agapa
Fanka BB :)
U nas nieszczęścia chodzą parami (mam nadzieję że tylko parami). w nocy musieliśmy wzywać pogotowie do Majki:-( Bidulka dusiła nam się w nocy, ale tak to jeszcze nie było. Zrobiłam jej inhalację i czekaliśmy na karetkę,ktora przyjechała po 30 min, a ja się modliłam żeby Maja dała radę. W szpitalu dostała zastrzyk, torbę leków i wróciliśmy do domu. Nie chciałam zostać w szpitalu zresztą p. doktor nie nalegała bo inhalacje jej b. pomogły i zagrożenie minęło. Teraz tylko męczę się z podawaniem leków, rano zajęło mi to 1,30 min, ale najważniejsze żęby pomogło.