reklama
słonko to tez bardzo pozytywnie
moj cudaczek rosnie, a tatuś pyta kiedy kolejn y bebik ale tej opcji nie przewiduje ;-)
Minko tak Ci zazdroszczę twojego cudaczka, zresztą wszystkim WAM mamusiom.
To, że nie będę mieć dzidziusia, będzie największą moją porażką z którą się nigdy nie pogodzę. W naszej sytuacji ( brak własnego mieszkania ) urodzenie dziecka byłoby nierozsądne, Mieszkamy przecież w mieszkaniu moich pasierbic i chociaż młodsza dopytywała się o rodzeństwo to nie wiem czy naprawdę by chciała, czy badała grunt. W każdym razie, widoki na własne mieszkanie mogą jeszcze potrwać i wiążą się z niemałymi wydatkami , a lata niestety lecą
A co jak gwiazda powie nam dowidzenia, gdzie podziejemy sie z niemowlęciem. ech... :-(
minka_12
Majowe mamy'08 Mama i Macocha ;-)
słonko nie ma tego złego coby na dobre nie wyszło,ja pamiętam jak kiedyś nie było mowy o tym abyśmy mieli berbecia, a tu nagle moja choroba i było albo teraz albo nigdy i od razu nawet się nie zastanawiał... moim marzeniem było mieć zawsze córkę i mam i co mamy piękną zdrową córeczkę
mój pierwszy raz więc proszę o wyrozumiałość...
...chyba zostanę macochą...coś jak chyba zostanę mamą..
mój facet był dzisiaj na badaniach psych.w sprawie opieki nad dzieckiem.przebadali dziecko, jego,jego prawie byłą.walczy jak lew o swojego 3,5rocznego synka,którym wcześniej się zajmował, bo mamusia miała ine sprawy na głowie,ale ja nie o tym..
...a jak dostanie opiekę nad dzieckiem?a jak zostane macochą takiego brzdąca?Jego matka żyje,co prawda to wariatka ale bądź co bądź matka.
nie wiem czy będę na siłach znaleźć sie w tej sytuacji.
kocham mojego Faceta.jestesmy ze soba już ponad rok,cały ten czas ciągnie się rozwód i bitwa o dziecko...na dodatek sama mam macochę,taką wredną s..przy której bałam się nawet wypowiedzieć imię mojej zmarłej Mamy...
chyba jestem przerażona...
...chyba zostanę macochą...coś jak chyba zostanę mamą..
mój facet był dzisiaj na badaniach psych.w sprawie opieki nad dzieckiem.przebadali dziecko, jego,jego prawie byłą.walczy jak lew o swojego 3,5rocznego synka,którym wcześniej się zajmował, bo mamusia miała ine sprawy na głowie,ale ja nie o tym..
...a jak dostanie opiekę nad dzieckiem?a jak zostane macochą takiego brzdąca?Jego matka żyje,co prawda to wariatka ale bądź co bądź matka.
nie wiem czy będę na siłach znaleźć sie w tej sytuacji.
kocham mojego Faceta.jestesmy ze soba już ponad rok,cały ten czas ciągnie się rozwód i bitwa o dziecko...na dodatek sama mam macochę,taką wredną s..przy której bałam się nawet wypowiedzieć imię mojej zmarłej Mamy...
chyba jestem przerażona...
izyda
Fanka BB :)
- Dołączył(a)
- 10 Sierpień 2007
- Postów
- 566
Nie ma co się zamartwiać na zapas. Najpierw się okaże jaka będzie decyzja sądu. Jeśli twój facet wygra a mieszkacie razem to spadnie na ciebie praktycznie rola matki- bo 3letnie dziecko wymaga ciągłej opieki. Z takim małym dzieckiem jest łatwiej, tym brdziej że piszesz że to twój facet je wychowywał- czyli matka jeszcze nie zdążyła go zepsuć. Jeśli i ty i maluch oswoicie się z sytuacją to może zrodzi się między wami jakieś pozytywne uczucie i nie będzie tak źle. To że ty miałaś złą macochę to nie znaczy że będziesz taka sama dla malucha.
blue_girl
Zaciekawiona BB
cześć dziewczyny,
od jakiegoś czasu już studiuję Wasze forum, ale dopiero teraz odwazyłam się napisać coś od siebie...
nie wiem, może to ten przedświąteczny klimat, a może poprostu wypalam się i już nie chcę tego dłużej ciągnąć? nie wiem...
