reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Wątek dla macoch: Jak Wam się układa z Waszymi pasierbami?

Colima.....kazda z nas ma ciezka sytuacje a patrzac na twoja to nie widze zadnego zlego twojego zachowania....to jest normalne ze 9 latka powinna miec obowiazki a jezeli nie jest tego nauczona to jest rozpieszczona i to tylko wina ojca i bedziecie sie ciagle o to klocic....nie mozesz wymagac tego samego od 9 latki co od 2 czy 3 latka bo to jest po prostu nie logiczne.....ona jest starsza wiec ma wiecej obowiazkow...musisz jasno postawic sprawe bo inaczej bedziesz przez nia traktowana jak powietrze...nie mowiac o tym co bedzie za 5-8 lat jak jej hormony zaczna buzowac....jakby nie patrzec to jest dalej dziecko i powinno cie sluchac...bez wzgledu na to na jakiej pozycji stoisz....a chlopak powinien zaczac myslec w sposob "rodzina" a nie "ja i moja coreczka"
 
reklama
A co się stało z mamą tej dziewczynki jeśli wolno zapytać???

Co do nieposłuszeństwa dziewczynki musisz postawić sprawę jasno, że to ty jesteś dorosła i to ty jesteś rodzicem ( choć nie biologicznym) i musi się ciebie słuchać. Najlepiej jakby tata porozmawiał z nią na ten temat, na pewno stanowi dla niej jakiś autorytet.

To miłe, że troszczysz się o nią i chcesz, żeby wyrosła na fajną dziewczynkę- wiadomo, że męskie wychowanie nie zwraca uwagi na szczegóły.

Trzymaj się, z czasem mała cię pokocha- na pewno potrzebuje kobiecego wsparcia.

Moje dzieciaczki wychowywała głównie babci i też były strasznie rozwydrzone - babcia wszytko za nie robiła.
Ale staram się ich nakierować na dobrą drogę- zawsze mają sprzątać po sobie, chować buty,kurtki, itp. Jak coś nabroją, nabrudzą to czasami krzyknę że mają sprzątać i sprzątają i wcale się nie obrażają. Jak macie dobre relacje to jak czasami na nią nakrzyczysz i każesz coś zrobić to na pewno się nie obrazi.

Wypracuj z nią nić porozumienia to potem wszytko przyjdzie samo. Pójdźcie wspólnie do kina, na lody, róbcie wiele rzeczy razem a na pewno się do Ciebie przekona i będzie posłuszna.

9- latka to jeszcze dziecko potrzebujące miłości matki.

Powodzenia;-)
 
dziewczyny macie jakiś fajny pomysl na prezent na swieta dla ośmiolatka?????? ale cos takiego co by go odciagnelo od komputera, tableta i tego typu rzeczy bo ciagle maly siedzi przy kompie jak go odwiedzamy.......cos co by go zaintrygowalo.........
 
hej Dziewczyny

Nie było mnie tu dawno, ale jakoś życie toczyło się spokojnie. Dzieciaki ciągle chorują - już 2 mc siedzę z nimi w domu, bo jak nie angina to ospa.

Muszę się komuś wyżalić, ale nie mam za bardzo komu wiec piszę do Was;-)

Mąż od pewnego czasu powtarza mi, że nie jestem wyrozumiała dla jego dzieci. w=Wydaje mi się, że nie robię nic złego, jak czasami krzyknę, ale częściej mam " gadki" moralizatorskie - on twierdzi ze tym gadaniem znęcam się nad dziećmi.

Ale poza tym, że się powtarzam i gadam w kółko o tym samym jak coś przeskrobią to nic złego nie robię. Nie potrafię być taka jak on, że na wszystko przymyka oko. A poza tym jest tak, że jego nigdy nie ma w domu jak coś się wydarzy. Ja muszę z problemem poradzić sobie sama, a potem jeszcze dostaje , że za ostra jestem. A on przyjdzie poprzytula i Jeszce przy dzieciakach powie żebym im już nie gadała i nie pouczała.

