reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Każda z nas wita styczeń z nadzieją i oczekiwaniem. Myślimy o tym, co możemy osiągnąć, co chcemy zmienić, kogo kochamy i za kogo jesteśmy wdzięczne. Ale niektóre z nas mają tylko jedno pragnienie – przetrwać, by nadal być przy swoich bliskich, by nadal być mamą, partnerką, przyjaciółką. Taką osobą jest Iwona. Iwona codziennie walczy o swoje życie. Każda chwila ma dla niej ogromne znaczenie, bo wie, że jej dzieci patrzą na nią z nadzieją, że mama zostanie z nimi. Każda złotówka, każde udostępnienie, każdy gest wsparcia przybliża ją do zwycięstwa. Wejdź na stronę zbiórki, przekaż darowiznę, podziel się informacją. Niech ten Nowy Rok przyniesie szansę na życie. Razem możemy więcej. Razem możemy pomóc. Zrób, co możesz.
reklama

🍁 We wrześniu dwie kreseczki ⏸, wysikają wszystkie wątkowe laseczki! 🍂

Hej :) Medyczny update 🛑
Byłam na spotkaniu w sprawie in vitro. Ogólnie- krótka piłka. Stymulacja zaczyna się 2 dc i kończy transferem koło 20 dc. Wszystko wygląda prosto, no moze poza wyceną- 15 tys.
Końcem listopada będę mogła podejsc do procedury, a do tego czasu kończę z lekami, monitoringiem i staram się o dziecko jak Bóg przykazał. Mam 3 cykle na cud i testuje dalej z Wami 👌

@acetylocholina prowadzi mnie ten sam lekarz co Ciebie, faktycznie jest super!
No jak wszystko pójdzie idealnie to rzeczywiście wygląda tak prosto ;D...
 
reklama
no są też tacy co chcą i mają na pstryknięcie palców.
I nie linczujcie mnie, ale mam do nich żal, którego się nie umiem wyzbyć. Żal, ze coś co dla mnie jest bólem i walką, komuś mogło przyjść tak łatwo...
Wydaje mi się, że to normalne emocje w takiej sytuacji. Nie musisz się zadręczać tym, że je czujesz, bo jestem przekonana, że niemal każda z nas je poznała w którymś momencie swojej drogi.
 
Apropos specjalistów - ja obecnie całą diagnostykę przeprowadzam bazując na tym czego się dowiaduję z tego forum😅 i straszne to i śmieszne ale jak trafiam na lekarzy, którzy nie wieża problemów to zamiast im ufać i czekać na cud, który może nie nadejść, po prostu pobieram konkretne skierowania a w sumie to nawet zdradzę Wam, ze wiem jak ominąć system i umówić się bez skierowania na darmowe badania z pakietu w pracy😜 wiec po prostu idę i dokładnie wiem po co. Doprowadzają mnie tylko do szału na tym monitoringu, jestem bliska by wchodzić i mówić „włóż to i daj mi spojrzeć w monitor bo chyba lepiej wiem co tam jest niż ty”🤪
Śmiechem, żartem, ale coś w tym jest…

W sumie krótko jestem na forum, lecz ze swoim bagażem doświadczeń.

Po poronieniu zatrzymanym zaczęłam dużo szperać i czytać (wykształcenie trochę mi w tym pomogło).
I dokopałam się do publikacji naukowych dotyczących Hashimoto (na które cierpię i o którym wiem od kwietnia, a w kwietniu już byłam w ciąży), zespołu antyfosfolipidowego (często idzie w parze z Hashi) i wpływu na ciążę, a raczej jej utrzymanie i prowadzenie.

Oczywiście badań o badaniach na NFZ nie miałam co marzyć. Od razu w szpitalu o tym mnie poinformowano, bo to pierwsze poronienie, itd.
Ok. Postanowiłam sprawdzić Antyfosfolipidy (wszystkie), bo po analizie wyników INR i APTT stwierdziłam, że warto. Wyniki były w normie, ale jednak bliżej granicy, a czas naglił, bo trzeba jak najszybciej od zakończenia ciąży wykonać badania.

Do brzegu: pobujałam się trochę po specjalistach. I o ile przy ginie zostałam (przekonałam się, że jest najlepszy mimo wszystko i na NFZ), to endo zmieniłam, bo miałam trochę żal do niego.