Zaraz znowu niedziela, i padnie "Jadę po małą", i mój facet zniknie, a potem przywiezie tego małego, rozwydrzonego bachora.... I znów będe się starać, umilać jej czas, ugotować coś dobrego, a ona znowu powie: przecież to niedobre. nie wiedziałaś, że nie lubię zupy pomidorowej (chociaż tydzień temu u dziadka na imieninach zajadała, az jej się uszy trzęsły...)
Zamiat "proszę", "dziękuję" powie "a na gwiazdkę chcę baby born" i ja znowu nie wytrzymam i powiem "Powiedz mamusi, niech Ci kupi" (a w myslach: za tyle kasy z alimentów, mogłaby chociaż dać Ci czyste ubranie)....
cóż, mam nadzieję, że tutaj nikt mnie nie nazwie egoistką, zapatrzoną w siebie, która rozbiła rodzinę i teraz skąpi na dziecko itd.... (jest rozwiedziony od jakiś 3lat, rozwód z jej orzeczeniem o winie)
Czy u Was też tak było na początku? Bo u mnie to chyba równia pochyła...przepłakane noce....kiedy on nawet nie zadzwoni, bo jest z dzieckiem...kiedy ja wracam sama ze szpitala po cięzkim zapaleniu nerek, a on pojechał odwiedzić dziecko - ja wracam taksówką, i taksówkarz niesie moje rzeczy do domu, bo sama jeszcze ledwo się ruszam....
I powoli zbliża się najgorszy czas - święta, które już ustalił z byłą - kiedy wexmie dziecko, kiedy odprowadzi, a ja się dowiedziałam dopiero na samym szarym końcu długiej listy osob, które już wiedziały....
od jakiegoś czasu już studiuję Wasze forum, ale dopiero teraz odwazyłam się napisać coś od siebie...
nie wiem, może to ten przedświąteczny klimat, a może poprostu wypalam się i już nie chcę tego dłużej ciągnąć? nie wiem...
Zaraz znowu niedziela, i padnie "Jadę po małą", i mój facet zniknie, a potem przywiezie tego małego, rozwydrzonego bachora.... I znów będe się starać, umilać jej czas, ugotować coś dobrego, a ona znowu powie: przecież to niedobre. nie wiedziałaś, że nie lubię zupy pomidorowej (chociaż tydzień temu u dziadka na imieninach zajadała, az jej się uszy trzęsły...)
Zamiat "proszę", "dziękuję" powie "a na gwiazdkę chcę baby born" i ja znowu nie wytrzymam i powiem "Powiedz mamusi, niech Ci kupi" (a w myslach: za tyle kasy z alimentów, mogłaby chociaż dać Ci czyste ubranie)....
cóż, mam nadzieję, że tutaj nikt mnie nie nazwie egoistką, zapatrzoną w siebie, która rozbiła rodzinę i teraz skąpi na dziecko itd.... (jest rozwiedziony od jakiś 3lat, rozwód z jej orzeczeniem o winie)
Czy u Was też tak było na początku? Bo u mnie to chyba równia pochyła...przepłakane noce....kiedy on nawet nie zadzwoni, bo jest z dzieckiem...kiedy ja wracam sama ze szpitala po cięzkim zapaleniu nerek, a on pojechał odwiedzić dziecko - ja wracam taksówką, i taksówkarz niesie moje rzeczy do domu, bo sama jeszcze ledwo się ruszam....
I powoli zbliża się najgorszy czas - święta, które już ustalił z byłą - kiedy wexmie dziecko, kiedy odprowadzi, a ja się dowiedziałam dopiero na samym szarym końcu długiej listy osob, które już wiedziały....
minka_12
Majowe mamy'08 Mama i Macocha ;-)
blue_girl nie jesteś egoistką!jesteś aniołem ale musisz to zmienić poczytaj posty Kindzi bo ona super sobie poradziła...niemożesz byc na 2 planie musisz być na równi z dzieckiem! a nawet śmienapisaćwyżej bo ty powinnaś decydować i planować z partnerem w sprawie dziecka i jego pobytu w waszym domu!
