reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Każda z nas wita styczeń z nadzieją i oczekiwaniem. Myślimy o tym, co możemy osiągnąć, co chcemy zmienić, kogo kochamy i za kogo jesteśmy wdzięczne. Ale niektóre z nas mają tylko jedno pragnienie – przetrwać, by nadal być przy swoich bliskich, by nadal być mamą, partnerką, przyjaciółką. Taką osobą jest Iwona. Iwona codziennie walczy o swoje życie. Każda chwila ma dla niej ogromne znaczenie, bo wie, że jej dzieci patrzą na nią z nadzieją, że mama zostanie z nimi. Każda złotówka, każde udostępnienie, każdy gest wsparcia przybliża ją do zwycięstwa. Wejdź na stronę zbiórki, przekaż darowiznę, podziel się informacją. Niech ten Nowy Rok przyniesie szansę na życie. Razem możemy więcej. Razem możemy pomóc. Zrób, co możesz.
reklama

Wątek główny

reklama
Koga witaj opisuj jak było w Meksyku czy apteczka sie przdała? jakapogoda? jakie noclegi??? jak czystość???? tj w Meksyku i czy faceci nie rzucali się hurtowo??????? ::)
 
witaj Koga...

dobrze felqua, że juz po wszystkim... ja mam nawracająca kamicę i modlę sie by nie przyszła w ciąży - bo nie wiem co zrobie bez środków przeciwbólowych...
masz nie dość że namiastkę porodu po krzykach, ale także po bólu... rodzenie kamyczka jest bardzo zbliżone do porodu (ból mniejszy ale trwa dłużej)
kobiety które rodziły porownywały ten ból z porodem (ja naturalnie nie rodziałam, ale rodziłam kamyczka - duża dawaka znieczulenia była mi potrzebna)
 
No to jestem! właśnie się obudziliśmy! w panice spoglądając na zegarek ;D
Może najpierw o samolocie - bo to temat kontrowersyjny - no więc nie odczułam nic, poza głodem. Leciała babka w daleko bardziej posuniętej ciąży i też wyglądała na zrelaksowaną. Myślę więc że jednak był to najmniej ryzykowny moment podróży.
A sam Meksyk super - wkleję może jutro parę zdjęć: zaczęliśmy od stolicy -1 dzień:sanktuarium w Guadalupie i ruiny Azteków w Teotichuacan - potem polecieliśmy na Jukatan na wyspę Cosumel po której tuż przed nami przeszedł huragan Stan, a teraz masakruje ją huragan Wilma. A tam pełno starych grubych Amerykanów - tak grubych że kupują sobię na rodzinkę po wózku inwalidzkim i wożą się nawzajem bo im się nie chce chodzić. ZGROZA
uciekliśmy więc na ląd do Tulum - może karaibskie bajkowe - tam mieliśmy domek ze słomianym dachem na skraju dżungli, o 11 wyłączano prąd ii chodziło się ze świeczkami,slona woda w prysznicu, pyszne, ogromne krewetki, jaszczury metrowe, piasek wokół domków zamiatano liśćmi palmowymi żeby rano móc stwierdzić czy byli jacyś nocni goście. minusem było to że lały się ogromne ilości rumu a ja trzeźwiutka, pogryzły nas też pchły piaskowe. Plusy: wieczorem Pelikany latały prawie nad głowami i polowały na ryby tuż przy nas że aż baliśmy się że zapolują na nasze głowy wystające z wody. Widzieliśmy też kolibra - przyrpda jak z National Geographic. Była też wanna na szczycie skały, pod baldachimem z widokiem na może, hamaki pod palmami, sami młodzi ludzie z plecakami. Niektórzy polowali z harpunkami w morzu i kolację przynosili sobie sami - langusty i dziwaczne ryby, których nazw nie znam.Dziki raj.
Stamtąd udaliśmy się w góry - ponad 2.300 m npm, 11 godz autokarem - do stanu Chiapas, do Palenque, gdzie w nocy w najlepszym hotelu w mieścicnie buszowały taaaaaaaakie karaluchy, po patio chodziły  żółwie a ranko głośnym krzykiem tych którzy zasnęli mimo karaluchów i zapalonych świateł obudziła małpa. Mówię wam - przyroda bujna!
Na szczęście udało nam się wynająć młodego Meksykanina z busikiem i dwoma srebrnymi zębami - to oznaka wyższego statusu społecznego -, który zawiózł nas do najpiękniejszyxch jakie widzieliśmy ruin Majów w dżungli, potem do wodowspadów, a następnie przewiózł nas przez góry do kolejnej miejscowości San Christobal de las Casas. Podróż oszałamiająca wąską i niesamowicie krętą drogą w górach przez wioski, które nie uznają oficjalnej władzy i podlegają Zapatistom - rebeliantom żyjącym w górach. Niestety nie zdążyliśmy przed nocą i nasz kierowca i my byliśmy lekko mokrzy ze strachu bo nadal zdarzają się tam porwania turystów i napady, a wojsko okopane w zasiekach w nocy nie wychyla nosa poza swoje budki. Dojechaliśmy cało, choć był moment grozy i kierowca był gotowy do ucieczki... zobaczyliśmy zablokowaną drogę i człowieka wayskakującego z gałęziami z lasu i kierowca już miał na wstecznym, ale okazało się po prostu że przed nami był wypadek.
San Christobal - piękne miastęczko w górach posród chmur i mgieł. Tam spędziliśmy 3 dni - rozbijając miejscowy bar z tekilą, mężulo + znajomi pochłoneli pewnego wieczoru przy meksykańskiej muzyce na żywo takie ilości tego trunku, stawiając kolejki również innym gościom, że na końcu Meksykanie pełni uznanania, że tyle można, postawili kilka kolejek na koszt baru, także .... poranek był ciężki, były też tańce i śpiewanie meksykańskich piosenek, meksykańskie jedzenie, zobaczycie zdjęcia...
No ale nie tylko to - wybraliśmy się również z miejscowym przewodnikiem, częściowo pieszo przez góry do wioski indian Chamula, potomków Majów - ale to historia na osobne opowiadanie, wspomnę tylko, że Chamula znali i stosowali porody rodzinne na długo przed pojawieniem się Hiszpanów, a poród zawsze odbiera ... mąż!
Zobaczyliśmy też kanion Sumidero - gdzie w leniwie płynącej rzece żyły krokodyle - mamy zdjęcia.
A na koniec - 12 h. autobusem - i nad ocean Spokojny do Puerto Escondido ( Ukryty Port) - Mekki surferów - jeszcze mało turystycznej miejscowości, gdzie zjeżdżają się surferzy luzacy, cały dzień czekający na właściwą falę. Tanio i pięknie. Fale 4- 5 m zmiatało z brzegu, kąpiele z falami super. Faceci wypożyczyli deski do nauki no i oczywiście ja się też pokusiłam, ale nie kładłam się na brzuchu, opracowałam własną technikę, która pozwoliła ślizgnąć mi się z falą, oczywiście zjazdy na fali udawały się tylko profesjonalistom, aż nie mogliśmy się napatrzeć. A teraz mąż leczzy liczne otarcia nóg, rąk i brzucha, parę razy fala tak nim pomiotła, że widziałam ze ma dość...
I to tle - powrót w sumie ok 40 godzin, 5 kg pamiątek dla rodziny, a teraz na obiadek do teściów.
O indianach Chamula - niesamowite - opowiem osobno.



