No to teraz sprobuje napisac cos od siebie.
dzis nieprzyjemna pogoda, ja naszczescie wczesniej wyszlam z uczelni chociaz powinnam miec jeszcze angielski, ale darowalam sobie tym bardziej, ze zostalam sama.
Bardzo milo mi sie zrobilo, kiedy pisalyscie ze sie martwilyscie i chcialbyscie zebym dawala znak zycia. Bylo to naprawde bardzo przyjemne, jestescie kochane.
Na uczelni staram sie wyrabiac 200% normy, bo chcialabym w styczniu spokojnie lezec sobie w domu i czekac, odpoczywac i sie psychicznie nastrajac. Z reszta niegdy nie wiadomo kiedy bedzie moje rozwiazanie, bo wydaje mi sie ze terminowo raczej nie bedzie tym bardziej ze moja ciaza to ta nieszczesna niska ciąża, zagrozona wczesnym porodem.Ale pani doktor powiedziala, ze nie powinno byc powodow do zmarwtien bo wydaje jej sie ze wszytko jest w porzadku.Dmucham na zimne- wole teraz pozapierniczac niz potem zastanawiac sie czy wszytko tam zalatwilam co zwiazane z uczelnią.
Przyznano mi stypendia, troche lepiej finansowo bedzie mi sie wiodlo. Nie sa to sumy bajońskie, ale zawsze cos.Co do bajońskich sum, to wlasnie z historii mam najwicej do zrobienia w tym semestrze!
Mam wahania apetytu- czasami wydaje mi sie ze jem ogromne ilosci a czasami ze za malo. Najsmieszniejsze jest, ze na poczatku ciazy i do niedawna ( jakies 2 tyg temu) nie mialam ochoty na slodycze a teraz? teraz moglabym tylko je jesc.Oczywiscie mam rozum no i dozuje w dobrej ilosci i raczej bilansuje diete, ale jest mi coraz trudniej, bo jakos mi niestety przestalo na sobie zalezec. Dzidzia rozwija sie dobrze, wiem ze ma pod dostatkiem jedzonka i suplementow, natomiast niewiele z tego moze zostawac dla mnie.Niewiele wartosciowych skladnikow, bo jesc to jem, ale coraz "gorzej".Ogolnie moje jedzenie zaczelo mnie martwic.Z reszta, co teraz mnie nie martwi ?! :/
W sobote mam isc na badania krwi ( UWAGA: DOPIERO DRUGIE od poczatku ciazy, takiego kochanego lekarza mialam co pozjadal wszytkie rozumy, niczym pozeracz umysłów)ale tyle mam zlecone ze hohohohohoooo. Troche sie martwie wynikami, bo pani doktor przestaszyla mnie moją tarczycą ( bo lecze sie na haszimoto) ze moze nie byc dobrze jak tak rzadko mialam ja sprawdzana w trakcie ciazy. Ale skad ja to moglam wiedziec? przeciez debil wczesniejszy lekarz nic mi nie mowil
...NIGDY W ZYCIU DO NIEGO JUZ NIE POJDE I KAZDEMU BEDE GO ODRADZAC- to moja misja.
Mialyscie moze robione badania na cytomegalię w ciąży? (CMV)bo mi to polecila ze znakiem zapytania...ale ja je robie, teraz to juz wszytko chce wiedziec...