trzymam kciukiza ułożenie waszych relacji nochyba żemasz możliwość sie "ulotnić" toznikaj i szukaj sobiepartnera bez"bagażu"
ps.witamy na macoszkach
trzymam kciukiza ułożenie waszych relacji nochyba żemasz możliwość sie "ulotnić" toznikaj i szukaj sobiepartnera bez"bagażu"
ps.witamy na macoszkach
izyda
Fanka BB :)
- Dołączył(a)
- 10 Sierpień 2007
- Postów
- 566
Rozumiem faceta że dla niego najważniejsze dobro dziecka czyli w jego pojęciu spełnianie zachcianek i bycie na każde skinienie, ale skoro zdecydował się na związek z kobietą to powinien myśleć także o jej potrzebach, skandal że nie pojechał po ciebie do szpitala- powinien powiedzieć małej że musi jechać po ciocie do szpitala i koniec- niech się mała uczy że ty też jesteś ważna dla jej taty. Musisz z nim rozmawiać o tym co cie boli, i on musi bardziej ciebie szanować czyli brać twoje zdanie pod uwagę. Na razie jesteś poza nawiasem,- on ustala wszystko z byłą żoną, ty nie masz nic do powiedzenia, ale w takim razie czemu to ty masz gotować małej obiadek czy umilać jej czas- żadnych praw względem dziecka a same obowiązki, tak być nie powinno.
reklama
blue_girl
Zaciekawiona BB
Dzięki Dziewczyny za słowa otuchy
na ucieczkę chyba już za późno, za bardzo się zaangażowałam...
Żaden ze mnie anioł... czasami tak nienawidze tego dzieciaka...tak mi za skórę załazi....
Najlepsze, że niby rozmawiamy o tym co mnie boli i słyszę "tak, masz rację Kochanie. Od jutra wszystko się zmieni. Będe z Tobą ustalał" i blablabla a potem "jestem taki żałosny. jestem taki przegrany"... i nic się nie zmienia, albo zmienia się za wolno w stosunku do mojej narastającej frustracji...
Z drugiej strony wiem, że to jego córka, że jest ważna, że nie mogę wymagać żeby przestał się nią interesować, ani ograniczac mu kontaktu. Ma w sumie wolną rękę, bo ja sporo pracuję, i poprostu nie mam czasu (a ochoty tym bardziej), żeby spotykać się częściej z małą niż raz w tygodniu. ale ostatnio to i tak ponad moje siły.
I jeszcze cudowna eks.... dzisiaj zadzwoniła jak jechaliśmy samochodem - i łzawym głosem "wiesz...mam taka prośbę... musisz jakoś powiedzieć małej...ze nie będziesz u mnie na Święta...że zabierzesz się ją tylko na trochę... boże,...jak ona to przeżyje...ja nie mam sumienia jej powiedzieć.....to w końcu są święta.....powinieneś być z nami... bardzo cię proszę powiesz jej...." ale jak nie dała mu jej kiedy organizował jej urodziny (gości musielismy odwołać, żarcie kupione, tort itd) a mała ryczała w słuchawkę, że chce "do mojego tatusia" to jakoś sumienie jej nie ruszało.....
Jak ustawiłyście eksiowe, żeby były z daleka - im dalej, tym lepiej
pozdrawiam,
Kamila
na ucieczkę chyba już za późno, za bardzo się zaangażowałam...
Żaden ze mnie anioł... czasami tak nienawidze tego dzieciaka...tak mi za skórę załazi....
Najlepsze, że niby rozmawiamy o tym co mnie boli i słyszę "tak, masz rację Kochanie. Od jutra wszystko się zmieni. Będe z Tobą ustalał" i blablabla a potem "jestem taki żałosny. jestem taki przegrany"... i nic się nie zmienia, albo zmienia się za wolno w stosunku do mojej narastającej frustracji...
Z drugiej strony wiem, że to jego córka, że jest ważna, że nie mogę wymagać żeby przestał się nią interesować, ani ograniczac mu kontaktu. Ma w sumie wolną rękę, bo ja sporo pracuję, i poprostu nie mam czasu (a ochoty tym bardziej), żeby spotykać się częściej z małą niż raz w tygodniu. ale ostatnio to i tak ponad moje siły.
I jeszcze cudowna eks.... dzisiaj zadzwoniła jak jechaliśmy samochodem - i łzawym głosem "wiesz...mam taka prośbę... musisz jakoś powiedzieć małej...ze nie będziesz u mnie na Święta...że zabierzesz się ją tylko na trochę... boże,...jak ona to przeżyje...ja nie mam sumienia jej powiedzieć.....to w końcu są święta.....powinieneś być z nami... bardzo cię proszę powiesz jej...." ale jak nie dała mu jej kiedy organizował jej urodziny (gości musielismy odwołać, żarcie kupione, tort itd) a mała ryczała w słuchawkę, że chce "do mojego tatusia" to jakoś sumienie jej nie ruszało.....
Jak ustawiłyście eksiowe, żeby były z daleka - im dalej, tym lepiej
pozdrawiam,
Kamila
Podziel się: