reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Wątek dla macoch: Jak Wam się układa z Waszymi pasierbami?

mam chwilkę wiec dopisze...
Rozumiem też tą babcię- zmarła jej córka, to w wnuczce szuka pocieszenia i widzi w niej córkę, ale babcia powinna być babcią mama mamą, a macocha tez może być mamą... Mogą u Was wystąpić problemy w postaci babci wtrącającej sie w wychowanie dzieci- np twoje wychowanie, twoje zasady itp., bo poza przytulankami są też sytuacje ze się egzekwuje od dziecka np sprzatanie, a taka babcia, która na razie ma wnusie dla siebie będzie zaraz w tym widzieć złośliwość macochy...U mnie tak przynajmniej jest:/ No ale najważniejsze byś z mężem trzymała się razem, a będzie dobrze:)
 
reklama
Na razie nie odczuwam, żeby babcia się wtrącała. Ale mamy mała tylko na sobotę i niedzielę. W niedzielę po południu już ją odwozimy do babci. Jak tam jesteśmy to ja staram się nie pouczać dzieci jak broją albo krzyczą. Uznaję że nie jestem na swoim terytorium i babcia tam rządzi. Skoro jej nie przeszkadza ciągłe larmo to nie moja sprawa. W domu jednak staram się wprowadzać swoje zasady np. sprzątanie po sobie zabawek, zdejmowanie butów, kurtek, bo dzieciaki wcale nie były tego nauczone, wszytko było za nich robione. Czasami Mała się krzywi i obraża ja coś nie jest po jej myśli, ale i tak za chwile przychodzi od mnie.

Nie wiem jak to będzie jak Mała zamieszka z nami. Ale babcia raczej nie jest taka kobietą, która się wtrąca.
Mam nadzieję, że będzie dobrze.
Pozdrawiam;-)
 
Luizka5- dzięki bardzo za miłe słowa;-)
Wydaje mi się, że je kocham, nie wiem czy jak swoje, bo ich nie mam, więc nie wiem jak to jest.
Jestem z nimi bardzo szczęśliwa, ale są chwile, że tak działają mi na nerwy, że już nie wytrzymuje w duchu, bo staram się na nich nie krzyczeć. ale w duszy już mnie ponosi. Po jakimś czasie mi przechodzi, ale myślę sobie wtedy, że jestem strasznie zła. Pewnie prawdziwe mamy też się złoszczą, ale one pewnie nie czują z tego powodu wyrzutów;-)
 
truskawka wierz mi że mamy też się wściekają na swoje dzieci, też się powstrzymują żeby się na nie nie wydrzeć, ale nie zawsze im się udaje, i też mają wyrzuty sumienia że nie potrafią utrzymać nerwów na wodzy ... aha i jeszcze wszystkie mamy czasami uważają że są złymi matkami :) tylko te naprawdę złe matki nigdy tak nie myślą!!! :tak:
 
reklama
Witam Was...
niestety nie jestem w stanie przeczytac wszystkiego...
mam ciezka sytuacje... Jestem mama 4 letniego chlopca, i macocha 9 letniej dziewczynki- jestem z moim chlopakiem juz ponad 2 lata- mieszkamy razem od roku...
z Kuba nie ma problemu- jest maly i jak drugi raz widzial mojego chlopaka to juz do niego mowil 'tato'... z corka mojego chlopaka jest gorzej... mowi do mnie po imieniu, do kolezanek jak mowi o mnie to mowi 'moja mama...'
ale mam problem- wiem ze powinnam byc jej przyjaciolka, ale ona uwazam ze czesto zwraca sie do mnie bardzo nie ladnie...
nie ma do mnie w ogole szacunku- nie wiem co w takim wypadku mam do niej mowic... nie wiem co robic...
nie slucha tez mnie w ogole... mowie jej ze ma cos tam zrobic to poprostu tego nie robi...
jesli moj chlopak to widzi to jej zwroci uwage- ale niestety nie ma go przy nas caly czas... jest wiele sytuacji ze musze sobie radzic jakos sama- i wlasnie nie wiem jak...
moj chlopak uwaza ze nie traktuje dzieci rowno- ze widac ze faworyzuje mojego syna- ja tego nie widze... tak jak i czasem zwroce uwage mojemu dziecku tak i zwroce uwage jej... oczekuje tez od niej rzeczy- ktore moj syn umie i robi... to uwazam ze nie jest za duzo...
Moj partner wychowywal ja sam przez 7 lat- na wiele rzeczy nie zweracal uwagi (to jest oczywiste- nie da sie byc idealnym), ktore mnie niestety denerwuja...
staram sie corce zwracac uwage- od jakiegos czasu- wczesniej nic nie mowilam- bo wiedzialam ze nie czas na to...
nie umiem sobie poradzic z tym wszystkim... nie myslalam ze bedzie tak ciezko ;(
jeszcze w dodatku psuje sie miedzy mna i chlopakiem... widze ze nie jest tak jak kiedys- on mowi ze przez to ze zle traktuje jego corke...
staram sie... ale nie umiem inaczej... ;(
i jeszcze w dodatku z moim zdrowiem ostatnio nie tak i w pracy nie tak... za duzo mi sie zwalilo...
tym bardziej ze wczesniej nie pracowalam mieszkalam z rodzicami- takze mialam wszystko, cale mnostwo czasu dla syna no i wiele rak do pomocy przy synu...
a teraz... dwojke dzieci, caly dom, i prace...

mniejsza z tym... chodzi mi co ja mam robic jak ona sie tak do mnie niegrzecznie zwraca? czy oczekiwac czegokolwiek od niej? wymagac?... co robic jak mnie nie slucha?...

mam nadzieje ze sa tu doswiadczone macochy... i ze mi pomozecie...

dziekuje
 
Do góry