Pewnie przez to że ich nie urodziłam nie mam tej wrodzonej cierpliwości, miłości i wyrozumiałości. On chyba oczekuje ode mnie za dużo. Pomimo,że kocham te dzieci nigdy nie zapomnę że nie są moje, zwłaszcza,że nadal jestem z nimi po imieniu. Męczę się psychicznie z tym wszystkim, nie wiem dlaczego tak jest ale codziennie myślę o jego zmarłej żonie i zdaje sobie sprawę , że to nie jest do końca moja rodzina;-(
 
To i ja sie dolacze.
Mam dwoch "pasierbow" rodzice po rozwodzie.
Trudny wiek bo nastolatkowie 14 i 15.
Mysle ze uklada sie nam dobrze. Co prawda rzadko sie widujemy kilka razy w roku.
Oboje pracujemy za granica.
Ale po powrocie razem mieszkamy, razem robimy zakupy itd.
Nie sa to moje dzieci, ale jednak dzieci. Trzeba byc cierpliwym tez kiedys nimi bylismy.
Własnych poki co nie posiadam.
Czy tata rozpieszcza? A i owszem :D. Nie ma sie co dziwic to tata.
Czy mam pretensje? Nie. Czemu? Decydujac sie na życie z facetem po przejsciach wiedzialam co mnie czeka.
Jak wiec moge miec pretensje?
Ale musze przyznac ze trafil mi sie naprawde dobry facet. Stara sie wszystko godzic zeby nie bylo problemow. A i dzieciaki sa w porzadku i wyozumiale i w miare posluszne ( jak na nastolatkow ) :D
 
Witam. Jestem zupełnie tutaj nowa, mam nadzieje że tutaj zostanę zrozumiana. Mój narzeczony ma z poprzedniego małżeństwa córkę. Dziewczynka będzie miała w kwietniu 7 lat ale wszyscy traktują ja jakby miała najwyżej 3. Mała na codzień mieszka z matką Zabieramy ją w każdą sobotę, (ja chce cały czas abyśmy ją brali na cały weekend ale co dwa tygodnie - usłyszałam że mała jest na to za mała) Czasem zabieramy ją do naszego mieszkania czasem do dziadków. (Zdarza się że dziadkowie biorą ją w tygodniu) Tyle się tych moich żali nazbierało że aż nie wiem od czego mam zacząć. Mała jak coś jej nie pasuje obraża się , ostanio obraziła się że my byliśmy w kinie a ona nie i zaczęła się mazać, Wychodziliśmy na spacer, wróciłam ją po kurtkę do pokoju to nastąpiło wielkie oburzenie i skończyło się na tym ze ledwo dojechaliśmy do parku to trzeba było wracać, walentynki potraktowała jak swoje święto i uważała że od każdego ma dostać prezent. Z racji tego że idzie teraz do szkoły staram się wymyślać zabawy które będą atrakcyjne ale również ją w jakiś sposób rozwiną (od dziecka wiem że matka tego nie robi- lepiej załączyć telewizor), trafiam na ścianę bo literek to ona nie będzie pisać , szlaczków też nie, w ogóle ona nic nie będzie robić. A w tym wszystkim jest jeszcze babcia, która niszczy to co ja staram się wypracować, ja mówię nie ma słodyczy przed obiadem babcia daje, albo idzie w drugą stronę na siłę namawia ją żeby zjadła najgorsze jest jak mała powie że tego jeść nie będzie bo nie - ja wysłałabym ją do pokoju skoro nie chce jeść a babcia już się nad rozczula i robi to co by chciała - ostatnio takim hitem była kaszka tylko uwaga w BUTELCE - tak ze smoczkiem - bo chciała. Nie wiem czy ja jestem przewrażliwiona , czy się po prostu nie nadaje.
 
kochana u mnie taka sama sytuacja....
największy problem-BABCIA

maly ma teraz 8 lat...jest tak rozpieszczony przez babcie ze glowa boli....u nas sytuacja jest taka ze matka wręcz WYPYCHA małego co weeked do matki mojego meza żeby mieć spokoj i odpocząć...i tak jest odkad maly skonczyl 3 latka...wiec jest już przyzwyczajony i dla niego jest już NORMALNE ze w piątek po szkole odbiera go już babcia a w niedziele wieczorem matka raczy się pokazac i odebrać małego....to co młody wyprawia i na co mu babcia pozwala przekracza wszelkie normy...dla mnie to już jest patologia.....

nasz sposób był taki ze zabieramy małego do siebie za granice na wszelkie wolne jakie ma w szkole typu ferie, swieta, wakacje....tyle ze zawsze przyjezdzal z babcia....a teraz wzielismy go samego....i okazało się ze jak jest sam na sam z nami to zachowywal się zupełnie inaczej....mial do nas respekt bo niestety nie widujemy się az tak często jakbyśmy chcieli.....a przy babci to wogole nie traktowal nas poważnie....bo wiedział ze w razie czego babcia stanie po jego stronie i go obroni.....

potrzebne jest dużo cierpliwości i tlumaczen dziecku jak powinno wygladac jego zachowanie ....mala pewnie się obraza na co może bo stara się zbadac na ile może się posunąć i na ile jej pozwolicie....stara się zbadac granice.....

ja nie bylam wobec małego ulegla...od samego początku....nie raz od niego jak miał 6-7 lat uslyszalam ze mam się nie wtracac bo nie jestem jego matkom,,,molo tego jak nikogo nie było w pokoju potrafil wyzywac....a ja za każdym razem brałam go na strone i tlumaczylam ze nie musze być jego matkom żeby mowic mu ze to co robi nie jest wporzadku.....

powiem tylko tyle.....małego znam odkad skonczyl 3 latka jak miał 5-6 zaczal pokazywać rozki i już było z nim coraz gorzej......i dopiero teraz widać ze maly zmienia nastawienie....bo widzi ze ze mna nie może sobie na zbyt wiele pozwolić, ale ze jak chodzi o zabawy to jestem jego ulubionym kompanem do szaleństw....i nie pyta nikogo innego czy się z nim pobawi...tylko mnie....nawet w swieta jak dostal lego...i to dosyć takie skomplikowane do ulozenia to nie pozwolil nikomu do klockow podejść bo ukladac może tylko on i ja.....i to było super....i uważam to za mój maly sukces.....nie raz plakalam i nie raz mowilam ze to gowniarz bez wychowania.....ale on powoli zmienia już zachowanie i mam nadzieje ze będzie coraz lepiej.....

jedyny problem to babcia.......bo jej nie zmienimy....a maz już nie raz jej powiedział ze stanowi zagrozenie dla tego dzieciaka......


to nie jest prawda ze relacje macocha-pasierb/pasierbica sa lukrowe i wogole wszystko super i fajnie rozowo.....tu dochodzi problem ze to nie jest twoje dziecko i ty i dzieciak ma tego pelna swiadomosc...i tu jest problem...bo ono myśli ze może przez to na więcej sobie pozwolić...a macocha myśli ze nie może skarcić tak jak swoje no bo co o tym inni powiedzą ..bo nie wypada ...albo cos w tym stylu... .......dziecko to dziecko będzie sprawdzalo na ile może sobie z dorosłym pozwolić i będzie za każdym razem przesuwać granice dalej jeżeli dorosły sobie na to pozwoli.....i to kazde dziecko...czy swoje czy nie swoje....po prostu taka jest ich natura....:):):):):):)



a mala jak nie chce rysować slaczkow czy pisać literek to może kup duzy brystol albo ze 4 polacz je ze sobą, poloz na podłodze weź farbki i rysujcie slaczki palcami....mala będzie miała radoche bo będzie się brudzic:) a przy okazji będzie cwiczyc rysowanie slaczkow....a jak zabawa się na całego rozkręci to i literki z checia będzie mazac :):) albo po prostu pędzelkami no jak już będziecie wolec:)
 
Mała ogólnie jest bardzo kochanym dzieckiem choć jak się na coś uprze to nie ma zmiłuj. Ile to ja już gier i zabaw nie wymyślałam żeby kreatywnie spędzać czas. Malowanie jak najbardziej rzeczy związane z nauką mogę zapomnieć. Z narzeczonym uzgodniliśmy że ja mogę Oli zwracać uwagę jeśli coś mi się nie podoba (np puszczanie "bączków" - jeśli się zdarzy przeproś - babcia uważa że nie ma za co) ale od karcenia jest on boimy się że by się na mnie całkowicie zamknęła.
 
SamaMi jeżeli chodzi o karcenie nie mam tu na myśli bicia:):):) chodzi mi o zwracanie uwagi, krzykniecie, kazanie mu usiasc w miejscu za kare na pare minut itp....

jeżeli narzeczony robi ci granice na ile możesz ty sobie pozwolić względem malej to sorry...ale ona zawsze przy tobie będzie pokazywać rozki....ona się nie zamknie na ciebie tylko dlatego ze dasz jej kare albo krzykniesz....wręcz przeciwnie ....będzie wiedziała ze stoisz równo z tata i twoje zdanie jest tak samo ważne jak zdanie taty.....
 
reklama
Absolutnie nie jestem za biciem, chodzi mi np o sytuacje , brzydko się zachowujesz - bo ja zwracam jej uwagę jak coś mi się nie podoba i nawet się stosuje. Chodzi własnie o takie "kary" jak marsz do swojego pokoju.
 
Do góry