Jejku, bardzo podobne porody miałyśmy...No to opiszę jak to się u mnie podziało z ty porodem. Generalnie rodziłam tydzień po terminie, bo mała nie chciała wyjść, więc skierowanie miała. Rano o 7:30 byliśmy na izbie przyjęć ( a od 3 w nicy już dostałam skurczy chhba z tego stresu). Położna zbadała mnie i podłączyła pod ktg, było 4 cm rozwarcia ale skurcze mniej intensywne, ale i tak bolałyPo badaniu dali mnie do swojej sali porodowej i zrobili test na covid ( marzec 2021 rok covidowy ). Dwa razy badali mi rozwarcie, tak bolesne badanie, że masakra, zamiast powoli to robić, to wkładały te palce z impetem jak u krowy, że nie umiałam się rozluźnić a one nie umiały mnie zbadać... Po badaniu zaczęłam mocno krwawić i ciągle ze mnie ciekło... Skurcze i rozwarcie rozkręcały się powoli, dlatego zrobiły mi lewatywę, po lewatywie skurcze stały się ciut mocniejsze. Po godzinie czy dwóch dostałam zastrzyk na wywołanie skurczy, podziałało, bo były już mocniejsze, ale rozwarcie tylko 7 cm. Rozwarcie nie postępowało, więc podali mi oksytocyne i po niej już skurcze były naprawdę tak bolesne, a później poczułam, że już zaczynają się powoli parte. Położna mnie zbadała i było tylko 8 cm rozwarcia a ja już miałam takie bóle i ciśnienie na parte, że masakra. I kazała mi się od razu położyć. I wtedy ona na skurczu włożyła mi rękę i zaczęła palcami rozwierać tą szyjkę do 10 cm. Mówię Wam, to był taki ból, że myślałam, że tam zejdę... Generalnie mówiłam co myślę, że boli mocno itp.
No i zaczęły się parte. Powiem tak, poród był dla mnie bardzo ciężki i traumatyczny. Parte tak bolały, że miałam lęk przed partymi. Położne mówiły, że mam wziąć głęboki oddech i przeć ale nie wypuszczać powietrza, a ja ciągle wypuszczałam drąc się w niebo głosy, co nie dawało żadnego efektu... W trakcie przyszło więcej osób i generalnie aż 5 osób było przy mnie w trakcie porodu, dwie polozne, doktor, lekarka dziecięca i jakąś jeszcze babeczka. Po dłuższym bezskutecznym parciu doktor powiedział, że musi mi pomóc wypchać małą i na skurczy gdy ja pchałam on rękami naciskał mi na brzuch i kład się całym ciałem na mnie gdzie ja nie mogłam w tym momencie oddychać, bo leżał mi na przeponę i musiałam klepać go w rękę, żeby zszedł że mnie, żebym mogła wziąć oddechból nieziemski... Płakałam tam z bólu, nie miałam już siły dalej rodzić, bo w nocy spałam tylko 1,5 h i zjadłam rano tylko pół bułki. W pewnym momencie mówiłam im już, że staram się ale chyba nie dam rady i czy można jeszcze cesarkę zrobić, na co doktor powiedział, że już za późno bo dziecko jest w kanale rodnym i jedyny sposób to próżnociąg. A ja absolutnie chciałam tego uniknąć, więc wiedziałam, że muszę się zmobilizować by małą urodzić. No i parlam, ale skurcze też nie były na tyle silne, żebym mogła na jednym skurczy przeć 2-3 razy, tylko raz i było koniec. Więc zostałam nacięta ( na skurczu), ale ból nacięcia był masakrycznie bolesny, jakby na żywca mnie ktoś wziął i zaczął ciąć
Co chwilę mierzyli tętno dziecka. Aż w pewnym momencie gdy przyłożyli aparat do brzucha i nie było słychać tętna, doktor tylko popatrzył na położną i powiedział " robimy bo inaczej się nie da" ( wiedzieli, że nie dam rady urodzić samodzielnie więc musieli zacząć działać) i wzięli mnie za stopy, wyprostowali nogi i mocno przycisnęli do brzucha a ja wiedziałam, że w tym momencie muszę już mocno przeć i tak też zrobiłam, następnie znów wyprostowali mi nogi i znów przycisnęli mocno do brzucha i wtedy mała wyskoczyła, cała w smółce, która oddala w środku i w zielonych wodach.
Straciłam dużo krwi po porodzie, urodziłam o 15 i do końca dnia i połowa drugiego byłam bardzo słaba i kręciło mi się w głowie. A idąc pod prysznic wieczorem to im tam zemdlałam i mnie we dwie położne zaprowadzały do łóżka. Miałam anemię po porodzie.
Ciąg dalszy później o córce.
Ja po swoim pierwszym byłam tak słaba, że położna siedziała obok na krześle, a pod prysznicem także zemdlałam.
Syn ważył prawie 4kg, pierwsze dziecko, ja waga piorkowa...
Potem każde moje dziecko ważyło mniej, 3200, 2700, 2990 i 2760....kurczaczki takie, a teraz mój najmłodszy 105cm chłopaka i 18 kg 3,5 latek

