reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Wątek główny

czesc dziewczyny!

Shingle: ja tez czytalam o tym, ze matczyna milosc sie mnozy z przyjsciem kolejnej pociechy a nie dzieli jak obawiaja sie czesto mamy! takze sie nie martw!!! :tak:
Co do zazdrosci starszego rodzenstwa, to moja kolezanka miala fantastyczny sposob: pozwalala starszakowi (tylko poltoraroku roznicy ;-)) trzymac malego na kolanach jak siedzial na kanapie i pod nadzorem oczywiscie...i zawsze powtarzala, ze ten maluszek, ktory sie urodzil jest tez jego...:-)pozwalala podac pieluche, wkladac ubranka do prania...tak ze starszak mial wrazenie, ze tez sie opiekuje malenstwem, ze jest wazna czescia tej opieki...wiadomy minus to to, ze wszystko zajmowalo mamie dwa razy dluzej ale obylo sie bez lez i smutkow!

Dziekuje dziewczyny za taka wiare w moje zdolnosci pedagogiczne :-) powolutku, krok po kroku moze sie ze mnie zrobi jakis rzeczowy nauczyciel;-)
(Shingle: mowie po angielsku, francusku i dunsku...z zastrzezeniem, ze dunski to mi dalej idzie jak krew z nosa, takze dlatego jestem tak bardzo przerazona tym, ze w wiekszosci bede musiala po dunsku mowic do tych biedakow w szkole...:no:)
 
reklama
Cześć Śnieżynki!!!
Miłego dzionka wszystkim życzę. U mnie piękna pogoda, więc spacer z synkiem obowiązkowo. :-) Dotlenić dziecko, mamę i kruszynkę ;-), no i troszkę ruchu dla zdrowia i tej figury ...:-D
Dziewczynki a powiedzcie mi, pozaokrąglałyście się już troszeczkę? Ile kg w górę? Ze mną to jest tak, że zanim zrobiłam test to moja dopasowana co do cm spódnica już zaczęła robić się zbyt dopasowana ;-) Co prawda zmiana była zauważalna tylko dla mnie... A teraz? Cóż... Teraz już brzuś się zaokrąglił. Waga niepełne 55, czyli niezły start... W tej ciąży mam zamiar trochę większą uwagę przyłożyć do kontroli wskazówki na wadze i nie dać się zwieść słodyczowym pokusom i wieczornej porcji lodów z owocami, bitą śmietaną i polewami:no: Oj! Ciężko to było później zrzucić, tym bardziej, że po porodzie mamy postanowiły mnie dopieścić i zawsze wracałam do domu z pełnym prodiżem ciasta...:zawstydzona/y: Mmm.... Rozmarzyłam się, ale to nic! Będę twarda! :-p
 
My o maluszka staralismy sie dwa lata... i zeby bylo bardziej okrutnie, to ja mialam strasznie nieregularne okresy..takze jak mi sie ten ostatni juz tak porzadnie spoznial, to stwerdzilam, ze zrobie test to napewno na drugi dzien jak zwykle okres dostane(8czerwca :)...ehh...ale mialam takie przeczucie, ze jak juz zrobilam ten test to po prostu wiedzilam, ze bedzie pozytywny nawet zanim mi kreski wyskoczyly...ale ...jak wyskoczyly to mnie i tak prawie zamurowalo...bo tez sie przestraszylam...i to okrutnie....takze czy ktos sie staral o malentasa czy po prostu sie malentas przydarzyl to chyba nie ma znaczenia... no ale opowiem do konca :D
ide chwiejnym krokiem z lazienki do salonu...test przed soba jak jakis skarb i pokazuje mojemu i mowie prawie sie dlawiac, ze jest pozytywny...na to moj M. zryw z kanapy...oglada, oglada ...przytulil mnie i obcalowywal jak oszalaly :D a za jakies piec minut do niego dotarlo, ze to popoludnie i prawie zbladl i mowi, ze test trzeba zrobic rano...co jak ten jest falszywie pozytywny...no i obudzil mnie nastepnego ranka..o PIATEJ! na test...bo to juz rano przeciez :D na co ja mu test w twarz, ze ja juz o 4.30 zrobilam :D i ze dalej jest pozytywny...nie zasnelismy juz tej nocki...ale mimo wszystko to ja dalej nie moge uwierzyc, ze bedziemy mieli malentasa...mimo usg, mimo nudnosci...mimo rosnacego brzucha nawet...chyba czekam az sie zacznie malentas ruszac to moze do mnie dotrze tak juz calkowicie...jak narazie to sie lapie, ze sie usmiecham sama do siebie wiekszosc czasu....
 
Witajcie kochaniutkie!!

