Tak jak Justysia pisze. Kupujesz schab w całości i robisz dziurę wzdłuż i tam wciskasz śliwki upychać możesz trzonkiem od drewnianej łyżki czy tłuczka do mięsa
I tak jak Justysia zauważyła z wierzchu natrzeć solą, pieprzem i ewentualnie przyprawami które lubisz... Jak już obsmażysz i podlejesz wodą możesz dodać do sosu rozgnieciony ząbek czosnku albo dwa i 3-4 śliwki suszone, jak już mięsko będzie ok (czyli po godzince) wyciągasz, żeby troszkę przestygło i kroisz na plastry ok 1 cm. W czasie kiedy mięsko stygnie sosik traktujesz blenderem, zabielasz śmietaną wymieszaną z mąką, coby sosik czepiał się klusek.... chyba, że nei zagęszczasz sosów to bez mąki później możesz do sosu włożyć pokrojone mięsko i podgrzać w sosie, delikatnie obracając na drugą stronę, coby się nie rozleciało. Druga opcja: pokrojone mięso poukładać w naczyniu żaroodpornym podlać lekko wodą (ok 50 ml) przykryć i podgrzać w piekarniku, sosik podgrzać osobno w garnku.
JA z mrożonych frytek korzystam w ostateczności... kilka razy w roku (można policzyć na palcach)... z klusek częściej... ale mąż kupuje u nas w sklepie na naszym zadupiu kluski pakowane po 2,5 kg więc nie wychodzą tak drogo... i starcza nam na kilka obiadów, a jak bym sama miała lepić to bym więcej czasu i pieniędzy starciła na mycie tych garnków i stolnic po gotowaniu tych ziemniorów, które teraz w zimie to albo się ugotują albo rozpadną... w zimie ograniczam spożycie ziemniaków do minimum, bo szkoda mi na nie nerwów...
I tak jak Justysia zauważyła z wierzchu natrzeć solą, pieprzem i ewentualnie przyprawami które lubisz... Jak już obsmażysz i podlejesz wodą możesz dodać do sosu rozgnieciony ząbek czosnku albo dwa i 3-4 śliwki suszone, jak już mięsko będzie ok (czyli po godzince) wyciągasz, żeby troszkę przestygło i kroisz na plastry ok 1 cm. W czasie kiedy mięsko stygnie sosik traktujesz blenderem, zabielasz śmietaną wymieszaną z mąką, coby sosik czepiał się klusek.... chyba, że nei zagęszczasz sosów to bez mąki później możesz do sosu włożyć pokrojone mięsko i podgrzać w sosie, delikatnie obracając na drugą stronę, coby się nie rozleciało. Druga opcja: pokrojone mięso poukładać w naczyniu żaroodpornym podlać lekko wodą (ok 50 ml) przykryć i podgrzać w piekarniku, sosik podgrzać osobno w garnku.
JA z mrożonych frytek korzystam w ostateczności... kilka razy w roku (można policzyć na palcach)... z klusek częściej... ale mąż kupuje u nas w sklepie na naszym zadupiu kluski pakowane po 2,5 kg więc nie wychodzą tak drogo... i starcza nam na kilka obiadów, a jak bym sama miała lepić to bym więcej czasu i pieniędzy starciła na mycie tych garnków i stolnic po gotowaniu tych ziemniorów, które teraz w zimie to albo się ugotują albo rozpadną... w zimie ograniczam spożycie ziemniaków do minimum, bo szkoda mi na nie nerwów...
Ostatnia edycja: