kaśka orzeczenie o niepełnosprawności dostaniemy za dwa tygodnie, bo wtedy jesteśmy zaproszeni tzn ja i mój chłopak, ażeby zobaczyć jak funkcjonuje przedszkole prowadzone przy ośrodku, jak wyglądają i jak zachowują się inne autystyczne dzieci..............
w kwesti otrzymywania jakis dodatków rehabilitacyjnych jestem jeszcze całkiem zielona, niby dostaliśmy jakąś broszurę, ale chyba z uwagi na swój obecny stan nie za wiele z niej zrozumiałam...........
diagnoza odbywała się w pokoju zabaw, gdzie jedna z terapeutek przeprowadzała szczegółowy wywiad z rodzicami zaś druga bawiła się z dzieckiem i czyniła obserwacje.....
pytań było naprawdę dużo....
widzicie, dwa lata to nie jest za wcześnie na diagnozę w sytuacji, gdy dziecko spełnia tak jak jagoda niemalże wszystkie kryteria diagnostyczne...
a dlaczego mieliby ją położyć w szpitalu kaśka, bo nie wiem co to ma wspólnego z diagnozą?
jeszcze raz dziękuję za wsparcie, dla mnie jest to naprawdę bardzo ważne.....
ja się jakoś tzrymam, wiem,że trzeba teraz walczyć, bo jesli nie ja, to nikt tego nie zrobi
mój facet dalej chyba nie widzi powagi problemu, on nawet nie przyjmuje do wiadomości,że ma upośledzone (tak, wiem,że to okrutne słowo)dziecko
on wychodzi z założenia,że cały świat się myli,że jagodzie nic nie jest iże ona wszystkie braki nadrobi
ja naprawdę nie chcę prać tutaj naszych prywatnych brudów, ale juz nie raz usłyszałam,że :jestem przewrażliwiona, że wynajduje dziecku choroby, że może ją najlepiej zamknąć w pokoju bez klamek(cytat z jego słów), że cały dzień nic nie robię, że nie zajmuję się, albo źle zajmuję się dzieckiem (wersja zależy od jego humoru), ostatnio nawet wprost mi powiedział, ŻE CHOROBA JAODY JEST MOJĄ WINĄ, że gdyby moją córcią zajmowała się jego mama(notabene kobieta ma syna 7letniego z oooooooogromnymi brakami, i nie widzi żadnego problemu) to wszystko byłoby wporządku itp.
widzicie więc, że różowo nie jest....
po raz kolejny dziękuję, wiem,że moge na was liczyc, chociaż jesteście tak daleko