Was nie można ipuścić nawet na jeden dzień (niecały) bo pzniej 30 minut nadrabiania!! :-):-):-)

Witam wszystkie Lutóweczki!!! :-)
Jestem nowa na tym forum. Przed napisaniem tego postu chciałam Was, drogie Mamusie, lepiej poznać, ale jak widzę forum tętni życiem i nie wiem kiedy zdążyłabym przekopać się przez te ponad 300 stron. ;-) Może będę podczytywać w wolnych chwilach Wasze początki.
Troszkę o mnie: mam termin na 26-tego lutego. Cieszymy się z mężem bardzo na myśl o kolejnym członku rodziny. Mamy synka, który ma w tej chwili 18,5 miesiąca - też jest z lutego. :tak:
Mam nadzieję, że przyjmiecie mnie do swego grona.
Pozdrawiam serdecznie Mamy i ich rodzinki. Buziaczki.

Witaj kangaroo :)) Spokojnej ciąży - napewno Ci się tu spodoba :)

Mam pytanie? Czy któraś z Was ma problemy z nogami? Chodzi mi dokładnie o ból pod kolanami... nie wiem czy to zapalenie stawów czy coś, ale ból jest nie do zniesienia ! Nie wyprostuję nawet nogi, bo czuję jakby zaraz mi miało kolano od tyłu rozerwać :baffled: W nocy już się rozpłakałam z bólu i mój Miś chyba z pół godziny mi masował nogi z tyłu aż usnęłam...
Ilona - ja niestety chyba wiem o czym mówisz - wprawdzie nie rozmawiałam o tym z ortopedą ale myślę że to troszkę przez rozchodzącą się miednicę i jakiś lekki ucisk na nerwy - po kolanem idzie nerw kulszowy który w ty miejscu rozdziela się na dwie wiązki... ja to zrzucam na mój uraz miednicy - ale ty koniecznie pogadaj z ortopedą... bo to nie koniecznie musi być to moze to nacznia krwionośne...

P.S-2. Rozmawiałam z mężem nt wizyty u gin, powiedział, że się zastanowi i żebym mu przypomniała 2 dni przed wizytą (czyli olał mnie , zobaczymy co będzie we wrześniu ... )
Najeli - uwaga włączam swoją ciążową kąśliwość i czepliwość - ale czy twój mężczyzna w ogóle ma św, ktoś ją przez te 9 (nie ukrywajmy trudnych dla nas i fizycznie i psychicznie) miesięcy wspierał w każdym momencie?? W ogóle nie powinnaś mu tego proponować on sam powinien pytać czy chcesz... wyłączam kąśliwość i czepliwość...

A tak z drugiej strony to może on się czuje za bardzo męski i uważa że chodzenie do gina jest nie męskie i okazywanie za bardzo uczuć również... wierz mi coś o tym wiem :D Może trzeba mu wytlumaczyć że nie ma nic bardziej pociągającego w mężczyźnie niż widok jak opiekuje się i dba o swoją kobietę :-)
witam kurcze jak wy tu zaswacie żeby być na bierząco trzeba częściej zaglądać.kangaroo nie martw się ja też jestem nowa i jak czytam to muszę się skupić żeby nie pomylić mam jeszcze trochę i się wciągniemy . Ilonaa yo skurcze w ciąży częste zjawisko u mnie co noc jak będziesz na wizycie to powiec to gin ci coś poleci albo idz do apteki.mnie jak złapie to szybko wstaję prostuje nogę a palce ( u nogi ) podnoszę do góry, tak prostują się ścięgna czy żyły.co do łóżeczek o których była mowa to moje chłopaczki nie korzystały z mamy winy. podczas nocnego karmienia wygodniej było mi jak maleństwo spało ze mną a mniałam nawet fajnę, drewniane z możliwością zmiany na tapczanik ale oddałam jak i inne rzeczy i ubranka (miałam ich b.dużo kto zobaczł to śmiał się że to dla całej armi) ale oddałam bo mniało mi się już nie przydać no coż zbieramy od początku. Ja lubię mieć dużo ubranek bo wtedy zbieram całą pralkę co trwa ok.1.5 tyg.
Majka - ja się chyba jeszcze nie przywitałam :) WITAJ!!
Dzien Doberek:)

ale u mnie pojawia sie inny problem...a mianowicie pajaczki na nogach i zaczatki zylakow:(((co stosujecie na te dolegliwosci? czy tylko ja sie z tym problemem borykam?:(

Pajączki na nogach w ciąży nie koniecznie muszą oznaczać żylaki - pamiętajcie że mamy w sobie duuużo więcej krwi i ona się musi gdzieś mieściś stąd wszystkie nasze naczynia są dużo bardziej widoczne. Kalinko jak się obawiasz że to żylaki porozmaiwaj z lekarzem na pewno ci coś poradzi - ze swojej strony mogę powiedzieć: unikaj długiego przebywania w jednej pozycji - spaceruj ćwicz nogi delikatnie żeby pomóc krwi przepływać :)

Hej Dziewczynki :-)

Shingle dziękuję bardzo, w poniedziałek będę u siebie w pracy, a że pracuję między ortopedami to któregoś zapytam... mam nadzieję, że do tego czasu wytrzymam...