Aaa, zespół po pierwszych badaniach mi na szczęście wyszedł negatywny.
Reszty badań w kierunku trombofilii, dalszej immunologii, genetyki nie zrobiłam, bo były inne wydatki no i wkurzyłam się trochę na system zdrowotny w naszym kraju. Kurczę, płacę składki, a tak naprawdę w większości trzeba się dobijać prywatnie…I powiedziałam: „Dość!”.
 
no są też tacy co chcą i mają na pstryknięcie palców.
I nie linczujcie mnie, ale mam do nich żal, którego się nie umiem wyzbyć. Żal, ze coś co dla mnie jest bólem i walką, komuś mogło przyjść tak łatwo...
To jest moim zdaniem normalne, że tak się czujesz i z pewnością nie jesteś jedyna. Są mniejsze i większe problemy, dla każdego maja one inną wagę. Natomiast, kiedy nas one dotykają i trwa to miesiącami, latami..budzą się w nas takie emocje wobec tych, którym się udaje. Ja się nie potrafię tak cieszyć czyimś szczęściem - ciążą - jak wcześniej zanim mnie się ten shit przytrafił, że straciłam swoją i jeszcze nie mogę zajść ponownie a pojawiają się przy tym inne problemy - mniejsze, większe ALE kurna jakieś. Dlaczego..? No właśnie 😖
 
no są też tacy co chcą i mają na pstryknięcie palców.
I nie linczujcie mnie, ale mam do nich żal, którego się nie umiem wyzbyć. Żal, ze coś co dla mnie jest bólem i walką, komuś mogło przyjść tak łatwo...
Czasami mam podobnie, może nie do końca mam do nich żal, bardziej pretensje do losu...
 
no są też tacy co chcą i mają na pstryknięcie palców.
I nie linczujcie mnie, ale mam do nich żal, którego się nie umiem wyzbyć. Żal, ze coś co dla mnie jest bólem i walką, komuś mogło przyjść tak łatwo...
I jeszcze bardzo często właśnie w takich przypadkach pozytywny test oznacza dziecko za 9 miesiecy bez stresu, bez problemów, hop i już...
 
Zauważyłyście też ten paradoks, że osoby które nie chcą ciąży/dziecka nie mają problemu z zajściem? Odważę się powiedzieć więcej - kobiety które piją, ćpają, nie dbają o siebie nie mają praktycznie nigdy problemów z zajściem. Nie muszą wydawać setek/ tysięcy złotych na diagnostykę, leki, suplementy, ale te które mają warunki, pragną tego dziecka już mają problem z zajściem. Nie potrafię tego zrozumieć. Moja znajoma ma już dwójkę dzieci od tak a nawet kwasu foliowego nie brała w ciazy. I cały czas mi tylko powtarza „za bardzo chcesz tego dziecka, musisz odpuścić”. Przepraszam za wyrażenie ale czy tylko mnie wkurza już takie pie*dolenie?
 
reklama
To jest moim zdaniem normalne, że tak się czujesz i z pewnością nie jesteś jedyna. Są mniejsze i większe problemy, dla każdego maja one inną wagę. Natomiast, kiedy nas one dotykają i trwa to miesiącami, latami..budzą się w nas takie emocje wobec tych, którym się udaje. Ja się nie potrafię tak cieszyć czyimś szczęściem - ciążą - jak wcześniej zanim mnie się ten shit przytrafił, że straciłam swoją i jeszcze nie mogę zajść ponownie a pojawiają się przy tym inne problemy - mniejsze, większe ALE kurna jakieś. Dlaczego..? No właśnie 😖
Ja to powiem wręcz, że odkąd się staram , to jak pojawia się wiadomość o ciąży osób z otoczenia, to targa mną wiele emocji, różnych jak np. poczucie niesprawiedliwości, poniekąd troche złości, niekiedy irytacja(bo np. Osobiscie uważam , że pan i pani x i y są np. nieogarnięci życiowo).
Wiem, że to może troche wredne, ale co poradzić🤷‍♀️
I zazwyczaj jest tak, że po kilku dniach się oswajam i trochę luzuje...bo przecież kto mi co winny , że zaszedł a ja nadal nie....
 
Do góry