, bo dopoki tresc zoladeczka wyplywa rurka do woreczka, a nie do jelit, nie moge zaczac go karmic. Dzis zrobil pierwsza kupke, to dobry znak, jelitka sie rozkrecaja.
Lekarz po operacji mowil, ze za jakies 2 lata zrobia Filciowi nowy pecherz, ale nie bedzie siusial normalnie, tylko na brzuszku bedzie mial zaworek i ta droga bedzie wylewal siuski z pecherza. Do tego czasu bedzie nosil pieluszke.
Tak jak pisala Mamaflavii, nie ma na chwile obecna szans na przywrocenie normalnie dzialajacego pecherza, wszystko zostalo wyciete w pien, nie ma cewki moczowej, nie ma zwieracza pecherza, niestety
Pozostaje liczyc na odkrycia. To samo w kwestii prostaty...
Swoja droga dlaczego nie mozna przeszczepiac pecherza?? Bylam tym zaskoczona, gdy to uslyszalam pierwszy raz od Mitchella... nerki, watroby, w koncu serca! a czemu nie pecherz???
aaniaa84 dziekuje, ze sie odezwalas... problem Twojego synka jest mi znajomy o tyle, ze lekarz, ktory operowal Filipka wykonuje tez operacje pecherzy, jak u Twojego synka... przykro mi z powodu Waszej przypadlosci, sciskam Was mocno do serca :*
Kochane, jeszcze raz dziekuje, za wszystko!