Jak wam mija środa? Nie wiem jak wam, ale mi tak mija czas, że to się w głowie nie mieści! Czuję się jakby to wczoraj był 8.06 (dowiedziałam się o dzidziusiu:-p), a już prawie koniec wakacji i prawie już 4 miesiące za mną ! Jak patrzę na suwak to nie wierze, że ponad 5 mies. i będziemy na porodówkach ehehe:-) Siostra wczoraj do mnie "o! to Ty już prawie na półmetku!" nie wierze...!

Lecę do łazienki i na spacerek z psiurkiem :-) A następnie na działeczkę w ramach czystego lenistwa :-p Buziaki i trzymajcie się dzisiaj dzielnie !

Ja dowiedziałam się o Sóweczce 16.06., ale tak szczerze mówiąc to wiedziałam już od samego powrotu z podróży poślubnej...po prostu to czułam:-) kochana oczywiście, że tak mam, że jak wyjdę z jednej wizyty to już chciałabym iść na kolejną:-) teraz lekarz powiedział, że mam przyjść na początku września i nie wiem czy iść 1 lub 3 (minie 3 tyg od wizyty) czy dopiero 8 lub 10 (minie 4 tyg od wizyty):-D a jutro jadę do położnej i muszę się zdecydować, bo do dnia następnej wizyty ma mi wystawić L4:-) ja odkąd pamiętam chciałam dzieci...tylko czekałam na odpowiedniego mężczyznę, ale jak już jesteśmy w ciąży to oczywiście, że czuję lęk jak to będzie, czy sobie poradzę, czy damy sobie ze wszystkim radę:confused: ale wiesz co??? Tak sobie myślę, że tylko kobiet miało i ma dzieci i sobie poradziły to czemu my mamy sobie nie poradzić:-) i tego się trzymam:-D

Hehe co racja to racja czas zasuwa - ja o maleństwie dowiedziałam się w swoje urodziny (12.06) - byliśmy pod namiotami ze znajomymi na mazurach no i balet... ale ja coś się czułam dziwnie (jeszcze przed terminem @) odrzuciło mnie od fajek ululałam się dokumentnie jednym ciemnym piwem i postanowiłam sprawdzić czy aby nie fasolek... rano zrobiłam tes i pojawił się ledwo widoczny cień drugiej kreski.. na pocztku nie uwierzyłam (myślałam że może za pozno odczytałam wynik) więc ruszyliśmy "do miasta" po drugi test - popędziłam do łazienki zrobiłam ale nic nie było widać schowałam test do kieszeni, pomyslalam nic z tego i wrocilam do namiotu... wyciągnełam test z kieszeni a tam dwie piekne kreseczki... więc zawołałam Kocura.. a on "co kochanie" (a stał ze wszystkimi) a ja zdziwionym i zaskoczonym głosem mówie "będziemy mieli dzidziusia" i wtedy wszyscy zaczeli krzyczeć i biegać i się cieszyć a ja siedziałam tak oszołomiona z pół godziny!!! :)

Ja też żyję od wizyty do wizyty... A teraz chodzę co 4 tygodnie, więc jestem "nieszczęśliwa" :-p

Z ogarnianiem nowej sytuacji każda z Nas ma "problem". Ja myślałam że jak już mam jedno dziecko i wiem "czym to śmierdzi" z drugim nie będę tak dumała. No i się pomyliłam. Teraz ciągle się zastanawiam jak Lolek zniesie nową sytuację, gdzie postawić łóżeczko, jak ja "podzielę" serducho dla dwójki dzieci...

To racja..... hormony dają nam teraz popalić. Ja czasami sama z sobą nie potrafię wytrzymać, ale cóż :)
Ze wszystkim sobie poradzimy... A to że mamy miliony pytań i obaw, to chyba normalne (tak to sobie tłumacze hihi)

Nie macie pojęcia jak ja się cieszę że o tym piszecie - nie czuję się taka zwyrodniała... bałam się że coś ze mną nie tak, przecież tak chciałam dzidziusia więc jak mogę mieć teraz tyle wątpliwości....