 
dziewczyny cos na wesoło....:):):)...mnie osobiscie wierszyk rozbawił....:):):)
Wierszyk o slimaczku... który chciał zrobić kupkę
Raz ślimaczek - nieboraczek
By się wysrać, wlazł za krzaczek
Zdjął skorupkę, wypiął dupkę
Chciałby wreszcie zrobić kupkę !

"Od tygodnia już nie robię,
może wreszcie ulżę sobie"
Stęka, posapuje równo
A tu ciągle z gówna - *****.

Żarł Laxigen , razem z sodą
I guguły popił wodą,
Chlał rycynę niby wódkę,
Ale wszystko z marnym skutkiem.

Nawet ciepłym raz wieczorem.
Czyścił dupkę swą wyciorem.
Jednak sytuacja głupia,
Wciąż ślimaczek się nie skupiał.

Teraz sapie, teraz stęka.
"Sranie - myśli - to ci męka ! "
Czy do wuja iść winniczka ?
Wszyscy mówią ,że to wtyczka.
Może wtyczka mi pomoże ?
Tak się zesrać chciał niebożę....

Lasem biegła pani sarna
Która chciała być ciężarna.
Czy z jeleniem, czy też z dzikiem,
Z pozytywnym wszak wynikiem.

Podniecona tym biedaczka,
Rozdeptała nieboraczka.
Wszystko wyszło z niego równo -
Mózg i upragnione *****.

Morał :

Pamiętajcie drogie dzieci,
Gdy się które pieprzyć leci,
Uważajcie ! Nie po trupach !
Nie was jednych swędzi dupa.....
 
reklama
Koga wooooooow naprawde superowa musialabyc ta podroz pelna wrazen jak widac po opisie.Czytalo mi sie to z takim zaciekawieniem swietnie opisalas wszytsko:)az ci zazdroszcze ;) POZDRAWIAM
 
Do góry