Po tym jak zrobiłam test nie chciałam od razu dzwonić do męża, bo był w pracy.
Podałam mu obiad i poszliśmy się położyć do sypialni (poobiednia sjesta).
Przedstawię Wam nasz dialog (chyba nigdy tego nie zapomnę):
-Dostałaś okres? (p.s. 1 dzień spóźnienia)
-Nie....
-(z uśmiechem) Kupiłem ci test, tylko jest w aucie.
[i tutaj mój szczery uśmiech chwalący się uzębieniem]
-Będziesz tatą!!!!
-(on swoisty spokój) Wiedziałem....
:-):-):-):-):-):-):-):-) Hehe mój tez tak powiedział... znaczy mówił "wiedziałem że to się nie moze nie udać - a ty się tak martwiłaś"
 
...ale mimo wszystko to ja dalej nie moge uwierzyc, ze bedziemy mieli malentasa...mimo usg, mimo nudnosci...mimo rosnacego brzucha nawet...chyba czekam az sie zacznie malentas ruszac to moze do mnie dotrze tak juz calkowicie...jak narazie to sie lapie, ze sie usmiecham sama do siebie wiekszosc czasu....
Ja mam dokładnie tak samo...
 
To w Zurichu tak gorąco ?! Kurczę to mój M ma pewnie też taką pogodę, bo jest w Gstaad. Ojj, to pewnie nie jest zadowolony...:-D
Naprawde upaly 4 dzien ja po daomu to w stroju kapielowym a NInia w samych majteczkach , co do zazdrosci to ja tez sie tego o´bawiam , ale bede pozwalala Nicoli mi pomagac moze jakos bedzie.
 
Ja mam dokładnie tak samo...

Kejt ja wlasnie tez juz sie zastanawialam, czy ze mna tez jest wszystko wporzadku...za to moj lekarz nawet mnie ostrzegl, ze tak moge sie czuc...bo jak czlowiek sie tyle staral i tak dlugo budowal mechanizm ochronny coby sie nie rozsypac przy kazdej kolejnej porazce to pozniej ponoc trudniej sobie przyswoic te ciaze:tak:ale mnie sie wydaje, ze jakbym zaszla w ciaze po miesiacu tylko staran to tak samo bym sie czula...;-)
ale a apropos mezczyzn i ich wiare w ich mozliwosci...to moj M. zamiast zadzwonic i odwolac juz umowiona wizyte w klinice leczenia nieplodnosci.. to tam polazl i osobiscie ich zawiadomil, ze mnie zafasokowal bez niczyjej pomocy...haha:-) ja sie swoja droga tez ciesze, ze mnie ominely jednak wszelkie kliniczne przyjemnosci!!!:baffled:
 
Ja na wszelki wypadek wychodzę z założenia że zazdrość w takich sytuacjach to jest normalna sprawa i trzeba się po prostu przygotować na radzenie sobie z nią. U Was pewnie faktycznie będzie łatwiej bo sześciolatek to ludzik który już bardzo dużo rozumie, ale mimo wszystko pewności to raczej mieć nie można. Bratanek mojego męża (jedynak) też miał 6 lat kiedy urodziła się nasza Maja i bardzo mocno na nią czekał, a jak już była to miał jazdy że jego nikt nie kocha, mimo że wszyscy starali się mu poświęcić jeszcze więcej uwagi niż wcześniej. Teraz została już tylko wielka miłość i ogromny żal, że nie mogą się częściej spotykać (mieszkamy daleko od siebie).
A co do tego przeżywania zazdrości o rodzeństwo, to ostatnio w jakimś poradniku natknęłam się na stwierdzenie psychologa, że to dla dziecka trochę tak jakby mąż przyprowadził nam do domu inną kobietę i stwierdził "Kochanie to jest moja druga żona, która będzie z nami mieszkać, ale nic się nie zmieni i Ciebie dalej będę kochał tak samo" Pewnie sporo w tym przesady, ale jak się tak głębiej zastanowić...;-)
Ja nie mam osobistego doświadczenia, ale mój wujek ma 4 letnią córkę i synka 8 miesięcznego. Zazdrość była widoczna od początku , ale rodzice poświęcali jej maksiumum czasu, tłumacząc , że jej braciszek jest malutki i potrzebuje więcej opieki. Że braciszek robi siku do pampersa, a Ty już do ubikacji. Że braciszek nie potrafi sam jeść, a Ty zjadasz już sama. Braciszek jeszcze nie chodzi, więc trzeba go wozić w wózku, a Ty możesz biegać po piaskownicy.
Mała rozumiała , ale miała momenty, że za wszelką cenę chciała zwrócić na siebie uwagę.
Na pewno nie jest to łatwe, ale na pewno do przejścia :-)


U mnie też był boski dialog.
Zrobiłam dwa testy i schowałam do szuflady do kótrej mąż nigdy nie zagląda.
Wszedł do domu i pierwsze co do tej szuflady coś szuka:-). Patrzy na ten test i mówie mu:
Misiek, Pani doktor się pomyliła.
on na to z wielkimi oczami: to musisz drugi test zrobić
no to mu ten drugi pokazuje: bedziesz tatą :-D

Na drugi dzień po pracy dostałam bukiet kwiatów:-D

Jakie to słodkie !
 
reklama
Do góry